A na prowincji sugerują, że może trzeba „medialnie zestawić” akcję brytyjskich ateistów, którzy na 200 autobusach w Londynie i 600 autobusach w innych regionach Wielkiej Brytanii zawiesili prowokacyjne hasło z wypowiedziami pasażerów samolotu, który 15 stycznia cudem lądował, a właściwie wodował, na rzece Hudson w Nowym Jorku.
Ateiści ogłosili na plakatach: „Boga prawdopodobnie nie ma. Przestań więc się zamartwiać i zacznij cieszyć się życiem”. Co prawda, na prowincji pytają: - Po co ateiści zostawili słowo „prawdopodobnie”? Czyżby na wszelki wypadek, bo a nuż „po drugiej stronie” okaże się inaczej? Tylko gdzie w takim razie ateistyczna konsekwencja…?
Wspomniani pasażerowie airbusa A 320 (rejs nr 1549 z Nowego Jorku do Charlotte w Karolinie Północnej) tak m.in. relacjonowali swoje przeżycia podczas feralnego lotu: „Modliliśmy się i patrzyliśmy w wodę”.
Zaręczam, że w obliczu śmierci nikt nie modli się na wszelki wypadek. Ale jeśli życie ocali, komu dziękuje? Bogu, który jest Panem życia i śmierci, a którego - zdaniem ateistów - „prawdopodobnie” nie ma! Kto się powinien zamartwiać - swoją niewiarą, a kto - cieszyć się życiem?
Pomóż w rozwoju naszego portalu