Reklama
Pierwsze wieki chrześcijaństwa były czasem gorących dyskusji. Powszechny dostęp do edukacji dawał szerokim rzeszom chętnych możliwość czerpania z dorobku naukowego i kulturalnego epoki. Chrześcijanie tamtych czasów nie różnili się pod tym względem od reszty społeczeństwa Cesarstwa Rzymskiego. Często doskonale przygotowani do prowadzenia dyskusji, podejmowali je nieskrępowanie i prowadzili namiętnie, szczególnie w IV wieku, kiedy ustały prześladowania członków gmin chrześcijańskich.
Chodziło, oczywiście, o dysputy dotyczące podstawowych prawd wiary: o to, czy Syn Boży jest zrodzony, czy stworzony, kim właściwie jest Duch Święty i jakie są relacje między Nimi. Dyskutowano o roli Maryi w dziele zbawienia i czy Chrystus miał naturę boską, czy ludzką, a może obie naraz. Przerzucano się cytatami ewangelicznymi, stosując do ich interpretacji - głównie we wschodniej, greckiej części cesarstwa - precyzyjne terminy filozoficzne, dziś wydawałoby się zrozumiałe jedynie dla specjalistów.
Grzegorz z Nyssy, jeden z Ojców Kościoła (zm. po 394 r.), tak wspominał atmosferę panującą w Konstantynopolu przed soborem w 381 r.: „Jeśli zapytasz o pieniądze, ten ci odpowie dysertacją o Zrodzonym i Niezrodzonym; jeśli się pytasz o cenę chleba, odpowiedzą ci: Ojciec jest większy od Syna; jeśli zauważysz, że kąpiel jest dobra, łaziebny ci zadeklaruje, że Syn jest z niebytu”. Ten nieco karykaturalny opis pokazuje jednak, że ludzie wszystkich stanów interesowali się teologią.
Ciągłe dyskusje na tematy, które znalazły już swoje rozwiązanie podczas posiedzeń powołanych do tego celu gremiów (sobory, synody), stały się niebezpieczne, gdyż dawały możliwość propagowania i powielania błędów doktrynalnych. W związku z tym cesarz Teodozjusz w kilka lat po Soborze Konstantynopolitańskim wydał zakaz publicznych dysput na tematy teologiczne. Wszystko to pokazuje, jak istotne było ustalenie wspólnego dla całego chrześcijaństwa wyznania wiary, a wszelkie odstępstwa od niego miały być traktowane jako błędy i herezje.
325 r. - Sobór w Nicei
W IV wieku największym zagrożeniem dla jedności chrześcijaństwa były poglądy Ariusza - kapłana z Aleksandrii, który uważał, że Bóg Ojciec jest jedynym Bogiem, niezrodzonym i niestworzonym, w odróżnieniu od Syna, który miał zostać stworzony później. W tamtym czasie, kiedy w Cesarstwie Rzymskim liczbowo przeważali wierzący w wielu bogów poganie, tezy Ariusza wydawały się „bardziej monoteistyczne” niż koncepcja Trójcy Świętej i bardziej zrozumiałe zarówno dla trwających przy starej, rzymskiej religii, jak i dla wielu już ochrzczonych.
Cesarzowi Konstantynowi, który sprzyjał chrześcijanom bardzo zależało na jedności w Kościele, dlatego z własnej inicjatywy zwołał zgromadzenie wszystkich biskupów imperium po to, aby doprowadzić do zajęcia przez nich wspólnego stanowiska w sprawach wiary. Rozpoczęcie obrad miało miejsce 25 maja 325 r. w Nicei, niedaleko Konstantynopola. Mimo że cesarz zapewnił wszystkim biskupom darmowy przejazd pocztą cesarską, z zachodnich prowincji rzymskich przybyło ich tylko siedmiu (na ok. 300 uczestników). Po bardzo długich i burzliwych obradach opracowano wspólne dla wszystkich wyznanie wiary (pod tekstem nie podpisało się jedynie dwóch biskupów). Największe kontrowersje wzbudzało sformułowanie, że Syn jest „współistotny Ojcu”. Niektórzy byli mu przeciwni jako sformułowaniu niewystępującemu w Biblii, co mogło osłabić wydźwięk tekstu w konfrontacji z Ariuszem, który posługiwał się wyłącznie sformułowaniami biblijnymi.
Na soborze dyskutowano nie tylko o tej jednej sprawie, ustalono także zasadę, według której miała być obchodzona Wielkanoc, a także 20 przepisów powszechnego prawa kościelnego. Do tekstu wyznania wiary dołączono także tzw. anatematyzmy, czyli uściślenia, kto i za jakie poglądy ma być wykluczony ze wspólnoty wiernych.
381 r. - Sobór w Konstantynopolu
Po śmierci cesarza Konstantyna nie wszyscy władcy popierali ustalenia soboru. Niektórzy jawnie opowiadali się za arianizmem, a biskupów, którzy sprzeciwiali się naukom Ariusza, wysyłali na wygnanie. Dopiero od 379 r. w obu częściach imperium rzymskiego rządzili władcy popierający katolicyzm i dopiero wtedy można było na dobre uporządkować sprawy jednego, obowiązującego wyznania wiary.
Sobór Nicejski nie zajmował się problematyką Ducha Świętego, a w ciągu ponad 50 lat, jakie upłynęły od tego soboru, kwestia stała się paląca, ponieważ niektórzy teologowie odmawiali Duchowi Świętemu atrybutu boskości. Cesarz wspólnie z biskupem Konstantynopola Grzegorzem z Nazjanzu zwołał na 1 maja 381 r. zgromadzenie biskupów, mające rozstrzygnąć wszystkie nabrzmiałe w chrześcijaństwie kwestie. Udało się dodać do wyznania wiary określenie Ducha Świętego jako „Pana i Ożywiciela, który od Ojca (termin «i Syna» został dodany później na Zachodzie), pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków”. Wyrażenie to określało Ducha Świętego jako Osobę Boską.
Inne postanowienia soborowe to anatemy na herezje, ich propagatorów i wyznawców, kilka spraw organizujących życie w diecezjach, a także zakres działalności misyjnej Kościołów lokalnych.
Wyznanie wiary ogłoszone w Konstantynopolu jako „Symbol 150 Ojców z Konstantynopola”, zwane później także nicejsko-konstantynopolitańskim, stało się powszechnie obowiązującym i było ukoronowaniem dysput IV wieku dotyczących wzajemnych relacji między Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętym. Było odpowiedzią na szerzące się w tamtych czasach błędy w rozumieniu najistotniejszych prawd wiary. Symbol konstantynopolitański od końca VI wieku wszedł na stałe do liturgii Mszy św.
Pomóż w rozwoju naszego portalu