Wszyscy dobrze znamy Dekalog, czyli Dziesięć Bożych Przykazań. Od najmłodszych lat powtarzamy je w pacierzu. Należą do tych elementów naszej wiary, które stanowią jej podstawę. Co innego jednak znać, a co innego je zachowywać, dlatego zdają się być we współczesnym świecie jedynie piękną nauką, zbyt jednak trudną jak na możliwości człowieka.
Co to oznacza, jeśli ktoś odpowiedział twierdząco? Otóż, coraz częściej zdarzają się kryzysy religijne spowodowane konfliktem pomiędzy systemem wartości reprezentowanym przez religię (zasady moralne) a postępowaniem człowieka. Zwykle ten typ kryzysu łączy się z negowaniem sensowności pewnych norm czy wartości moralnych. Ostatnio występuje on częściej niż poprzednio, np. m.in. w związku z rozwodami, etyką seksualną. Kryzysy takie wytwarzają z reguły bierną postawę moralną, cechującą się zobojętnieniem na wartości moralne, zanikiem wrażliwości na nie. Tego rodzaju znieczulenie moralne często prowadzi do zaciemnienia poznawczej strony zagadnienia. Chodzi o to, że mamy często skłonność, by obniżać znaczenie wymagań, z którymi sobie nie radzimy, albo nawet je odrzucać. Niejako podświadomie odwracamy się od prawdy religijno-moralnej, bojąc się zobowiązań moralnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu