Czy można rozwijać charyzmaty?
Reklama
„Czym jest charyzmat, czy można go rozwijać? – rozpoczął dr Tomasz Gałuszka OP. – Jeśli są bezpośrednim działaniem Boga, to czy można je w sobie jakoś skumulować, zachować, rozwijać? To jest dobre pytanie, ponieważ człowiek ma takie umiejętności, które może całe życie rozwijać. To są cnoty i miejmy nadzieję, że wielu z nas cnoty rozwija – sprawiedliwości, męstwa, odwagi. Jeżeli ktoś ma w sobie cnotę męstwa rozwiniętą, to w momencie trudnym, momencie jakiegoś zagrożenia, jest w stanie bardzo dobrze zareagować, w sposób mężny i to jest bardzo dobre. Natomiast z charyzmatem jest tak, że charyzmat to nie jest „habitus”. Musimy użyć łaciny, mianowicie terminu, który oznacza cnotę. Jeśli mamy już pewien taki zwyczaj, to charyzmat jest nam dany w sposób aktualny. Nie jest habitus, jest po prostu działaniem, które zostaje dane bezpośrednio przez Boga. Jeżeli słońce świeci, to promienie są wtedy tylko, kiedy słońce świeci. Kiedy słońce gaśnie, promieni nie ma. Dlatego też każde działanie charyzmatyczne jest bezpośrednim darem Pana Boga. Człowiek w takim razie jedynie może się otwierać na pewien charyzmat. Natomiast charyzmatu jako takiego nie posiada i tu się pojawia oczywiście kwestia taka. W takim razie, skoro ja sam posłużyłem charyzmatem proroctwa czy posługuję charyzmatem proroctwa, ale zarazem nie mam go w sposób stały, to czy ja mogę być prorokiem? W ogóle mogę się nazywać prorokiem? Czy jeżeli ja nie mam charyzmatu uzdrawiania na stałe, czyli nie mogę w każdym momencie, kiedy mi się podoba, skorzystać z tego, jak z cnoty, którą mam, np. męstwa, umiarkowania, to w takim razie czy ja mogę się nazywać uzdrowicielem? W takim razie fundamentalne pytanie powstaje, czy ja się mogę w ogóle nazywać charyzmatykiem, a może jedynie jestem tym, który posługuje charyzmatami?”.
Charyzmatykiem się jest, czy się bywa?
„Tomasz mówił, że jeżeli człowiek otrzymuje dany charyzmat, to otrzymuje również tak zwaną habitas, czyli pewną łatwość w posługiwaniu na przyszłość tym charyzmatem. Tomasz używa takiego obrazu biologicznego z ówczesnego świata, mianowicie, że jeżeli drewno zostało raz podpalone, to później łatwiej się podpala. Czy też na przykład mówi, że woda raz ugotowana, szybciej się gotuje. Człowiek, który raz miał dostęp do jakiegoś charyzmatu i korzystał z charyzmatu, dostąpił tej łaski życia właśnie i działania w jakimś charyzmacie, wtedy też ma później łatwość w kolejnym przyjmowaniu charyzmatu. Dlatego też Tomasz uważa, że w tym kontekście można mówić o kimś, że nie tylko ma charyzmat prorokowania, ale jest prorokiem. Nie tylko ma charyzmat uzdrawiania, ale jest uzdrowicielem. Nie tylko ma charyzmaty, ale jest charyzmatykiem. Natomiast równocześnie podkreśla, że charyzmaty się otrzymuje. To jest bezpośrednie działanie Boga samego, który daje bardzo konkretny owoc, bardzo konkretny dar w postaci właśnie jakiejś łaski prorokowania czy też uzdrawiania”.
Charyzmat dla siebie czy wspólnoty?
„Dlaczego to jest ważne? Dlatego, że należy jasno oddzielać charyzmaty od Boga, który te charyzmaty daje, ponieważ kiedy człowiek jest w stanie łaski uświęcającej, kiedy człowiek jest blisko Boga, te charyzmaty są naturalnym owocem życia z Bogiem. Mianowicie człowiek nie tylko ma właśnie źródło w sobie, ale również z tego źródła, że użyjemy tej metafory Tomasza, nalewa wody i komuś daje i ktoś pije. Równocześnie cały czas ma kontakt z Bogiem, więc jeżeli trzeba to w bliskości Boga i w rozeznaniu z Bogiem, ten człowiek będzie za każdym razem tę szklankę wody otrzymywać, ponieważ źródło ma w sobie. Wytryska z niego Duch Święty, to są osoby boskie. Natomiast może się zdarzyć, że jeżeli ktoś nie jest w stanie łaski uświęcającej, to również może otrzymywać szklankę wody. Szczególnie wtedy, kiedy jest w kościele, gdzie inni potrzebują. Tomasz mówi, że tak może się zdarzyć i nawet wielokrotnie się zdarza, że ludzie otrzymują tę wodę, otrzymują charyzmaty, nie będąc w stanie łaski uświęcającej. I wtedy te charyzmaty nie są znakiem świętości człowieka, tylko są dane zawsze dla Kościoła”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu