W Mongolii jest już 60 tys. chrześcijan. Ta liczba stanowi 6 proc. całego społeczeństwa. To niby niewiele, ale biorąc pod uwagę, że jeszcze kilkanaście lat temu było ich znacznie mniej, to całkiem sporo. Mongolia przyjmuje Chrystusa. Misje wśród Mongołów prowadzą wszystkie główne wyznania chrześcijańskie, w tym katolicy. O tym, co przyciąga Mongołów, których tradycyjną religią jest buddyzm w wydaniu tybetańskim, pisał „San Francisco Chronicle”.
Buddyści są źli na chrześcijańskich misjonarzy, którzy przyciągają szczególnie młodych ludzi. - To dzięki zachodnim pieniądzom - powtarzają starą śpiewkę. - Chrześcijanie budują szkoły, szpitale, fundują stypendia - żalą się - a my nie mamy nic.
Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak ją opisują zwolennicy buddyzmu. Jednym z powodów zainteresowania chrześcijaństwem jest głód Boga, który oficjalnie mógł być zaspokajany po upadku komunistycznego reżimu, który przez dziesięciolecia rządził w Mongolii. Na dodatek modlitwy buddyjskie w otwartych na nowo klasztorach są wypowiadane w języku tybetańskim, którego Mongołowie nie rozumieją. Chrześcijanie ewangelizują w języku narodowym. Do tego uczą wiary świeckich, czego w buddyzmie nie ma. Buddyjscy mnisi zapowiadają jednak, że to się zmieni.
Według CIA, w Mongolii 50 proc. społeczeństwa to buddyści, 6 proc. wyznaje Chrystusa, podobna liczba uważa się za szamanistów. Jest też 4 proc. muzułmanów, 40 proc. przyznaje, że nie praktykuje żadnej religii.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu