Unia Wolności, która pchała AWS ku osławionym "reformom", ku
akcesowi do Unii Europejskiej "za wszelką cenę", ku "obniżkom podatków
poprzez podwyżkę" - wycofała się z koalicji, gdy już załatwiła swe
partyjne cele: majątek dla żydowskiej mniejszości narodowej i posady
w dyplomacji to ważniejsze z tych celów. Bo zauważmy, że chociaż
UW wycofała z koalicji swych ministrów, to pozostawiła swych wiceministrów,
dyrektorów departamentów w ministerstwach i swoich ludzi w dyplomacji.
W ten sposób, nie będąc formalnie w rządzie, kontroluje nadal faktycznie
poczynania rządowe, a zważywszy, że od jej stanowiska zależy dłuższe
lub krótsze trwanie rządu AWS - rząd ten zarazem pozostaje jej zakładnikiem
politycznym.
Taka partyjniacka, partykularna polityka doprowadziła
jednak do nader poważnej utraty popularności przez UW. Obawa przed
zasłużoną kompromitacją publiczną była tak wielka, że UW zrezygnowała
nawet z wystawienia swego kandydata na prezydenta: no cóż, koń jaki
jest, każdy widzi...
Po połowicznym "wycofaniu się" z rządu UW najwyraźniej
poświęciła czas na znalezienie pomysłu politycznego, aby po wyborach
parlamentarnych jakoś powrócić do władzy, najchętniej pod szyldem "
prawicy". Że jednak "prawicowość" Unii Wolności jest silnie skompromitowana,
potrzebne jest jakieś jej uwiarygodnienie. I chyba z tego powodu
UW - poprzez swoją prasę i media - udzieliła mocnego poparcia "kandydatowi
niezależnemu", czyli Olechowskiemu. Andrzej Olechowski uzyskał niezły
wynik wyborczy, co świadczy też, że coraz mniej osób skłonnych jest
w AWS upatrywać "prawicę", a zwłaszcza - "jedyną prawicę"...
Olechowski nie zamierza tworzyć własnej partii politycznej,
ale "na bazie" swych komitetów wyborczych założył stowarzyszenie
pn. Ruch Obywatelski. Jedynym celem tego Ruchu jest, jak się wydaje,
jak najszybsze utworzenie wspólnej listy wyborczej z Unią Wolności.
Ta wspólna lista polegałaby na tym, że bezpartyjni członkowie komitetów
wyborczych Olechowskiego zostaliby umieszczeni na listach wyborczych
Unii Wolności. Nie ulega wątpliwości, kto decydowałby o obsadzie
i kolejności miejsc na tych listach: Unia Wolności. Nie ulega też
wątpliwości, kogo by podczas kampanii media UW popierały konkretnie:
raczej członków UW, niż członków owych słabo zorganizowanych komitetów
wyborczych Olechowskiego... Pomysł jest więc czytelny: Ruch Obywatelski
Olechowskiego ma być dla UW trampoliną do ponownego "skoku do władzy",
jako że bez takiego uwiarygodnienia się sama UW o takim skoku nawet
marzyć nie może.
Aby to uwiarygodnienie było mocniejsze, p. Olechowski
kusi niewielką partię polityczną - SKL, aby wystąpiła z AWS i również
przystąpiła do Ruchu. Wtedy już można by głośno obwieszczać, że z
list UW kandyduje do wyborów parlamentarnych sama "nastajaszcza"
prawica...
Znamienne jest jednak, że Olechowski nie zaprosił do
swego Ruchu np. Unii Polityki Realnej. A przecież jest to niekwestionowana
polska prawica, od ponad 10 lat stojąca niezmiennie na gruncie konserwatywnym,
dysponująca w dodatku silniejszym elektoratem, niż SKL, które do
Ruchu zaproszono...
Nie ulega wątpliwości, że obecność UPR w tej nowej "prawicy"
byłaby dowodem, że nie mamy do czynienia z nową li tylko prawicową
retoryką, ale z rzeczywistą próbą wdrożenia bardziej prawicowej polityki.
A że tak się nie stało - można sądzić, że ta "nowa prawica" będzie
kolejną "prawicą koncesjonowaną": tym razem przez Unię Wolności.
Innymi słowy mówiąc: narzędziem realizacji jej partyjnych celów.
"Przepołowienie" polityczne AWS polegało na tym, że lewicujący
ze swej istoty związek zawodowy osłaniany był w swej polityce prawicową
retoryką przez trzy współtworzące AWS niewielkie partie. Stąd porażka
wyborcza, stąd sukces Olechowskiego. Ale "nowa prawica", powstająca
właśnie wokół list wyborczych Unii Wolności, będzie tworem politycznie
jeszcze bardziej podejrzanym dwuznacznym: w takiej mierze, w jakiej
sama Unia Wolności nie jest wiarygodna w roli polskiej prawicy...
Pomóż w rozwoju naszego portalu