KS. JACEK MOLKA: - Wielu komentatorów - nie tylko sportowych, - uważa, że dzięki igrzyskom olimpijskim w Pekinie Chiny bardziej otworzą się na świat i wyjdą do innych zza swojego symbolicznego chińskiego muru. Co Ksiądz o tym sądzi?
KS. EDWARD PLEŃ SDB: - Moim zdaniem, Chiny nie otworzą się bardziej na świat. To sportowcy, dziennikarze i kibice otworzą Chińczykom - że tak się wyrażę - drzwi na świat, aby tamtejsza ludność zobaczyła i poznała, czym tak naprawdę jest wolność, demokracja, szacunek dla drugiego człowieka.
- Mówi Ksiądz zatem o wartościach, które możemy przekazać mieszkańcom tego azjatyckiego kolosa...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Tak. Mówię o świecie wartości. Mam na myśli szczególnie wartości chrześcijańskie. Każdy bowiem ze sportowców może pokazać Chińczykom wartości, według których żyjemy. Można śmiało powiedzieć, że olimpijczycy to potężna armia ludzi, która pokojowo może bardzo wiele zdziałać. Zapytajmy, co zrobiło przed wiekami Dwunastu Apostołów, których wybrał sobie Chrystus? Zmienili oni bieg świata. Co zatem mogą zrobić dziś tysiące sportowców? Też mogą tego dokonać. Może nie od razu, ale ziarno na pewno będzie rzucone.
- Czy będąc przed rokiem w Chinach, spotkał się Ksiądz z nieprzyjemnymi sytuacjami, które były Księdza udziałem?
Reklama
- Kiedy pierwszy raz byłem w Chinach z reprezentacją siatkarzy na rozgrywkach Ligi Światowej, mając zdjęcie w paszporcie w koloratce i będąc w niej, nikt nie robił mi problemów przy odprawie na lotnisku. Przyjęto mnie bardzo życzliwie. Przedstawiciela zaś jednego ze sponsorów naszej siatkarskiej kadry chińscy celnicy, mówiąc kolokwialnie, po prostu przetrzepali, co bardzo go zdenerwowało.
- Jak wyglądało tam odprawianie Mszy św.?
- Wtedy też po raz pierwszy odprawiałem Mszę św. w chińskim pokoju hotelowym z takim uczuciem, jakby to była moja Msza św. prymicyjna. Obawiałem się bowiem, że może to być źle odebrane przez władze. Okazało się, że nawet jeśli byłem w jakiś sposób śledzony, nikogo nie interesowało to, że sprawowałem katolicki sakrament. Dlatego tak sobie myślę, że nasi sportowcy przeżyją piękne chwile, gdy będą mogli uczestniczyć we Mszy św. podczas tej olimpiady.
- Często odprawia Ksiądz Eucharystie dla sportowców u nas, w kraju?
- Tak. Odprawiam Msze św. nie tylko dla sportowców. Również dla działaczy i kibiców. Modliłem się np. z kibicami przed Euro 2008. Jeżdżę na zgrupowania poszczególnych kadr. Staram się też uczestniczyć w smutnych uroczystościach, jak choćby ostatnio pogrzeb Agaty Mróz-Olszewskiej czy wcześniej Arkadiusza Gołasia. Wtedy rodziny zmarłych oraz świat sportu potrzebują wyjątkowego wsparcia.
- Gdzie sprawuje się Msze św. na zgrupowaniach?
- Ostatnio na zgrupowaniu, gdzie byli m.in. ciężarowcy, zapaśnicy i szabliści, sprawowałem Eucharystię w hali treningowej pośród hantli, sztang, wyciągów, półek, ławek i szaf. Było to niesamowite przeżycie nie tylko dla mnie. Po Mszy św. jeden ze sportowców podszedł do mnie i powiedział: - Wie ksiądz, jedenaście lat jestem w kadrze, ale takich cudów jeszcze nie widziałem. Wszyscy bardzo przeżywali tę Mszę św., podkreślając, że duszpasterz jest niezbędny w kadrze. Były nawet prośby o błogosławieństwo. Chętnie go udzielałem. Świat sportu potrzebuje Boga.