Władysław Kowalski, odtwórca roli Jana (prof. UJ), ojca rotmistrza Andrzeja:
- To, co działo się w Katyniu, to było zupełne zwyrodnienie. Ja nie straciłem tam nikogo z rodziny, ale zawsze przekonywano mnie, że to Niemcy byli najgorsi. Okazało się inaczej. Film widziałem po raz drugi i przeżyłem dwie godziny jakiegoś niesamowitego wzruszenia, oburzenia, niezgody na taki świat. To zmusza do refleksji nad własnym życiem.
Andrzej Skąpski, prezes zarządu Federacji Rodzin Katyńskich:
- Muszę po tym filmie ochłonąć… My jesteśmy dziećmi tych, którzy zginęli. Na razie film widziało tylko kilka osób z rodzin katyńskich. Każdy z nas oczekuje po tym filmie, że znajdzie cząstkę swojej historii, swojego życia, doświadczeń. Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że dużą cząstkę tu znalazłem. Myślę, że więcej powiem po premierze 17 września, kiedy emocje opadną i to wszystko się jakoś przetrawi. Już wiem, że będę co najmniej na trzech takich premierach, ale to najgorsze mam już za sobą… Były różne obawy i nadal są, co do sekwencji zamykającej film, bo każdy z nas wiedział, że tak oni ginęli, ale co innego jest wiedzieć, co innego wyobrażać sobie, a co innego zobaczyć…
Pomóż w rozwoju naszego portalu