Chrześcijaństwo nie jest składnikiem europejskiego koktajlu - powiedział w Krakowie 15 września 2007 r. sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone, podczas VII Międzynarodowej Konferencji na temat: „Rola Kościoła katolickiego w procesie integracji europejskiej”. Słowa te znaczą ni mniej, ni więcej, tylko to, że Kościół nie powinien iść na układ z państwem, które jest wrogie chrześcijańskiej moralności, dąży do osłabienia czy wręcz zniszczenia Kościoła, wiary w Boga, opartej na zasadach Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Niestety, z takim postępowaniem państwa wobec Kościoła i wartości chrześcijańskich spotykamy się na każdym kroku w zjednoczonej Europie. To, co dzieje się np. w katolickiej Hiszpanii, już można określić jako czasy wiary „katakumbowej” (piszę świadomie „katolickiej Hiszpanii”, ponieważ osoby ochrzczone w Kościele katolickim stanowią 94 proc. obywateli kraju liczącego 42 mln mieszkańców). Ostatnio wprowadza się tam w szkołach nowy przedmiot: wychowanie obywatelskie, który zajmie się formowaniem nowej moralności osoby ludzkiej. Po ustawach walczących z religią w szkole, dopuszczających aborcję, związki homoseksualne z możliwością adopcji dzieci, po wprowadzeniu ułatwień w uzyskaniu rozwodu (każda ze stron może zerwać więź małżeńską na własną prośbę w ciągu trzech miesięcy od dnia ślubu) - Hiszpania posuwa się dalej niż prawodawstwo unijne: w maju br. parlament przyjął ustawę o technikach sztucznego zapłodnienia, która zezwala na klonowanie terapeutyczne, czyli produkcję ludzkich embrionów, wykorzystywanych np. do leczenia ciężko chorych członków najbliższej rodziny. Jednym słowem, w tym katolickim kraju ofensywna laickość jest narzucana wszędzie, rząd i parlament wprowadzają ustawy, będące przejawem - jak piszą biskupi hiszpańscy - „mentalności silnie indywidualistycznej i hedonistycznej”, „niezgodne z naszą tradycją moralną”, „narzucane z zewnątrz”.
W Polsce nie odczuwamy jeszcze bezpośrednich ataków na wiarę „z zewnątrz”, należy się jednak spodziewać, że po uchwaleniu w grudniu br. traktatu reformującego, czyli unijnej konstytucji, będziemy musieli już otwarcie bronić moralnej kondycji narodu przed zepsuciem i wynaturzeniem. A doprowadzi do tego włączenie do unijnej konstytucji Karty Praw Podstawowych, w której m.in. zapisano, że „dopuszczenie jakiejkolwiek formy dyskryminacji w Unii Europejskiej byłoby ciosem wymierzonym w godność ludzką”. Art. 21 Karty Praw Podstawowych stwierdza dosłownie, że „zakazana jest wszelka dyskryminacja ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pochodzenie etniczne lub społeczne, cechy genetyczne, język, religię lub światopogląd, opinie polityczne lub wszelkie inne, przynależność do mniejszości narodowej, majątek, urodzenie, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną”. Artykuł ten stwarza możliwość zaskarżenia przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu ustawodawstwa krajowego tych państw, które nie przyznają związkom homoseksualnym praw równym rodzinie.
Krótko mówiąc, zarówno traktat, jak i wspomniana Karta Praw Podstawowych wpłyną zasadniczo na losy Polski i Unii Europejskiej. W traktacie bowiem Unia będzie miała wszystkie atrybuty państwa, otrzyma osobowość prawną, zostanie wybrany prezydent Unii Europejskiej na dwuipółroczną kadencję, natomiast minister spraw zagranicznych Unii - na co nie zgodziła się Anglia - zostanie nazwany Wysokim Przedstawicielem Unii ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa. Jednocześnie będzie on pełnił funkcję wiceprezydenta UE. Od 2014 r. zmniejszy się liczba komisarzy - jedynie 2/3 państw będzie miało komisarza. Będą oni wybierani w sposób rotacyjny na 5-letnią kadencję - w efekcie w danej kadencji 1/3 państw nie będzie reprezentowanych. Nowa Unia „zaistnieje” 1 listopada 2014 r.
Co o tym wszystkim sądzić? Z pewnością przyznanie Unii Europejskiej wszystkich cech państwa doprowadzi do utworzenia superpaństwa, w którym kilka wielkich krajów zdominuje inne. Wprowadzenie zaś Karty Praw Podstawowych stworzy realne zagrożenie dla rzeczywistego ładu moralnego narodów Europy. „Europejski koktail” w superpaństwie musi więc budzić obawy, że w tym ponadnarodowym organizmie państwowym, opartym na fundamencie ateizmu moralnego i społecznego, dojdzie do zniszczenia wszystkich wartości, a głównie rodziny.
Dlatego należy żywić nadzieję, że wywalczone przez rząd PiS utrzymanie systemu nicejskiego w głosowaniu do 31 października 2014 r., a przez kolejne trzy lata (do 31 marca 2017 r.) tzw. Joaniny da Polsce możliwość blokowania szkodliwych dla nas decyzji. Sukcesem obecnej ekipy rządzącej jest również to, że Polska nie zachowuje się już w UE poprawnie politycznie, a narzucany nam dawniej naiwny entuzjazm zastąpiła dbałość o suwerenność i własny interes. Oby po wyborach nic się w tej materii nie zmieniło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu