A na prowincji zastanawiają się nad charakterystycznym zróżnicowaniem ocen niektórych zjawisk i wydarzeń. Dlaczego niektóre media i politycy podnoszą istne larum, gdy Papież Benedykt XVI znosi ekskomunikę z lefebrystów (co nie oznacza ani przywrócenia pełni praw kapłańskich - lefebryści nadal pozostają suspendowani, ani akceptacji Stolicy Apostolskiej dla negowania przez jednego z hierarchów zbrodni holokaustu)? Dlaczego jedna z gazet wszczyna całą akcję dochodzeniową, gdy na zabytkowych murach kościoła w jednej z podkrakowskich miejscowości jakiś wandal, a może „ćwierćświadomy” prowokator smaruje zupełnie bezsensowne napisy? Gazeta „przepytuje” miejscowego proboszcza, policję, konserwatora zabytków i oburzoną parafiankę, ubolewając, że: „Nikt się nie kwapi do ich (napisów - przyp. M.S.) zlikwidowania”.
Gdy w jednym z kanałów izraelskiej telewizji satyryk szydzi z Jezusa i Maryi, gdy dopuszcza się bluźnierstw przeciw wierze chrześcijańskiej, politycy milczą, a w większości mediów - tak oburzonych przy innych okazjach - pojawiają się co najwyżej suche, zdawkowe informacje. I zero krytycznego komentarza - w duchu sterylnej areligijności czy z góry akceptowanej poprawności politycznej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu