Droga Pani Aleksandro!
Tak dawno nie pisałam, aby podzielić się z Panią tym, co u nas. Ciężko mi to pisać, ale odkąd „Niedziela” i „Czas Serca” pomogły mi stanąć na nogi, minęły 3 lata, a ja czuję się tak, jakbym oszukała tych wszystkich, którzy mi pomogli.
Bywało różnie, ale bez ekstrawagancji było nas stać na to, by godnie żyć. A teraz stoję w martwym punkcie. Kryzys gospodarczy? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Zima nigdy nie była sezonem zarobkowym dla handlu obwoźnego, ale grudzień pozwalał opłacić 2 miesiące do przodu. W tym roku to się nie udało...
Podobno nasze państwo miało pomagać tym, którzy ucierpią na skutek kryzysu gospodarczego. No właśnie, gdzie jest ta pomoc? Rolnikowi się obcina, a w sklepach podnosi się ceny.
Mnie już nie stać na rehabilitację córki, na jej naukę w liceum, nawet na pokrycie innych, koniecznych wydatków. Czy w świetle tego kryzysu państwo nam pomoże zapłacić opłaty, raty, kredyty? Bo czyż mogliśmy przewidzieć kryzys gospodarczy? Czy inni czytelnicy też o tym piszą? Skoro ja, mając własną działalność, auto, towar, piszę, że nie mam na chleb i leki, to co mają powiedzieć ludzie, którzy żyją z emerytury lub renty?
Pani Aleksandro, ja nie wiem, co będzie dalej. Nigdy tyle nie miałam, a jednak nie mam nic!
Pozdrawiam. Z Bogiem!
Katarzyna
I ja też nie wiem, co dalej. Też mam w rodzinie poważne problemy związane z utratą pracy. Odmawiam specjalną Koronkę do Matki Bożej i czekam, co będzie. I zastanawiam się, co robić dalej. Jedno wiem na pewno - jakoś wciąż nie potrafimy dokonać właściwych wyborów, jeśli chodzi o ludzi, którzy mienią się gospodarzami lub przedstawicielami naszego kraju, bo tak przecież zwykło się nazywać parlament i rząd. Po prostu nie zdają oni egzaminu. Czy nie ma więc ludzi odpowiednich? Myślę, że są, tylko zakrzykują ich ci, którzy głośniej wrzeszczą. Inaczej tego nie można nazwać.
Moja sąsiadka, całkowicie zniechęcona, stwierdziła ostatnio, że tym razem nie idzie już na żadne wybory. Bardzo mnie to zmartwiło. Bo przecież ci, którym zależy, by zdobyć władzę, na pewno pójdą. Ale czy przez nich będą wybrani ci sami, o których mi chodzi? Czy wybiorą tych, którym zależy, by Pani Katarzyna mogła spokojnie pracować z mężem na chleb dla swoich dzieci? O tym zadecydować możemy tylko my sami. Ja i Ty. On i Ona. Jeśli wszyscy zechcemy coś zrobić dla nas samych, nie będziemy wtedy musieli narzekać, że ktoś za nas źle wybrał. A tak było właśnie do tej pory, i takie jest moje zdanie.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu



