Reklama

Na wysokich połoninach

Marcin Gwizdak

Nieduże wzniesienia, malownicze krajobrazy, wielkie, nie zadeptane jeszcze przez turystów przestrzenie, ślady trudnej historii - to wciąż atuty Bieszczadów. Jeśli jednak ktoś długo w Bieszczadach nie był, może dziś ich nie poznać

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć połoniny stoją tam, gdzie kiedyś, a Jezioro Solińskie wdziera się w górskie zbocza - legendarne góry powoli przestają być dzikie. Rozrastają się za to gwarne i tłoczne kurorty. W Polańczyku, Solinie i Cisnej tłok jest dziś porównywalny do tego, który latem można spotkać nad morzem. Bieszczady przestają być rejonem tylko dla łazików, stają się powoli spacerowymi górami dla każdego.
Ale wytrawni turyści wciąż znajdą tu atmosferę sprzed lat, bo nadal są to najmniej zagospodarowane góry w Polsce. W okolicach Otrytu, Tworylnego, Mucznego i Moczarnego nadal da się znaleźć ciszę, pustkowia, trudne do przejścia lasy, dzikie zwierzęta i szlaki, na których można nie spotkać żywego ducha. I pozostałości dawnych łemkowskich i bojkowskich wsi, ze śladami krwawej historii. Jak dawniej, działające na wyobraźnię.

Życie z legendy

Reklama

To atmosfera jak z „Siekierezady” Edwarda Stachury i rodzimych westernów z lat 50. i 60. przyciągała w te okolice niespokojne duchy, uciekinierów od cywilizacji i komuny, artystów, szukających tu wolności i przygody. Ba, zachwycał się nimi sam Edmund Hillary, zdobywca Mt. Everestu. W Bieszczady przybywali kiedyś nawet goście z Nowej Zelandii, Japonii i Kanady. Pomieszkali w namiotach, podobnie jak ich koledzy, penetrujący kanadyjską tajgę czy puszcze Amazonii.
- Ale dziś niewiele jest już miejsca dla ekscentrycznych twórców i poszukiwaczy przygód - mówi Renata Szczepańska, wójt Cisnej, najszybciej rozwijającej się gminy w Bieszczadach. Sporo jednak po nich jeszcze śladów. Żeby przeżyć, rzeźbili, zbierali jagody, grzyby i poroża jeleni. Zakapiorzy, jak ich nazywano, stali się legendą dla kolejnych pokoleń.
W bieszczadzkich knajpkach można obejrzeć portrety i pamiątki po Majstrze Biedzie, Jędrku Połoninie. W Chmielu można zaś pogadać z Arturem Lignowskim, słynnym prezesem rodem z Łodzi, który ustatkował się, prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i małą stadninę koni. Aby ściągnąć chętnych do konnych eskapad, wykorzystuje legendę własną i dawnych sąsiadów, ale przede wszystkim mit dzikich gór.
Na Bieszczadach da się zarabiać, pod jednym wszakże warunkiem: ich legenda wciąż będzie trwać. Wiedzą o tym inni prowadzący pensjonaty i gospodarstwa agroturystyczne. Ich właściciele stylizują się na bieszczadzkich włóczęgów, otaczają się bieszczadzkimi przedmiotami, rzeźbami i malunkami. Legenda dla wielu liczy się, ale istotniejszy jest kontakt z przyrodą, chronioną w części gór przez Bieszczadzki Park Narodowy (BPN).
- BPN cechuje wysoki stopień naturalności - zachwala Ryszard Prędki, pracownik parku. - Ekosystemy znajdujące się tutaj są bardzo zbliżone do stanu naturalnego. Pewne fragmenty parku - szczególnie chodzi o miejsca w źródliskach takich potoków, jak górna Solinka czy Tworylczyk - mają charakter bliski pierwotnemu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wrzuć mielonkę na patelnię

Reklama

Ci, którzy przyjadą tu po raz pierwszy, wejdą pewnie na którąś z połonin. Nic dziwnego: takich wysokogórskich łąk z rozległymi widokami, nie ma nigdzie w Polsce. Na Połoninie Wetlińskiej miejscem do odpoczynku albo punktem docelowym jest zwykle Chatka Puchatka, schronisko pozbawione elektryczności i wody, za to z bufetem, gdzie napoje podaje Lutek Pińczuk, jedna z legend Bieszczadów.
Z południowej strony jak na dłoni widać Wielką Rawkę i masyw Jasła, ze wschodu - sąsiednią Połoninę Caryńską. Z północnej - zalesiony masyw górski, gdzie da się dostrzec dach obrosłej legendami Chatki Socjologów, odbudowanej niedawno po pożarze. Tam z kolei można odpocząć w trakcie wędrówki po dzikim Otrycie albo skręcić w jeszcze bardziej dzikie rejony nad Sanem, zarastające polany po dawnych wsiach: Hulskie, Krywe i Tworylne. Przed wojną panował tam wielki gwar, dziś króluje spokój i pustka. Przy odrobinie szczęścia da się spotkać zagrożonego wymarciem węża eskulapa.
W obu chatkach stosuje się jeszcze przepisy kuchni bieszczadzkiej sprzed lat. Jeden z przepisów: „Weź puszkę mielonki i pęto kaszanki. Wrzuć mielonkę na patelnię i dodaj dwa ząbki czosnku, potem kaszankę. Wymieszaj, a nie żałuj też majeranku. Dodaj serki topione i co tam jeszcze masz i smaruj na chlebuś, nim stężeje. Lub na zimno. Przepijaj herbatą”.
Ale turystów korzystających z takich przepisów jest coraz mniej. - Turystyka plecakowa zamiera - mówi Zbigniew Przytulski z Bieszczadzkiego Stowarzyszenia Ekoturystycznego. - Młodzież nie chce już spędzać, jak kiedyś, wakacji pod namiotem. Ciągnie ich do innej formy aktywności, do sportów ekstremalnych, jazdy samochodami terenowymi.
Kto wdrapie się na Wielka Rawkę ma już blisko na Kremenaros, górę, na której spotykają się granice Polski, Słowacji i Ukrainy. Wielu jednak poprzestaje na Rawce, z której roztacza się widok zapierający dech w piersiach. Porównywalny chyba tylko do tego z Tarnicy.
Wielu wybiera na wakacje miejscowości nad Jeziorem Solińskim, gdzie da się połączyć wypoczynek nad wodą z widokiem gór, który potem długo utrzymuje się pod powiekami, i biesiadami w kawiarnianych ogródkach. Oprócz kurortów, można jednak znaleźć miejsca mniej gwarne, szczególnie w południowej i wschodniej części jeziora.

Dwie cysterny snu

Reklama

Moc przyciągania wtajemniczonych ma położona koło Cisnej Łopienka - nieistniejąca już wieś, niegdyś największy w Bieszczadach ośrodek kultu maryjnego. Słynąca łaskami ikona Matki Bożej z miejscowej unickiej cerkwi, uratowana przez ks. Franciszka Stopę, znajduje się w kościele w Polańczyku. W zrekonstruowanej cerkwi jest kopia ikony. Latem odprawiane są tu Msze św.
Natomiast wejście na Tarnicę może być początkiem pielgrzymki do bieszczadzkich zakątków, które w latach 50. i 60. odwiedzał ks. Karol Wojtyła. Pobyty Ojca Świętego na Tarnicy (po raz pierwszy w 1953 r.) uczczono stalowym krzyżem, który jest znakiem rozpoznawczym tej najwyższej w Bieszczadach góry. Drugim przystankiem mogą być połoniny: Caryńska i Wetlińska, gdzie ks. Wojtyła bywał kilkakrotnie, a trzecim - Chryszczata (pobyty w latach 1957-60), masyw, w którym kiedyś UPA miała bunkry z magazynami, szpitalem, bieżącą wodą, zniszczone potem w czasie akcji „Wisła”.
Zawsze, ilekroć ks. Wojtyła był w okolicy, odwiedzał Cisną - dobry punkt wyjściowy do górskich wycieczek, choćby na Łopiennik. Widok ze szczytu natchnął Wincentego Pola do napisania wiersza: „A czy znasz ty, bracie młody…” Ks. Wojtyła był na Łopienniku z pewnością w 1957 r. Wielokrotnie odwiedzał Komańczę, gdzie w klasztorze Sióstr Nazaretanek w latach 1955-56 przebywał kard. Stefan Wyszyński. Było to ostatnie miejsce internowania Prymasa Tysiąclecia. Tu napisał m.in. Śluby Narodu, jego pobyt przypomina poświęcona mu izba.
Jan Paweł II pod koniec życia wspomniał, że chciałby zobaczyć jeszcze dwa miejsca w Bieszczadach. Nie podał ich nazwy. Może - przypuszcza Urszula Własiuk z Fundacji Szlaki Papieskie - myślał o połoninach z falującymi trawami i o Jeziorkach Duszatyńskich z okolic Komańczy? O jeziorkach - powstałych w wyniku osunięcia się skał w masywie Chryszczatej - które podziwiał dwukrotnie, wspominał w dramacie „Przed sklepem jubilera”. „Nie zapomnę nigdy tych jeziorek, co zaskoczyły nas po drodze, jakby dwie cysterny niezgłębionego snu” - pisał.

Sydney w górach

Jadąc w Bieszczady, trzeba zatrzymać się w Jasieniu, dzielnicy Ustrzyk Dolnych, gdzie znajduje się sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej, utworzone w latach 60., z inicjatywy abp. Ignacego Tokarczuka. Ofiarował on mieszkańcom Bieszczad wizerunek Matki Bożej Sudeckiej z Rudek k. Lwowa. Ten obraz - „cudownie od ognia nienaruszony” w czasie najazdu tatarskiego na Podole - był w Rudkach czczony przez pielgrzymów, także przez królów Polski, m.in. Jana III Sobieskiego po bitwie pod Wiedniem. Niestety, cudowny obraz, który przetrwał wiele, skradziono w latach 90. W świątyni znajduje się dziś jego kopia, koronowana przed dwoma laty.
Od kilku lat nad Soliną, w Cisnej i na połoninach można w lipcu spotkać młodych ludzi w koszulkach z napisem „Bieszczady dla Jezusa”. To uczestnicy Wakacyjnej Ewangelizacji Bieszczadów, prowadzonej m.in. przez przemyską Szkołę Nowej Ewangelizacji im. św. Jakuba Apostoła, wspieraną przez katolickie organizacje, społeczności, lokalne samorządy.
- Bieszczady są miejscem odpoczynku dla wielu ludzi, przybywają tu też ci zagubieni, szukający sensu życia. Chcemy im zapewnić pomoc duchową oraz wsparcie moralne - mówi ks. Mariusz Ryba, moderator Szkoły. Zorganizowana ewangelizacja w Bieszczadach trwa już od ośmiu lat. W tym roku też będzie można spotkać uczestników akcji, zapraszających na spotkania, modlitwy wspólnotowe, koncerty zespołów chrześcijańskich i projekcje filmów w Polańczyku, Lesku, Cisnej i Łopience.
Ewangelizatorzy odbędą tu wcześniej rekolekcje, potem przygotują Spotkanie Młodych „Sydney w Bieszczadach”, które będzie miało miejsce w Polańczyku od 19 do 20 lipca. „Sydney” będzie się odwoływać do XXIII Światowego Dnia Młodych, które w tym czasie odbywać się będzie w Australii - szczegóły: www.wakebi.info.

Ruch w interesie

Zdaniem Międzynarodowej Organizacji Turystycznej, Bieszczady to jeden z najbardziej atrakcyjnych rejonów Europy. Tyle że wciąż mało kto poza Polską o nim wie. Na szczęście dla mieszkańców, w Polsce moda na ten region nie słabnie. Dawni mieszkańcy Bieszczad, i ci mieszkający tu od niedawna, potrzebują turystów jak kania dżdżu. - Turyści są u nas bardzo wyczekiwani - mówi Zbigniew Przytulski. Jest ich sporo, ale - jak wzdychają miejscowi - mogłoby być więcej. To z myślą o nich remontuje się szosy i planuje nowe atrakcje, które przedłużyłyby sezon turystyczny poza wiosnę i lato.
Zagorzałych miłośników regionu takie pomysły nie cieszą. Widać to na internetowych forach zwolenników gór dostępnych tylko dla wtajemniczonych. Pomysł, jak zachować przyrodę i jednocześnie zarobić na turystach, mają w Fundacji „Partnerstwo dla Środowiska”. Otóż nie trzeba ściągać więcej turystów, ale ci, którzy już są, niech zostawią więcej pieniędzy. Zamiast tworzyć byle jakie noclegi po wiejskich domach, warto zaoferować usługi o wyższym standardzie, lecz droższe. Wtedy miejscowi będą mieli dochody, a przyroda mniej ucierpi.
Ruch w turystycznym interesie w ostatnich latach widać jednak gołym okiem. Tu remontowany stary dom, tam nowy pensjonat albo gospodarstwo agroturystyczne. A na coraz lepszych bieszczadzkich szosach widać coraz droższe samochody. Bieszczady przestaną powoli być dzikie. „To se ne vrati” - napisał słusznie w dyskusji na internetowym forum jeden z jej uczestników. Wyjeżdżając z Bieszczadów już dziś warto obejrzeć się za siebie.

Podziel się:

Oceń:

2008-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Mistrzyni miłosierdzia

2025-11-10 13:58

Niedziela Ogólnopolska 46/2025, str. 20

Św. Elżbieta Węgierska

pl.wikipedia.org

Św. Elżbieta Węgierska

Żaden z ubogich, którzy ją spotykali, nie odchodził z pustymi rękami.

Więcej ...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Jubileusz muzyków archidiecezji przemyskiej

2025-11-17 11:35
Jubileusz odbywał się w Strachocinie

archiwum parafii

Jubileusz odbywał się w Strachocinie

W sobotę, 15 listopada 2025 r., w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Strachocinie odbyła się Jubileuszowa Pielgrzymka Muzyków Archidiecezji Przemyskiej. Centralnym punktem spotkania była Eucharystia pod przewodnictwem abp. Adama Szala.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Św. Elżbieta Węgierska - patronka dzieł miłosierdzia

Święci i błogosławieni

Św. Elżbieta Węgierska - patronka dzieł miłosierdzia

Czy szukam Pana w codziennym Słowie?

Wiara

Czy szukam Pana w codziennym Słowie?

Służby Tuska biorą się za Ojca Rydzyka. Dyrektor Radia...

Kościół

Służby Tuska biorą się za Ojca Rydzyka. Dyrektor Radia...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych...

Europa

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych...

Zaginął ks. dr Marek Wodawski. Wyszedł z mieszkania i...

Kościół

Zaginął ks. dr Marek Wodawski. Wyszedł z mieszkania i...

Diecezja Warszawsko-Praska wydała komunikat ws....

Kościół

Diecezja Warszawsko-Praska wydała komunikat ws....

Wałbrzych. Włamanie i profanacja w sanktuarium. Sprawca...

Niedziela Świdnicka

Wałbrzych. Włamanie i profanacja w sanktuarium. Sprawca...

W jaki sposób rozumie się koniec świata?

Wiara

W jaki sposób rozumie się koniec świata?