Potrzebny wirus
Mirosław Drzewiecki przed komisją hazardową stawił się z tygodniowym opóźnieniem. Już na wstępie wypalił, że źródłem przecieku był Mariusz Kamiński. Jak rozumiemy, według „Mira”, Kamiński sam ostrzegł bonzów branży hazardowej, że ich podsłuchuje. Nie wiemy tylko, po co, bo Drzewiecki tego wątku nie dokończył. Prawdopodobnie zrozumieć argumentację Drzewieckiego można tylko w specjalnych okolicznościach. Po zarażeniu wirusem. I to wyłącznie filipińskim.
Wyszkolony
„Zbychu” - Zbigniew Chlebowski lekcje odrobił dobrze. Nie pocił się, był szarmancki, czarujący, ogólnie ujmujący i powtarzał nieustannie zaklęcie, że żadnej afery hazardowej nie było. Był przygotowany doskonale. Gdyby nawet twierdził, że jest przedstawicielem cywilizacji pozaziemskiej, elektorat PO by mu uwierzył.
Trzynastka
Chciał sobie pogrywać z Donaldem Tuskiem, to się doigrał. Paweł Piskorski usłyszał zarzuty prokuratorskie. Sprawa przeleżała 13 lat i dotyczy dokumentu, który - według prokuratury - Piskorski miał sfałszować. Prokuratorzy tłumaczą, że nie ma to związku z powrotem do polityki i że Piskorski z Olechowskim zagrażają Platformie. Trzynastka to po prostu pechowa liczba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu