- Tak napisał o dzieciach J.M.Barrie w ostatnim zdaniu „Przygód Piotrusia Pana”, czym pewnie oburzył wszystkich kochających dzieci i wielbicieli dziecięct
wa, których mamy teraz bez liku. Choć ilu dorosłych tak naprawdę kocha dzieci? Obawiam się, że bardzo niewielu. Wynoszenie pod niebo tabu dziecięctwa przez dorosłych jest często kamuflażem dla konserwowania przez nich w sobie kapryśnego, nieodpowiedzialnego, egoistycznego dzieciucha, którego ubierają w szatki Małego Księcia… wzywając do ocalania dziecka w sobie. Czy jednak Barrie nie miał racji?
*
Reklama
Jest taka baśń o urodzinach Infantki, wokół której tego dnia kręcił się cały królewski dwór. Sproszono wielu dostojników, a także ich dzieci, by mogły wziąć udział w grach, zabawach i popisach na cześć kilkuletniej następczyni tronu, której ojciec gotów byłby przychylić nieba, choć czasu dla niej miał niewiele. Dlatego zafundował jej tyle kosztownych rozrywek - aż do przesytu. Bo i walkę byków, i specjalny teatr z marionetkami, który wzruszył dzieci do łez, i sztuczki afrykańskich kuglarzy, i barwny, uroczysty menuet, i koncert Cyganów na cytrach, i popisy tresowanego niedźwiedzia… Jednak najweselszym punktem zabawy był taniec pokracznego, cudacznie brzydkiego karła, którego podskoki i miny pobudzały dzieci do spazmatycznego śmiechu.
Ten potworkowaty karzeł mieszkał w lesie, skrywany przez biednych rodziców, którzy chętnie uwolnili się od szkarady za sporą sumkę. Karzełek śmiał się razem z dziećmi, zachwycony dworem i strojami, ale najbardziej nagłym gestem Infantki, która w nagrodę za jego popisy rzuciła mu wyjętą z włosów białą różę. Całował różę i jak otumaniony wszedł do jakiejś pustej komnaty, a potem do kolejnej, w której ujrzał pokraczne stworzenie, wykonujace takie same pozy i gesty jak on. Zaciekawiony zbliżył się, przypatrując się temu potworkowi, który tulił do ust taką samą różę jak on. Nagle aż jęknął i upadł, gdy przeszyła go myśl, że to on sam jest odbity w wielkim lustrze. Zrozumiał bowiem, że to z jego pokracznej brzydoty śmiała się Infantka i dworacy. Potargał na strzępy białą różę i łkając, zakrył sobie oczy, by nie widzieć odbicia budzącej wstręt poczwary.
I wtedy do sali weszła Infantka z dziećmi i dostojnikami. Gdy go ujrzała pełzającego po dywanie, uznała, że to bardziej zabawne niż tamten taniec. Jednak zaraz rozkazała, by zatańczył, bo ona, Infantka Hiszpanii, chce się bawić. Lecz karzeł nawet nie spojrzał na nią, tylko jego łkanie nagle ucichło i znieruchomiał. Rozgniewana, kazała jakiemuś baronowi zbudzić i rozruszać karła. Ten nachylił się nad nim, uderzył rękawicą w twarz, dotknął jego piersi i stwierdził, że karzeł nie będzie już tańczył, bo pękło mu serce. Infantka zmarszczyła brwi, wydęła wzgardliwie usteczka i powiedziała: „Na przyszłość zarządźcie, by ci, którzy się ze mną bawią, nie mieli serc!”. I wybiegła do ogrodu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
*
Robienie z dziecka małego monarchy uczynić może z niego tylko nieobliczalnego despotę, a doszukiwanie się w nim nieomylnego mędrca, może tylko dorosłych zatrzymać w naiwnym infantylizmie. Rzadko kto pojmuje, że trzeba wyrastać z dzieciństwa (czyli niedojrzałości), by kiedyś osiągnąć dojrzałe dziecięctwo Boże.
*
Świat jest nieznośny, gdy rządzą nim dzieciuchy - obojętnie w jakim wieku (vide „Król Maciuś I”).