Reklama

...i byli szczęśliwi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na wydarzenia sceny politycznej w Polsce można spojrzeć w dwojaki sposób. Jak na film sensacyjny, w którym asy policji prowadzą niebezpieczną grę z niezwykle groźną szajką przestępców, czy western, w którym samotny szeryf rozprawia się z lokalną bandą koniokradów. Albo jak na dzieło zagadkowe i symboliczne, celowo niedopowiedziane, w którym wszyscy bohaterowie, dobrzy i źli, kuszeni są przez odwieczne pragnienie panowania; pycha gubi najbardziej nieprzejednanych rycerzy Wielkiej Sprawy, perspektywa bogatych łupów wyprowadza na manowce najtwardszych i najbardziej zuchwałych. Faktem jest, że szeroka widownia tego spektaklu, jaki rozgrywa się na naszych oczach w Polsce, jest coraz bardziej oniemiała z wrażenia. Wielu pragnie za kulisami wydarzeń politycznych dostrzec symptomy odwiecznej walki dobra ze złem, ale wielu też zadaje sobie pytanie, kim są prawdziwi bohaterowie dramatu, jak rozpoznać autentyczny scenariusz i jego autorów wśród dwuznacznych epizodów i mnogości podrzędnych ról.
Poza tymi, niekiedy męczącymi, niejasnościami pozostaje jednak rzeczywistość łatwa do zweryfikowania: konkret życia, atmosfera społeczna, w jakiej żyjemy od dwóch lat, nasze plany, zwycięstwa i sukcesy. Tu sytuacja jest oczywista. Coś drgnęło. Owo „coś” to przede wszystkim niższy poziom lęku o przyszłość, bardziej przyjazne relacje między ludźmi, z których wielu jest zadowolonych z życia zawodowego. To powrót nadziei oparty na większym szacunku instytucji państwa dla pojedynczego człowieka i szacunku dla tego wszystkiego, co zostawili tutaj nasi przodkowie. To wreszcie pierwsze od lat ciche, niewypowiedziane porozumienie między zwykłym obywatelem a przedstawicielem najwyższej władzy w sprawie roli i pozycji Polski w Europie i świecie, duma, że jest się Polakiem. Mało? A jednak do tej pory rządzący nie rozumieli - poza premierem Olszewskim - że Polakom należy się coś więcej niż protekcjonalne głaskanie po główkach, obietnice rzucane na wyrost, gładkie kłamstwa zawodowych zaklinaczy słów o „pragmatyzmie”, „twardej rzeczywistości rynku” i „niezbędnym realizmie” nakazującym być wciąż pokornym pieskiem łańcuchowym potężnych sąsiadów, którzy uważali się - tak jak u schyłku XVIII wieku i później - za prawowitych gospodarzy naszego kraju. „Chciałbym zapytać wszystkich ludzi, którzy żyją teraz w Polsce - mówi w rozmowie z «Rzeczpospolitej»” Jarosław Marek Rymkiewicz, pisarz i myśliciel «z Milanówka», jak sam siebie przedstawia - czy ktoś z nich - ktoś z tych pokoleń, które są obecnie w świecie - widział kiedykolwiek Polskę zasobniejszą, spokojniejszą, bezpieczniejszą i szczęśliwszą niż teraz”. Rymkiewicz, doceniając skalę wolności chociażby w dwudziestoleciu międzywojennym, podkreśla, że nawet wtedy nie byliśmy państwem spokojniejszym, bezpieczniejszym, bogatszym niż dziś. A przede wszystkim tamta Polska „nie była państwem, w którym Polacy byli tak szczęśliwi i tak weseli - jak są teraz”. „Nie wiem, dlaczego tak jest, ale dopiero w pewnej odległości od Warszawy” - dodaje pisarz - widać, jaką ochotę mają teraz Polacy na życie - i jak chętnie żyją”. Co do mnie, muszę przyznać, że odjechałam spory kawał od Warszawy, jeszcze w lipcu, w Bieszczady, i zobaczyłam, jak życie w tym, do niedawna sennym i smętnym zakątku - o którym niewiele się mówiło, bo powszechnie się bano, nikt nie chciał ujawniać, co tam właściwie robi - ruszyło z kopyta. Jak Polacy, działając bez przeszkód i na własną rękę w bardzo trudnych warunkach, spinają ostrogi.
Może nie są to rzeczy wielkie - ktoś po latach marzeń i oczekiwań zakłada sad, ktoś odnawia ponadstuletnią kapliczkę, obok której pochowany jest węgierski żołnierz, ktoś komponuje muzykę opartą na inspiracjach bardzo starej muzyki pogranicza i metafizycznego tchnienia gór, zakłada zespół i wymyśla nowe instrumenty, a jednocześnie odkrywa wiekowe nazwy szczytów i przywraca je przestrzeni geograficznej (Kremenaros, Matragora). Ktoś buduje dwór w pięknym otoczeniu i otwiera go dla wędrowców, a przy okazji „otwiera” ogromną bieszczadzką polanę usłaną domkami z drewna, które nie przypominają baraków ani dziwacznych budek dla ptaków(jak większość tzw. kempingów), lecz są pełnowartościowymi domami dla podróżnych, gdzie czują się oni u siebie, szanowani jako ludzie, a nie toboły, które upycha się po kątach. Ktoś odnawia stare chaty, dbając o każdy detal, a potem zaprasza tam gości, częstując godziwie, zapewniając dobrą muzykę, nie zdzierając astronomicznych pieniędzy, bo sztuka życia z turystów jest także sztuką umiaru i wymaga prawdziwej kultury. To wszystko nie może nie cieszyć kogoś, kto, tak jak ja, pamięta smutek i opuszczenie tych miejsc, pilnowanych przez wścibskie oko ze służbowego schronu zainstalowanego na jednym z najwyższych wierzchołków tych gór. I tylko ludzie bezapelacyjnie szczęśliwi mogą wziąć się za te wszystkie dzieła, a przy tym - nie narzekać. Gdy bowiem pytałam, jak żyje się dziś w Bieszczadach, każdy odpowiadał - z dumą - że żyje się wspaniale.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2007-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Czy stać mnie na stratę ze względu na miłość do Boga?

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 14, 27-31a.

Więcej ...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy kalendarz uroczystości i świąt kościelnych w 2024 roku.

Więcej ...

Kapliczki pełne modlitwy

2024-05-01 09:18
Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Ola Fedunik

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Przejeżdzając majowymi dniami przez różne miejscowości popołudniową porą, można spotkać wiele osób modlących się przy kapliczkach i krzyżach. Śpiewają Litanię Loretańską, a duszpasterze pomagają w tym, aby tradycja była podtrzymywana. Wśród kapłanów modlących się przy kapliczkach i zachęcający do tego swoich wiernych jest ks. Grzegorz Tabaka, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Głuszynie.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Kościół

Ks. Michał Olszewski pozostanie w areszcie

Św. Józef - Rzemieślnik

Kościół

Św. Józef - Rzemieślnik

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Wiara

Czy postępuję tak, jak postępowałby Chrystus?

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do...

Wiara

Francja: Kapitan siatkarzy kończy karierę i wstępuje do...

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Rodzina

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Święta Mama

Kościół

Święta Mama

Matka Boża Dobrej Rady

Wiara

Matka Boża Dobrej Rady

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Niedziela Sosnowiecka

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa...

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

Wiara

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst