Zastanawiamy się czasem, dlaczego jako katolicy mamy tak niewielki wpływ na to, co dzieje się w życiu społecznym, choć przecież jest nas tak wielu. Przyjrzyjmy się jednak bliżej swojemu życiu: po długim z reguły czasie przeznaczonym na pracę zawodową informacji, porad i rozrywki dostarczają nam ogólnodostępne media, epatujące odbiorców dużą dozą agresji, karmiące sensacją i tanią reklamą, uczące życia za pomocą seriali. Jak można tworzyć chrześcijańską opinię, opinię zgodną z katolicką nauką społeczną, jeśli poza niedzielną Mszą św. nie korzysta się z katolickich mediów - prasy, radia, TV, jeśli nie ma innej grupy odniesienia niż tylko ludzie, którzy podchodzą do życia bez głębszej refleksji? I rodzi się tu pytanie, które w przededniu ogłoszenia przez Ojca Świętego Benedykta XVI Roku Kapłańskiego należałoby postawić wszystkim duszpasterzom: Czy właściwie odpowiadamy na głos Chrystusa, który wzywa do dzieła ewangelizacji - tu i teraz? A przecież tak bardzo apelował o to także Jan Paweł II i sam swoim odniesieniem do mediów pokazywał, że mogą one służyć dobrej sprawie.
Relacja, jaka zachodzi między duszpasterstwem a mediami, jest bardzo ważna dla każdego duszpasterza. Bo ludzie, którzy przychodzą do kościoła, którzy korzystają z sakramentów świętych (spowiedź, Komunia św., bierzmowanie, ślub, pogrzeb), nie pochodzą znikąd. To wszystko dzieje się w kontekście określonych doniesień medialnych, opinii lansowanych przez medialne autorytety. Może nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak człowiek obecny w niedzielę na Mszy św. uzależniony jest od mediów - jak nie może się obejść bez internetu, telewizora itp. Zauważmy, jak często ludzie, jadąc samochodem, autobusem czy idąc ulicą, rozmawiają przez komórkę bądź słuchają muzyki i nie istnieje dla nich wtedy nic innego. Zastanawiamy się nieraz, dlaczego młodzi ludzie idą na lekcje religii, a nie przychodzą na Mszę św., nie idą do spowiedzi, dlaczego chłopak i dziewczyna bez żadnych skrupułów wynajmują wspólne mieszkanie lub żyją w związkach niesakramentalnych. Otóż ogromny wpływ na ten stan rzeczy mają właśnie media, które dyktują pewien styl bycia, swego rodzaju modę, że kobieta (np. aktorka) ma dziecko z jednym mężczyzną, kolejne z następnym - i jest to dla niej powód do chluby. Co więcej, ci ludzie często mówią, że są katolikami, chodzą do kościoła. Czy takie postawy nie zdominują ludzi mniej refleksyjnych, słabej wiary? Ludzi, którzy, owszem, uważają się za wierzących, ale widząc, że życie tzw. autorytetów, ludzi w jakimś sensie znaczących, jest inne, dochodzą do wniosku, że zasady moralne są już dziś przestarzałe - i chcą być nowocześniejsi, idąc podobnym torem. Tak dzieje się z ludźmi ochrzczonymi, którzy z powodu nagabywania medialnego odeszli daleko od nauki Kościoła, od moralności chrześcijańskiej. Mamy więc dziś przed sobą niejako nowego człowieka, nową rzeczywistość.
Dobrze zatem czynią księża, którzy starają się włączyć w duszpasterstwo media katolickie. Dobrze, że są proboszczowie (a jest ich wielu), którzy zwracają uwagę wiernych na „Niedzielę”, zachęcają, by w ich parafiach pismo katolickie było czytane. Wiedzą oni, że dziś sama ambona nie wystarczy, a wierni po wyjściu z kościoła często kierują swe kroki do najbliższego kiosku po pismo, jakie przykuje ich uwagę, i często lektura taka niszczy to, co zostało zasiane w kościele. Prasa katolicka zaś czyni ludzi przyjaznych kapłanowi, ludzi, z którymi można podjąć rozmowy na wiele naprawdę ważnych tematów, ludzi z miłością zwracających się do Boga i bliźniego. Ponadto orientuje człowieka na sprawy, którymi żyje współczesny Kościół, także ten w Polsce.
I naprawdę kapłan, który oprze duszpasterstwo na piśmie katolickim, nie straci, a zyska wiele. A można np. w naszej „Niedzieli” znaleźć materiał do czytania dla całej rodziny: jest poradnik kulinarny, są porady prawne, praktyczne ogłoszenia, np. o lekach, są informacje dotyczące wielu dziedzin życia. Oczywiście, można wybierać także inną prasę katolicką. Ale jeżeli chcemy prowadzić duszpasterstwo nowocześnie, trzeba je oprzeć na mediach katolickich. Trzeba mieć dobre rozpoznanie życia kościelnego, żeby umieć spojrzeć krytycznie na materiał oferowany nam przez media świeckie.
Duszpasterstwo z uwzględnieniem mediów katolickich może być bardzo ciekawe - wiele jest już świadectw o tak prowadzonej pracy w parafialnych wspólnotach. Należy tylko „więcej chcieć”, jak powiedział poeta, i dobrze wykorzystać środki komunikowania społecznego, jakie są nam dziś dane.
Jest jeszcze inny aspekt tego problemu - również bardzo ważny: my, katolicy, musimy być solidarni i wspomagać się wzajemnie. Media katolickie znajdują się dziś często w trudnej sytuacji - kryzys dotyka wszystkich. Nie mają mocnego zaplecza finansowego, jakiego innym mediom dostarczają m.in. bardzo liczne reklamy - zarabiają na siebie same. Trzeba o tym wiedzieć i poczuwać się do pewnego rodzaju obowiązku utrzymania tych mediów, w przeciwnym razie znikną z rynku wydawniczego, co zapewne byłoby na rękę wielu przeciwnym Kościołowi, a wpływowym dziś środowiskom o zasięgu światowym. Na tej chrześcijańskiej solidarności bazujemy, z jej pobudek działamy i nieustannie o nią prosimy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



