Zombie to ponoć człowiek pozbawiony duszy, z ciałem do wynajęcia dla demona wpędzanego weń przez szamana. Postać bez tożsamości, bez prawa do tego, kim była. A może z tożsamością… obrotową, wymienną, według mody czy wymogów jakiegoś anonimowego rządu dusz? Jakoś mi z tym się kojarzy globalny nakaz tolerancji i otwartości oraz zakaz zachowywania odrębności czy wyraźnej tożsamości narodowej, religijnej czy moralnej, a poniekąd już i płciowej, bo i tu wszystko okazuje się względne i do zamiany, jak choćby transseksualizm. I coraz więcej jest zastraszonych tym ludzi, otwierających się potulnie na wszelkie innowacje, preferencje czy dewiacje. Może to jakaś masowa produkcja inkubów czy zombie?
Bo jak można inaczej nazwać ludzi bez jasno określonej tożsamości?
*
Opowiadał mi ktoś bajkę, jak to stado wron usiadło na ramionach stracha na wróble. Ten oniemiał i zrozpaczony chciał je odpędzić krzykiem, skoro jego wygląd ich nie wystraszył. One jednak nie zwracały nań najmniejszej uwagi, a przyfrunęło ich jeszcze więcej. Siedziały sobie na nim całą chmarą, kracząc na rozmaite tematy. A kiedy resztą sił krzyknął do siedzącej mu na głowie wrony, że ma się stąd wynosić, ta kazała mu zamilknąć, bo one rozmawiają o tym, do czego on wtrącać się nie ma prawa. I nadal go ignorowały. Strach bełkotał z pomieszania: „Jak to… czemu… wy się mnie nic nie boicie?”. Wtedy wrona zapytała: „A ktoś ty w ogóle jest?”. „Strach na wróble” - wyjąkał strach. „To wiedz, że my jesteśmy wrony” - kraknęła ta i wypięła się na niego. Strach nie pojmował. Przecież bały się go wszystkie ptaki bez wyjątku - jeszcze wczoraj… Czy to czar jakiś, czy zmutowane ptaki? - dumał, uginając się pod rozkrakanym towarzystwem. I wtedy ujrzał lisa. A ten zawołał na niego: „A ktoś ty jest? Jakiś nowy stojak na wrony?”. Strach znów zaniemówił. „Nie poznajesz stracha na wróble?” - spytał lisa. Ten przyjrzał mu się i zapytał: „A gdzieś podział swój kapelusz, swój chałat i terkotkę?”. Strach odparł zawstydzony: „Kapelusz był niemodny, więc go zdjąłem. Chałat nie był markowy, więc rzuciłem go na wiatr. A terkotka przeszkadzała w śpiewaniu ptakom”. Lis machnął ogonem i rzekł: „I ty się dziwisz, że one cię ignorują?”. Strach zaskrzypiał ramionami i pomyślał: „No tak, one nie mają pojęcia, kim jestem, bo i skąd…”. Jęknął tylko do wiatru, by mu oddał jego chałat i kapelusz oraz dmuchnął w terkotkę. Ptaszyska spłoszone nagle rozpierzchły się, kracząc na wszystkie strony, omijając już z daleka pole z najbardziej rasowym strachem w okolicy.
*
„Zacznijcie się wstydzić, ukrywać, wyrzekać się tego, kim jesteście - słyszymy zewsząd namolne perswazje lub pogróżki - a zrobimy z was bezpłciowe manekiny, a potem wieszaki na najrozmaitsze kostiumy, które sami wam skroimy na naszą postępową modłę. Wtedy to sami wkrótce zapomnicie, kim byliście”. Zapomnimy… Pytanie tylko, kto sobie przypomni to, co Bóg w Apokalipsie mówi: „Zwycięzcy dam (...) biały kamyk, a na kamyku wypisane «imię nowe», którego nikt nie zna oprócz tego, kto je otrzymuje” (Ap 2,17)...
Pomóż w rozwoju naszego portalu