- Z chaosu medialnego wyłaniają się dwie wizje mediów publicznych: wizja PO i wizja PiS. Obydwie partie zapewniają o swej najlepszej woli. Prawda czy fałsz?
- Gdy przychodziłem do TVP, usłyszałem od rządzących jeden komunikat, jedno polecenie: rozwijać media publiczne, otwierać je na różne poglądy. Dzisiejszemu rządowi chodzi o proces przeciwny - o minimalizację, a może wręcz o likwidację mediów publicznych, zgodnie z duchem jedynie poprawnej neoliberalnej ideologii.
- Dlaczego nie wierzy Pan w zapewnienia rządzących polityków, że nowelizacja ustawy medialnej ma „chronić media publiczne od upadku”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- W zapisach tej ustawy zawarty jest de facto postulat ich dalszej likwidacji! A co najgorsze - będzie to można osiągnąć ostatecznie nawet bez wprowadzenia tej nowej ustawy w życie. Już dziś telewizja publiczna ma podstawowy kłopot: nie wiadomo, czy prowadzić program inwestycyjny - ile i jak inwestować. Wstrzymany jest proces uczestnictwa TVP w cyfryzacji. To bardzo konkretne symptomy fizycznego niszczenia mediów publicznych. Obawiam się jednak, że zamysł polityczny jest znacznie głębszy. Pacyfikacja mediów publicznych to najlepszy sposób na istotną zmianę ustrojową, polegającą na odcięciu dostępu do opinii publicznej ludzi myślących inaczej niż elity rządzące. Już mamy do czynienia z ograniczaniem różnorodności poglądów. Można powiedzieć, że PO w ten właśnie sposób powoli buduje swoją Piątą Rzeczpospolitą. Mamy do czynienia z próbą radykalnej przebudowy sfery ideowej.
- Na przykład przez wyrzucenie z ustawy zapisu o poszanowaniu wartości chrześcijańskich? Może taki zapis to rzeczywiście niepotrzebna już dziś nadgorliwość?
- Niepokojące jest to, że wszyscy inaczej myślący (np. właśnie Kościół) już obecnie w TVP są traktowani po macoszemu. Jedną z pierwszych decyzji nowych władz - po wyrzuceniu dyrektorki oddziału w Poznaniu i powrocie tam osoby z rozdania Roberta Kwiatkowskiego - było wyrzucenie z programu telewizyjnego piątkowej transmisji Mszy św. dla chorych. To oznacza - i ten projekt też to podejście umacnia - że umowa między Telewizją Polską a Sekretariatem Episkopatu Polski o obecności w TVP programów religijnych traci swą moc. Z pewnością dojdzie z czasem do formalnego podważenia tej umowy. W ten sposób zostanie zakwestionowana umowa o stosunkach między Kościołem a państwem, a więc pośrednio i konkordatu… Taka - moim zdaniem - rysuje się wizja Piątej Rzeczypospolitej, której budowę PO już przedsięwzięła.
- Przez prawie trzy lata zawiadywał Pan m.in. oddziałami regionalnymi TVP. Nie cieszy Pana deklaracja PO o wzmocnieniu mediów regionalnych?
Reklama
- Ten projekt właśnie media regionalne skazuje na powolny uwiąd i upadek! Przez proponowane wyodrębnianie spółek regionalnych dojdzie do osłabienia całej Telewizji, do jej powolnego, samoistnego uwiądu, a przy tym zabieg ten wcale nie wzmocni regionalnych ośrodków telewizyjnych. Według mojej oceny, samodzielnie mają szansę jako tako prosperować na rynku dzisiejsze oddziały w Warszawie, Krakowie, Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu i ewentualnie w Gdańsku. Pozostałe nie utrzymają się samodzielnie, jako osobne spółki prawa handlowego nie mają szans na jakiekolwiek funkcjonowanie! Będziemy mieli do czynienia prawdopodobnie z dość przyspieszonym likwidowaniem, przejmowaniem majątku i zadań przez konkurencję, która w wielu regionach tylko na to czeka. Możliwa jest też prosta wyprzedaż majątku.
- Krytycy, których jest wielu, powiadają, że ustawa powinna trafić do kosza i po sprawie...
- Ten projekt robi już swoje bez względu na to, czy zostanie uchwalony, czy też nie. Zbliżamy się do połowy roku, a telewizja publiczna nie wie, jak będzie wyglądało jej finansowanie od stycznia 2010 r. Czy chce czy nie, musi powściągać swoje ambicje. A poza tym chaos wywołany kolejnymi pomysłami PO już dokonał swego dzieła; niszczenie mediów publicznych postępuje. Nie dajmy się oszukać - ta ustawa gwarantuje powolną likwidację mediów publicznych. Dyskusja nad kształtem tego projektu jest bezcelowa. Proces likwidacji mediów publicznych może być zatrzymany tylko przez upadek rządów Donalda Tuska. To jednak zależy albo od decyzji PSL, albo od wyborców.
Rozmawiała Wiesława Lewandowska