Albo kłamstwo, albo przemilczanie. „The New England Journal of Medicine” opublikował wyniki badań, z których wynika, że aborcyjna pigułka RU 486 wcale nie jest tak bezpieczna, jak reklamują to zainteresowani sprzedażą farmaceuci. Mimo że sprawa jest ważna dla kobiet, bo dotyczy ich zdrowia, próżno tej informacji szukać w „mainstreamowych” mediach.
Co pokazały badania medyków? Ryzyko powikłań przy kolejnych zapłodnieniach po zażyciu RU 486 jest tak samo duże, jak po zabiegu aborcyjnym. Chodzi głównie o poronienia i niepłodność. Nie ma więc bezkarnego pozbywania się dzieci, a reklamowanie jako bezpiecznej pigułki RU 486 jest zwyczajnym kłamstwem. Kampania dezinformacji jest koszmarnym nadużyciem, bo w grę wchodzi ludzkie życie.
Tabletki RU 486, mimo protestów obrońców życia, którzy wielokrotnie wskazywali na ich szkodliwe działanie, są dostępne w wielu krajach i traktowane jako środek aborcyjny do szóstego tygodnia życia dziecka. Zwykle wymagają trzech wizyt u lekarza. Tabletka czasem nie skutkuje w ogóle albo nie do końca i potrzebny jest zabieg chirurgiczny, aby usunąć obumarły płód z łona matki.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu