„Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. Tak wołał w swoim ojczystym języku umierający Jezus z Nazaretu na drzewie krzyża. Czy rzeczywiście Bóg pozostawił swojego jedynego Syna, nie udzielając Mu pomocy? A może było zupełnie inaczej?
Odpowiedzi należy szukać w dalszych strofach recytowanego przez Chrystusa psalmu 22, bo właśnie z niego pochodzi tytułowa fraza. Wiele razy pobożni Izraelici modlili się do Jahwe słowami tego starotestamentowego utworu, którego końcowe zdania napawają nadzieją i optymizmem. Pan bowiem „panuje nad narodami” (w. 29), „moja dusza będzie żyła dla Niego” (w. 30), a „sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi: «Pan to uczynił»” (w. 32).
Tak naprawdę Bóg nigdy nie pozostawia człowieka samemu sobie. To raczej człowiek wybiera w swojej wolności samotność bez Niego, bez wiary, bez zasad wypływających z biblijnych tekstów, a szczególnie z ewangelicznych Chrystusowych błogosławieństw. Żyjąc w taki sposób, bardzo łatwo poddać się zwątpieniu, depresji czy myślom samobójczym. Wielu nie widzi wtedy sensu swojej egzystencji. Dochodzi nawet do tragedii.
Można jednak tym wszystkim zagrożeniom stawić czoło. Nie da się jednak tego zrobić własnymi siłami. Doskonale zdają sobie z tego sprawę ludzie wierzący. Oni nie poddają się zwątpieniu, mając świadomość, że nawet z najgorszych rzeczy Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro i doprowadzić człowieka do celu jego ziemskiej wędrówki, którym jest zjednoczenie ze Stwórcą w chwale zmartwychwstania.
Rozważania pasyjne dotyczące zwątpienia drukujemy na stronach Dodatku Liturgicznego w środku numeru.
Pomóż w rozwoju naszego portalu