Swego czasu media obiegła informacja o pierwszym pokazie mody dla duchownych Clerical Collection, który odbył się w Esher w Anglii. We Włoszech zaś jeden z rzymskich księży Antonio Rungi wpadł na pomysł wyborów Miss Sister 2008 z udziałem zakonnic. Internetowy konkurs miał się rozpocząć we wrześniu zeszłego roku, ale na skutek protestów wielu katolickich środowisk w końcu do niego nie doszło. I bardzo dobrze. Nie można bowiem pozwolić, by komercyjne trendy wkroczyły także za klasztorne mury. Niektóre przedstawicielki płci pięknej nie po to bowiem wybierają klasztor, by potem startować w konkursach piękności.
W polskich mediach, szczególnie w serialach telewizyjnych, aż się roi od postaci związanych z hierarchicznym Kościołem. Są mniej lub bardziej poważne, mniej lub bardziej wiarygodne. Ale są. Osobiście ubolewam nad tym, że często odbiegają one od rzeczywistości, choć trzeba przyznać, że scenarzystom, reżyserom i aktorom całkiem nieźle udaje się wcielać w rolę księży czy sióstr zakonnych. Moim zdaniem, producenci mogliby jednak wiele fikcyjnych postaci lepiej konsultować z prawdziwymi osobami duchownymi.
W każdym razie śmiało można powiedzieć, że w naszym kraju zapanowała moda na tytułowy kościół. Piszę to słowo małą literą, gdyż tak naprawdę z rzeczywistością Kościoła jako mistycznego ciała Chrystusa niewiele ma on wspólnego. Niekiedy nawet zwyczajnie ośmiesza go.
Nie chciałbym, broń Boże, krytykować wielu telewizyjnych przedsięwzięć pokazujących egzystencję księży czy sióstr zakonnych jako tło fikcyjnej fabuły. Niemniej jednak nasuwa mi się refleksja, że każde medialne show z udziałem osób duchownych ma na celu rozrywkę. Widz zatem, oglądając np. jakiś serial, w którym co rusz widzimy sutannę czy habit, traktuje te i inne kościelne rekwizyty jako tło odpoczynku, jako coś, co sprawia mu frajdę.
Bardzo łatwo wtedy od takiej rozrywkowej i wirtualnej zarazem rzeczywistości przejść do prozy codziennego życia. Może się wtedy okazać, że ludzie zaczną właśnie rozrywkowo traktować realną kościelną rzeczywistość. Sakramenty kościelne też mogą się stać czymś bez znaczenia. Nie mówię, że już tak jest. Próbuję tylko wskazać problem, z którym być może będziemy mieli do czynienia szybciej, niż nam się to obecnie wydaje. Nie chciałbym bowiem, by laicyzacja weszła w mury naszych parafialnych świątyń głównymi drzwiami zupełnie niezauważona zarówno przez duszpasterzy, jak i przez wiernych. Mam nadzieję, że tak nigdy się nie stanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu