Święta, święta i po świętach, a nawet po sylwestrze i Nowym Roku. Moglibyśmy jeszcze świętować w uroczystość Objawienia Pańskiego, ale… politykom zabrakło odwagi, by w naszym kraju przywrócić dzień wolny od pracy w to święto. Co prawda, kto silny wiarą - i tak 6 stycznia do kościoła trafił, by jak Mędrcy ze Wschodu oddać hołd Bożej Dziecinie - Bogu Objawionemu. Jednak polityczni decydenci wyzwaniu wiary nie sprostali, więc „mędrcami z Zachodu” nikt ich raczej nie nazwie.
Skoro nie można dziękować za przywrócenie dnia wolnego od pracy w święto Trzech Króli, to na prowincji chcieliby VIP-om z „centrali” podziękować przynajmniej za świąteczne i noworoczne życzenia. Kwestionować dobrej woli nie wypada, tym niemniej wzruszająca jest ta okazjonalna pamięć władzy o szarym obywatelu, nieprawdaż?
Szczególnie oryginalne były życzenia… - no mniejsza o to czyje, pewnie i tak większość wie - by „sylwester był bez kaca”. A na prowincji pytają, czy to życzenia na własną miarę i w poetyce niegdysiejszych wspomnień o konsumpcji taniego wina, czy raczej dość obraźliwe skwitowanie własnego narodu i społeczeństwa? Tak czy inaczej, życzenia zabrzmiały tak, jakby polityk składał je, będąc sam na kacu. I to u progu kampanii prezydenckiej…
Pomóż w rozwoju naszego portalu