Wyobraźmy sobie taką sytuację: jedziemy z kolegą za miasto. Od znajomych dowiedzieliśmy się, że jest taki mały sklepik, gdzie tanio można kupić elektronikę użytkową. W internecie znajdujemy adres. Wsiadamy do samochodu kolegi, który wcześniej wkłada coś w rodzaju telefonu komórkowego do specjalnego uchwytu za przednią szybą. Zaraz po ruszeniu słyszymy, jak z urządzenia rozlega się głos: „Do celu 14 kilometrów. Za 200 metrów skręć w lewo”. Ten elektroniczny gadający przewodnik ma na imię GPS.
Hit lata
Reklama
Nawigacja satelitarna, czyli GPS, cieszy się ogromną popularnością wśród polskich kierowców. Dlatego warto wiedzieć, co ten skrót (czytany jako „dżi-pi-es”) oznacza. Oczywiście, pochodzi z języka angielskiego: Global Positioning System, czyli Globalny System Nawigacji. Jak informuje „The Wall Street Journal Polska”, GPS jest obecnie jednym z najczęściej kupowanych urządzeń w sklepach z elektroniką użytkową. Sprzedawcy nie mają wątpliwości, że nawigacja satelitarna to hit tegorocznego lata. Urządzenia GPS pod względem dynamiki wzrostu sprzedaży wyprzedziły aparaty fotograficzne. Przedstawiciele największych sieci sklepów z elektroniką i AGD przyznają, że miesięcznie sprzedają setki urządzeń GPS. Do najchętniej kupowanych przez Polaków marek należą Mio, Garmi oraz Nokia. I nic dziwnego. Jeszcze dwa, trzy lata temu, kiedy zaczynałem używać tego urządzenia, policjant, który zatrzymał mnie do rutynowej kontroli drogowej, kiedy zobaczył odbiornik GPS za przednią szybą, z troską powiedział: - Tylko proszę uważać, żeby to urządzenie nie pokierowało do jeziora czy rzeki, bo będzie problem.
Rzeczywiście, wtedy mapy elektroniczne Polski, które są niezbędną częścią GPS, były mało dokładne i mogły zaprowadzić w różne nieoczekiwane miejsca. Dzisiaj fachowcy podkreślają, że w tej dziedzinie dokonał się olbrzymi postęp. Twierdzą także, że to dopiero początek fali popularności nawigacji satelitarnej, która z miesiąca na miesiąc będzie tanieć. Warto się więc przyjrzeć tym sprytnym urządzeniom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak to działa?
Podstawą działania odbiornika GPS są satelity. Aż trudno uwierzyć, że jadąc jakąś małą wiejską dróżką, nasze urządzenie namierza nawet kilka z takich satelitów. Co więcej, my za to nie płacimy. Nie ma bowiem żadnego abonamentu, który by się wiązał z użytkowaniem GPS. No chyba że, jak w niektórych firmach, nasi szefowie będą chcieli na ekranie swojego komputera śledzić, gdzie akurat się znajdujemy. Ewentualnie wyposażymy nasz pojazd w ukryte urządzenie, które po kradzieży pozwoli go namierzyć na podstawie pomiaru GPS. Wtedy musimy już zapłacić, i to całkiem sporo. Urządzenie bowiem oprócz odbioru będzie wysyłać też sygnał. Ale to wersja GPS dla tych nieco bogatszych.
Działanie GPS w wersji podstawowej polega na pomiarze czasu dotarcia sygnału radiowego z satelitów do odbiornika w naszym samochodzie. Znając prędkość fali elektromagnetycznej oraz dokładny czas wysłania danego sygnału, można obliczyć odległość odbiornika od satelitów. Na podstawie tego pomiaru urządzenie oblicza pozycję geograficzną (tzw. długość i szerokość). Oczywiście, geograf wytłumaczyłby to o wiele dokładniej, ale przez to dużo bardziej zawile. Do naszych potrzeb ta ilość informacji wystarczy.
Skąd się wziął GPS?
Reklama
Jak wiele wynalazków, także i ten powstał dla potrzeb wojska. I to amerykańskiego. System GPS do dzisiaj jest utrzymywany przez Departament Obrony USA. Korzystać z jego usług może w zasadzie każdy - wystarczy tylko posiadać odpowiedni odbiornik GPS. Takie odbiorniki są produkowane przez niezależne firmy komercyjne. System GPS jest darmowy i taki ma pozostać, zgodnie z polityką Stanów Zjednoczonych. Jego działanie oparte jest na założeniu, że w każdym zakątku naszego globu odbiornik może namierzyć przynajmniej cztery satelity. W sumie wokół Ziemi jest ich zazwyczaj ok. 30 (żeby system zadziałał w pełni, muszą być 24). Poza biegunami w 99 proc. można przyjąć, że w każdym momencie nasze urządzenie powinno „widzieć” przynajmniej pięć satelitów. Aby określić pozycję, potrzebne jest namierzenie czterech z nich. Oczywiście, czasami przeszkadzają zwisające gałęzie drzew czy wysokie budynki. System nie działa też pod zadaszeniem, a tym bardziej pod ziemią. Wszystkie wspomniane satelity krążą na wysokości nieco ponad 20 km od Ziemi. Oczywiście, taki system satelitów jest bardzo kosztowny. Ciągle przecież trzeba wysyłać nowe, aby zastąpiły wyeksploatowane lub uszkodzone. Jednak ze względu na korzyści pierwotnie militarny system jest udostępniany do zastosowań cywilnych. Warto przy okazji wiedzieć, że prawdopodobnie na każdym satelicie jest aparatura szpiegowska, która ma np. wykrywać wszelkie wybuchy nuklearne.
Dla prawidłowej pracy systemu kluczowy jest czas. Każdy satelita jest wyposażony w zegar atomowy, dzięki czemu jego sygnał jest dokładnie zsynchronizowany z całym systemem. Jednocześnie satelity tworzą razem z kilkoma nadajnikami naziemnymi swoistą sieć korekcji czasu. W efekcie odbiornik GPS podaje nie tylko pozycję, ale również bardzo precyzyjny czas. Ze względów strategicznych przewidziano dwa poziomy dostępu - dostęp standardowy dla odbiorców cywilnych oraz precyzyjny dla sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Standardowy dostęp ze względów technicznych daje dokładność rzędu kilku metrów.
Ważna uwaga: system satelitów GPS nie przesyła do odbiornika mapy. Odbiornik wyznacza jedynie swoją pozycję. Dopiero program komputerowy wgrany do naszego palmtopa (minikomputera wielkości telefonu komórkowego), komórki czy laptopa z odbiornikiem GPS pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu.
Odbiorniki, czyli elektroniczne cacka
Reklama
Uzbrojeni w wiedzę teoretyczną, możemy teraz przystąpić do zastanawiania się nad zakupem sprzętu. Od razu powiem: ze względu na wielość sprzętu, a także rozpiętość cen - nie będzie łatwo. Po pierwsze - mamy specjalne urządzenia GPS do samochodu, motocykla, dla wodniaków, tzw. ręczne, dla sportowców, a nawet dla rolników. Po drugie - musimy zdecydować się na zakup np. specjalnego palmtopa czy też telefonu komórkowego z GPS-em. Po trzecie - musimy wybrać markę i zakres cenowy, a co za tym idzie - osiągi naszego urządzenia. Wreszcie musimy pomyśleć, czy chcemy taki model, do którego można wgrać dowolną mapę, czy też taki, gdzie jest tylko możliwość korzystania z oprogramowania, także mapy, danej firmy.
Jeden z internautów na pytanie, jakie urządzenie wybrać, odpowiada:
1. Dobra marka z czułym odbiornikiem GPS (wbudowany moduł GPS SiRF III).
2. Szybki procesor urządzenia (co najmniej 400 MHz, im więcej tym lepiej).
3. Spora pamięć wewnętrzna z możliwością pamięci zewnętrznej (karta pamięci), aby oprócz mapy Polski zmieściła się np. mapa Europy, a dodatkowo np. nasze piosenki w postaci MP 3.
4. Wgrany system Windows Mobile.
5. Duży wyświetlacz (min. 4 cale).
6. Dobry uchwyt, dzięki któremu nasze urządzenie będzie mocowane do przedniej szyby samochodu.
7. Opcjonalnie jakieś dodatki typu: system głośnomówiący, możliwość oglądania filmów, aparat fotograficzny, radio itd.
Osoby, które na co dzień korzystają z internetu, mogą poszukać różnych miejsc, gdzie internauci dzielą się swoimi uwagami i propozycjami w tej dziedzinie. Dopiero po takiej lekturze warto wybrać się do sklepu, aby obejrzeć, jak wymieniane przez nich urządzenia wyglądają w praktyce. Ceny zaczynają się już nawet od niecałych 300 zł. Polecam jednak modele droższe, ponieważ, jak mawia mój znajomy, jesteśmy za biedni, żeby kupować byle co. Lepiej też kupić już palmtopa z wgranym nie tylko Windowsem, ale i mapą. Zazwyczaj taniej wychodzi.
Mapa
Często nawigatory różnych firm mają identyczne mapy. Przyczyna jest prosta: producentów map jest mniej niż urządzeń. Niemal wszyscy korzystają z danych kartograficznych światowych potentatów. W przeciwieństwie do samego urządzenia mapę łatwiej ulepszyć, wgrywając nowszą wersję. Większość jest regularnie aktualizowana, nawet kilka razy w ciągu roku. Aktualizacje kosztują z reguły równowartość 50-100 euro (mogą być bezpłatne przez jakiś czas po zakupie urządzenia). Z sieci też można ściągnąć aktualizacje (np. ze strony:
W zorientowaniu się, jak precyzyjna jest mapa, pomagają liczby: najlepsze opracowania uwzględniają ponad 650 tys. km polskich dróg, 60 tys. polskich miast i miejscowości oraz ponad 200 tys. tzw. POI (Point of Interest, czyli najbardziej użyteczne i istotne dla podróżujących miejsca, jak stacje benzynowe, restauracje, szpitale itp.).
Czy warto?
Odpowiedź jest prosta: kto jeździ dużo, nawet po swoim mieście, i często w nieznane tereny, a nawet w nowe punkty miasta, ten powinien pomyśleć o GPS. Niejednokrotnie już słyszałem, jak znajomi mówili mi: szkoda pieniędzy, nie jest mi to potrzebne. Kiedy jednak kupili GPS lub dostali go w prezencie, niemal nie potrafią się bez niego obyć, mimo utyskiwań na szybkość, czytelność i precyzję niektórych modeli. Bo różnice potrafią być znaczne. I to nawet w obrębie tej samej kategorii cenowej.
Oczywiście, urządzeniu nie wolno do końca wierzyć, o czym wiedzą ci, którzy używają go od dawna, w tym autor. Świadczy też o tym tekścik, który krąży po internecie: „Zamawiam kurs na Marywilską. Taksówkarz, pan Janusz, zapuszcza silnik i rzuca: - Zobaczę, jaką trasę nam ta inteligentna doradzi… «Ta inteligentna» to GPS, który ciepłym kobiecym głosem jak automat wydaje polecenia: «Za-sto-metrów-skręć-w-lewo» - pada pierwsza komenda. - Sama sobie skręć - odpowiada pan Janusz, sunąc prosto przed siebie. Poprawia lusterko i prycha: - Jaka ona głupia jest! Gdybym skręcił w lewo, to wie pani, gdzie bym wyjechał? I nachylając się nad GPS-em: - Ty, głupia, ty! Na miejscu taksówkarz wyłącza silnik i wzdycha: - Jak ona mnie wkurza, ta wariatka, jak ona od rzeczy gada! Normalnie ją czasem przeklinam. Ty wariatko! - krzyczy, pochylając się nad GPS-em. GPS milczy”.
Cóż, odbiornik nawigacji satelitarnej to tylko urządzenie, które np. nie nadąża za drogowcami, z wielką przyjemnością zamykającymi na wiele tygodni ulice do remontu. Za to zaletą jest to, że po wjechaniu w inną ulicę zazwyczaj od razu wytycza nową trasę od miejsca, gdzie jesteśmy, informując, jak daleko do celu i kiedy przypuszczalnie tam dojedziemy. Trzeba się tylko do urządzenia przyzwyczaić. Inaczej częściej będziemy patrzyli jako kierowcy na nie niż na drogę i skończy się to kraksą. Gdyby jeszcze GPS likwidował korki…
Wyprodukowano już nawet satelitarne buty, nazwane Compass Global, które mają wbudowany w podeszwę komputerowy odbiornik GPS. Urządzenie aktywowane jest przez wciśnięcie małego guzika. Dzięki temu osoba, która je nosi, może zostać zlokalizowana w dowolnym miejscu kuli ziemskiej.
Morał
Przy okazji tekstu o GPS warto przypomnieć, że w życiu także mamy GPS, który prowadzi nas do celu. To Boże Objawienie. Jest najbardziej niezawodną mapą świata. Do niczego nie zmusza, a poza tym daje różne propozycje dotarcia do celu, czyli do nieba. Dlatego wszystkim życzę szerokiej drogi! Zarówno z urządzeniami Global Positioning System, jak i z Panem Bogiem jako życiowym Przewodnikiem…