Reklama

Pielgrzymka z 1979 roku w relacji urzędnika państwowego

Usłyszane na dachu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jan Paweł II 30 lat temu, podczas swej pierwszej pielgrzymki do Polski, rozpoczął obsiewanie naszej ojczystej roli, naszych serc, sumień, ziarnem Chrystusowej prawdy. Po 9 dniach odleciał do Rzymu, a my zostaliśmy w kraju rządzonym nadal przez popleczników Moskwy. Ale nic już nie było jak przedtem. Ziarno wpadło widocznie na podatną rolę i niebawem zaczęło kiełkować, i wypuszczać pędy. Z tego ziarna wyrosła nasza wolność.
Kilka miesięcy po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski poprosił mnie o rozmowę wysoki urzędnik krakowskiej prokuratury i członek wojewódzkich organów PZPR... Usłyszałem wtedy:
- W związku z zapowiedzianą pielgrzymką Jana Pawła II wszystkim nam, członkom władz partyjnych, przydzielono bardzo konkretne zadania do wykonania. Już trzy miesiące wcześniej odbywały się narady i szkolenia dla aktywu partyjnego, na których ukazywano niebezpieczeństwa związane z papieską pielgrzymką. Jednym z nich było rozzuchwalenie się biskupów i duchowieństwa, a także pospolitych katolików. Dlatego należało być czujnym, przeciwdziałać, wzmóc kontrolę nad poczynaniami księży i świeckich odnośnie do budownictwa sakralnego czy tworzenia nowych punktów katechetycznych. Należało sygnalizować wszystkie pretensjonalne wypowiedzi księży i biskupów pod adresem władz. Urzędników Wydziałów Wyznań oraz lokalnych pracowników Służby Bezpieczeństwa zobowiązano do odbycia ze wszystkimi duchownymi dyscyplinujących rozmów, domagając się lojalności w zamian za zgodę na przyjazd Papieża do Polski. Należało gasić nadmierne oczekiwania, zrobić wszystko, by zbyt wielkie rzesze nie przybyły na spotkania z Papieżem. Przede wszystkim nie zwalniać w dniach jego pobytu z obowiązku szkolnego dzieci i młodzieży w danym mieście i okolicy. Firmom transportowym zabroniono wynajmowania parafiom autokarów, a Polskim Kolejom Państwowym - specjalnych czy dodatkowych pociągów do miast, w których przewidziane są spotkania z Papieżem. Na kilka dni przed pielgrzymką na drogach prowadzących do nich ustawiono tablice informujące o nakazie objazdu lub zakazie wjazdu. Rozpuszczano plotki o licznych śmiertelnych ofiarach w Meksyku podczas papieskiej pielgrzymki do tego kraju oraz o setkach przygotowanych na taką okoliczność i u nas trumien. Należało być przygotowanym na wszystko - na wykorzystanie tej pielgrzymki przez elementy wrogie socjalistycznej, ludowej Ojczyźnie. Liczono na odpowiedzialność i roztropność Papieża, ale nigdy nie można było być pewnym tego, co powie, co wyakcentuje lub jaką reakcję tłumów mogą wywołać jego słowa.
W momencie przybycia Papieża do naszego kraju wszystkie siły porządkowe zostały postawione w stan gotowości. Członkowie ORMO otrzymali polecenie wmieszania się w rzesze i - wyposażeni w stosowne znaki rozpoznawcze - czuwali, by w razie potrzeby interweniować w imieniu klasy robotniczej. Wojskowe autokary wypełnione żołnierzami rozmieszczono na drogach czy w lasach w pobliżu miejsc papieskich nabożeństw. Prawie wszystkim funkcjonariuszom partyjnym mojego szczebla zlecono konkretne zadania zarówno przed, jak i podczas wizyty Papieża.
Nasz krakowski, „antypielgrzymkowy” sztab, zbierający się codziennie już od tygodnia, był na bieżąco informowany o przebiegu spotkań z Papieżem w Warszawie, Gnieźnie, Częstochowie, Oświęcimiu, o ocenie politycznej wymowy tej pielgrzymki przez władze partyjne i państwowe, o doświadczeniach sztabów podobnych do naszego.
Nic jednak, co budziłoby większe zastrzeżenia centralnych władz, nie zachodziło. Uczestnicy papieskich spotkań nie wznosili antypaństwowych okrzyków, nie nieśli żadnych transparentów, a Papież do niczego nie podburzał. Niektórzy towarzysze wprawdzie podnosili zastrzeżenia odnośnie do decyzji zezwolenia na taki wymiar spotkań, ale wobec stanowiska najwyższych władz partyjnych, które niewątpliwie uzgadniały je z kremlowskimi władzami, ich głosy były wyciszane.
Od 8 czerwca - dnia, w którym grupy pielgrzymów już zaczęły się gromadzić na Błoniach, gdzie miały się odbyć centralne uroczystości w Krakowie - niektórzy z nas, wyposażeni w radiotelefony, zajmowali wyznaczone im stanowiska. Zadanie mojego zespołu polegało na informowaniu o zachowaniu tłumu, a w przypadku konieczności - na pomaganiu w koordynacji działań. Mnie przypadło stanowisko na dachu jednego z budynków otaczających Błonia, skąd można było ogarnąć duży wycinek zebranego tłumu i łatwo było nawiązać kontakt z innymi obserwatorami. W budynku miałem do dyspozycji kilkunastu ludzi.
Tak ideologicznie i organizacyjnie wyposażony, ulokowałem się od wczesnego ranka na dachu budowli przy kominie i przez lornetkę obserwowałem - tak jak wielu ludzi na sąsiednich domach - to, co działo się na Błoniach. A gromadziły się tam coraz liczniejsze rzesze ludzi i wciąż przybywali nowi. Uderzało ich zdyscyplinowanie i cierpliwość. Wjazd Papieża był tryumfalny. Blisko dwumilionowy tłum zgotował Papieżowi Wojtyle zaiste królewskie przyjęcie. Jan Paweł II serdecznie ich pozdrawiał i błogosławił im.
A kiedy rozpoczęło się nabożeństwo, byłem zdumiony ciszą, jaka w pewnych momentach zapadała na Błoniach, i tym wspólnym, od dawna przeze mnie niesłyszanym śpiewem. Byłem przyzwyczajony uczestniczyć w innych masowych pochodach, wiecach i śpiewać inne pieśni.
Kiedy Papież zaczął przemawiać, zainteresowałem się tym, co mówi. Chciałem usłyszeć te niebezpieczne słowa, które mogły zagrozić naszej socjalistycznej ojczyźnie. I im bardziej się w nie wsłuchiwałem, tym bardziej uświadamiałem sobie, że zgadzam się z każdym słowem Jana Pawła II, że nie ma tu nic, co mogłoby komukolwiek zagrażać, że Papież wypowiada moje ukryte myśli, prawdy, na które czekałem, a których publicznie nie ośmielano się wypowiadać. Od dalekiego ołtarza płynął do mnie przez megafony silny i pewny głos Papieża naprawdę zatroskanego o drugiego człowieka, o ojczyznę, o każdego rodaka. Zasłuchany, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że także i o mnie… i łzy wypełniły mi powieki. Dostrzegłem kątem oka, że ludzie pełniący wraz ze mną służbę na tym samym dachu także byli zasłuchani w papieskie słowa. Zrozumiałem, dlaczego te setki tysięcy ludzi - mimo utrudnień komunikacyjnych, pokonując pieszo nieraz dziesiątki kilometrów - przyszły tutaj tak gromadnie. Dlaczego trwali tu przez całą noc, oczekując na to spotkanie. I powiedziałem sobie: dobrze, że tu dziś jesteś, że słyszysz to, co słyszysz. A jednocześnie pytałem, czy rola, w jakiej znajduję się na tym dachu, jest właściwa.
Tak przeżyłem, proszę Księdza, pierwszą wizytę Jana Pawła II w Polsce. Te kilkugodzinne przeżycia buszują wciąż we mnie. Tam, na dachu, zrozumiałem, co to jest ojczyzna - jakich dóbr jej przede wszystkim potrzeba. Jestem wdzięczny Janowi Pawłowi II, że obudził we mnie - i myślę, że w wielu ludziach, a także w wielu moich towarzyszach - umiłowanie ojczyzny, szacunek dla ludzi wierzących i Kościoła, który tak pięknie zaprezentowali na krakowskich Błoniach. Będę się starał robić teraz wszystko, aby być bratem, rodakiem tych ludzi, aby już nigdy w roli obrońcy przed nimi ojczyzny nie występować.
Kiedy urzędnik skończył swój monolog, stwierdził, że od momentu zejścia z tamtego dachu odczuwał wewnętrzną presję, by się z kimś - prócz żony - podzielić swoimi przeżyciami. - Dziś spotkałem Księdza - powiedział - i dziękuję, że Ksiądz mnie, jednego z ubogaconych przez posługę Jana Pawła II rodaków, cierpliwie wysłuchał.
Tak kiełkowały ziarna, które Jan Paweł II wrzucał podczas swych pielgrzymek w serca rodaków, w nasze serca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Największą miłością jest cierpliwe trwanie przy kimś, kto już nie potrafi „oddać” tak jak dawniej

2025-12-26 16:00

Adobe Stock

ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY A.D. 2025

Więcej ...

Dzieci w Polsce kolędują dla dzieci ze Sri Lanki

2025-12-26 16:28

Vatican Media

Papieskie Dzieła Misyjne Dzieci rozpoczynają 26 grudnia ogólnopolską akcję „Kolędnicy Misyjni 2025/2026 dzieciom ze Sri Lanki”. Dzieci z parafii i szkół, kultywując tradycję kolędowania, zbierają środki na wsparcie rówieśników na misjach - podaje Vatican News.

Więcej ...

Przewodniczący Episkopatu Niemiec jedzie do Ziemi Świętej. Chce wesprzeć mniejszość chrześcijańską

2025-12-27 10:15

Ks. Tomasz Podlewski

Czterodniową wizytę w Ziemi Świętej rozpoczyna dziś przewodniczący Episkopatu Niemiec. Bp Georg Bätzing chce zapewnić o bliskości niemieckiego Kościoła z mieszkańcami regionu, a w szczególności z mniejszością chrześcijańską. W programie podróży znalazły się Tel Awiw, Jerozolima i Betlejem.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Wiara

„Ujrzał i uwierzył” nie znaczy jeszcze, że wszystko...

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Niedziela Kielecka

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w...

Abp Wojda: Kościół musi zmienić język głoszenia...

Kościół

Abp Wojda: Kościół musi zmienić język głoszenia...

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2025 roku

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Kościół

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego...

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Wiara

Nowenna do Dzieciątka Jezus

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Wiadomości

Komunikat rzecznika kurii diecezji radomskiej ws. ks....

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Wdzięczność, która oddaje wszystko

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu

Wiara

Kalendarz Adwentowy: Bóg z nami po imieniu