Reklama

Teraz fotografuje Boga

Archiwum rodziny Rzepeckich

O Ryszardzie Rzepeckim już za życia mówiło się, że to polski Arturo Mari

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był rok 1978. Na warszawskie lotnisko Okęcie przybył młody fotoreporter Ryszard Rzepecki. Z aparatem zawieszonym na szyi wszedł do saloniku VIP-ów i zauważył kard. Wojtyłę, który za chwilę miał wylecieć do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła I. Obok stali księża, wśród nich ks. Stanisław Dziwisz. Rzepecki podszedł do niego i zapytał: „Czy jest zwyczajem, że kapelan zostaje w Watykanie, gdy kardynała wybierają na papieża?”.
„Nie miałem wtedy absolutnie żadnych przeczuć, do głowy mi nie przyszło, że kard. Wojtyła może zostać papieżem, a ks. Dziwisz zamieszka w Watykanie - opowiadał pan Ryszard. - Zapytałem tak po prostu, by zacząć jakąś rozmowę”.
Wtedy ks. Dziwisz odpowiedział, że nie ma takiego zwyczaju. A księża stojący obok zaczęli się śmiać: „Słuchaj, on się z ciebie zgrywa...!”. Ks. Dziwisz odparł wtedy żartem: „To ja mu dam po powrocie z Rzymu!”.
Gdy kilka tygodni później Rzepecki spotkał ks. Dziwisza na konferencji prasowej w przeddzień inauguracji pontyfikatu w Watykanie, wyszeptał do niego: „A nie mówiłem!”. Ks. Dziwisz roześmiał się.
Była sobota. Za chwilę miała się zacząć konferencja. Wziął na nią prawie wszystkie obiektywy i aparaty, jakie miał. Biegł do sali za Bramę Spiżową, by zająć dobre stanowisko. Tron papieski stał na środku, a po obu stronach - szpaler dziennikarzy. Ojca Świętego widział bardzo dobrze. Wtedy właśnie Rzepecki zrobił pierwsze zdjęcie Janowi Pawłowi II.

Zdjęcie życia

Następnego dnia, podczas Mszy św. inauguracyjnej stał 200 m od tronu papieskiego. Ponieważ mógł przesłać do Warszawy tylko jedno zdjęcie z tej uroczystości, zdecydował, że będzie to moment homagium, a więc oddanie czci Papieżowi przez kard. Stefana Wyszyńskiego. Zdjęcie zrobił dokładnie w chwili, kiedy Prymas Tysiąclecia całował Papieża w rękę.
„Z wrażenia nie zdjąłem palca ze spustu migawki. Po wywołaniu okazało się, że mam zdjęcie, ale zupełnie inne, z wydarzenia, jakie rozegrało się w sekundę potem: jak Papież całuje w rękę kard. Wyszyńskiego! Jest to zdjęcie mojego życia. Nigdy w historii taka sytuacja się nie zdarzyła” - wspominał Rzepecki.
Anegdotami o Papieżu sypał jak z rękawa. „Pamiętam takie zdarzenie - opowiadał - w katedrze w Anglii orszak papieski zmierzał do ołtarza. Nagle kobiecie, która stała w pierwszym rzędzie, upadła biała chusteczka. Gdy orszak przeszedł, Papież zatrzymał się, bez słowa podniósł tę chusteczkę, podał jej i poszedł dalej. Następnego dnia prasa angielska pisała, że Jan Paweł II to «gentelman w całej okazałości»”.
A oto inna opowieść Rzepeckiego: „Miałem robić zdjęcia na spotkaniu Ojca Świętego z Polonią na Filipinach. Gdy więc Papież wszedł do sali, mechanicznie zacząłem go fotografować. A on, ku memu przerażeniu, szedł prosto na mnie. W pewnym momencie przestałem robić zdjęcia. Po chwili usłyszałem: «Co tam słychać w Polsce, co się tam dzieje?». Był to rok 1982, studenci w Krakowie podjęli strajk. Ponieważ jednak od tygodnia przebywałem już na Filipinach, nie mogłem Ojcu Świętemu nic opowiedzieć. Widziałem, jak bardzo był zawiedziony”.
Często opowiadał też, że Papież rozumiał wagę fotografii i ułatwiał pracę fotoreporterom. I że nigdy do zdjęć nie pozował, jednocześnie dobrze na nich wychodząc. A doświadczenie Rzepecki miał wielkie, uczestniczył w 72 pielgrzymkach Papieża na całym świecie. I bardzo to cenił, czuł się „niezasłużonym wybrańcem losu” - jak mówił.

Naprawdę kochał Kościół

Zjeździł też świat z kard. Józefem Glempem. To on udokumentował całą posługę Prymasa Polski.
Nie ulega wątpliwości, że praca była jego wielką życiową pasją. I że bez zdjęć Rzepeckiego nie sposób przedstawić ostatniego półwiecza życia Kościoła.
Pan Ryszard świetnie znał Kościół. I kochał Kościół. Darzył też szacunkiem hierarchię. Dlatego denerwował się nieraz na młodych kolegów, którzy zdjęcia na uroczystościach religijnych robili niestosownie ubrani. On sam, zawsze w nienagannym stroju, pod krawatem, w garniturze i białej koszuli, dawał przykład postawy fotoreportera.
Lojalny do bólu, dyskretny, z ogromnym poczuciem obowiązku. Nawet gdy nie miał już sił, a objawy choroby mocno dawały mu się we znaki, dzwonił do mnie i pytał, czy ma jechać na jakąś imprezę, by potem zamieścić z niej zdjęcia w „Niedzieli w Warszawie”. A kiedy czasem odpowiadałam, że niekoniecznie, bo wszystko się w gazecie nie zmieści, wyrażał swoje wielkie zdumienie: „Jak to, takie ważne zdarzenie, przyjedzie biskup, będą tłumy ludzi, a wy o tym nie napiszecie...?!”. Dla Rzepeckiego nie było mniej ważnych wydarzeń w Kościele.
Jak zaczęła się jego wielka życiowa przygoda? Kiedy był małym chłopcem, babcia kupiła mu aparat fotograficzny „kodak baby” i zaczął robić pierwsze zdjęcia. Od czasów liceum fotografia stała się już jego pasją. Aż w końcu dziadek Stanisław Cat-Mackiewicz podsunął mu pomysł, by został fotoreporterem. Dlatego dostał od niego w prezencie znakomity, markowy aparat rolleiflex.
- Pierwszą publikację miał jeszcze w liceum - w „Głosie Nauczycielskim”. Pracę profesjonalną zaczynał w Centralnej Agencji Fotograficznej, gdzie zaopiekował się nim Zygmunt Wdowiński, którego uważał za nauczyciela fachu - wspomina Krzysztof Rzepecki, syn fotoreportera.
Potem pracował krótko w telewizji, wreszcie, w „Słowie Powszechnym” - później w „Słowie. Dzienniku Katolickim”. I wtedy zaczął obiektywem swego aparatu rejestrować życie Kościoła w Polsce, jeszcze od czasów kard. Wyszyńskiego.
Mało kto wie, że na jubileusz siedemdziesięciolecia urodzin przygotowywany był z Rzepeckim wywiad rzeka, w którym wyraźnie określa swą działalność jako posłannictwo.
Wywiadu rzeki nie dokończył. Odszedł 4 września, w wieku 68 lat. Zostało po nim potężne archiwum. Ponad dwa miliony tradycyjnych zdjęć zarejestrowanych na kliszach i kilkadziesiąt tysięcy w zapisie elektronicznym. Z pewnością znajdą one stałe miejsce w historii Kościoła i w dziejach Polski tego okresu.
A pan Ryszard nadal pewnie fotografuje. Bo w niebie mamy przecież robić to, co najbardziej kochamy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2009-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Więcej ...

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Więcej ...

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 4.): Oddaj długopis

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Wiara

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki...

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów...

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Kościół

Nakazane święta kościelne w 2024 roku

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Kościół

Czy 3 maja obowiązuje nas udział we Mszy św.?

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Wiara

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość +...

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej

Kościół

Papież wyniósł ks. Nykiela do godności biskupiej