Ksiądz Janusz Kania był wybitnym archiwistą i historykiem archidiecezji lubelskiej. Każdy kapłański życiorys tworzy jakąś część historii Kościoła diecezjalnego, wpisuje się w jego misję i pozostawia przesłanie dla następnych pokoleń. Zmarły miesiąc temu ks. Janusz Kania odnalazł swoje miejsce w kościelnych muzeach i bibliotekach, świadczących o dawnych dziejach wspólnot wierzących i przechowujących pamięć o działaniach ich pasterzy.
Powołanie na Czwartku
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Źródła kapłańskiego powołania ks. Janusza znajdują się na historycznym lubelskim Czwartku. Urodził się u podnóża kościoła św. Mikołaja, jednej z najstarszych świątyń miasta. Jego dzieciństwo i młodość rozgrywały się pomiędzy tym kościołem, a pobliską cerkwią prawosławną oraz podnoszącym się do powojennego życia liceum biskupim. Koledzy zmarłego widzą się w tym historycznym klimacie początki jego zainteresowania dziejami Lubelszczyzny. Jeszcze większy wpływ miało spotkanie z żywym świadkiem historii, jakim był ks. Mieczysław Brzozowski, ówczesny wikariusz u św. Mikołaja i późniejszy prefekt w Biskupiaku oraz wybitny rektor lubelskiego seminarium. Lwowiak, przesiedlony po wojnie, zgromadził wokół siebie liczne grono ministrantów, a zbiórki oprócz dyscypliny liturgicznej obowiązkowo zawierały także naukę pieśni patriotycznych oraz pogadanki o Kresach. Marzeniem młodego Janusza Kani był udział w poczcie sztandarowym Biskupiaka, który podglądał w czasie Mszy św. u św. Mikołaja. Spełnił je w 1959 r., choć tylko częściowo, bo komunistyczne władze zlikwidowały szkołę. Maturę zdawał już w liceum ogólnokształcącym im. Staszica. Kiedy złożył podanie do seminarium, ówczesny dyrektor szkoły wezwany został na dywanik do służby bezpieczeństwa pod zarzutem niewłaściwego wychowania młodzieży.
Sympatia do Wschodu
Zainteresowanie Wschodem, a zwłaszcza dziejami Kościoła, znalazły odbicie w pracach naukowych. Praca doktorska ks. Kani, obroniona na KUL, poświęcona była alumnom unickiego seminarium duchownego w Chełmie. Tematyka była tak oryginalna, że uczelnia długo nie mogła znaleźć recenzenta zdolnego ocenić jej wartość naukową. Echem lwowskiego wpływu ks. Brzozowskiego były artykuły ks. Kani dotyczące zasobów archiwalnych archidiecezji lwowskiej, szczęśliwie przeniesionych po wojnie do Lubaczowa. Innym zakresem badań były losy cerkwi grekokatolickich i prawosławnych na Lubelszczyźnie oraz studia nad prawem cerkiewnym. Życie naukowe ks. Kani rozgrywało się pomiędzy trzema instytucjami kościelnymi; chodzi o archiwa, biblioteki i muzea. Kapłan poświęcił im 33 lata swojej pracy naukowej, głównie w ośrodku powołanym przez Konferencję Episkopatu Polski przy KUL. Zbiory powyższych instytucji były najpierw starannie mikrofilmowane, a później zapisywane w plikach komputerowych, przez co dzisiaj dostęp do nich jest bezproblemowy.
W duszpasterstwie
Duszpastersko ks. Janusz Kania związany był z kilkoma lubelskimi parafiami, m.in. z kościołem garnizonowym. Najbardziej jednak zaangażowany był w posługę przy parafii Świętej Rodziny na Czubach. Tam codziennie sprawował Mszę św. i głosił kazania. Udzielał się również w czasie kolędy, co miało też niekiedy zabawny wymiar, ponieważ kapłan nie mógł odmówić sobie długich dyskusji z odwiedzanymi parafianami na temat Kresów, a to powodowało, że kończył wizyty jako ostatni, czasem bardzo późno wieczorem. W kościele przy ul. Jana Pawła II miał swoje miejsce w konfesjonale. Ustawiała się do niego spora kolejka stałych penitentów, potrafił ich długo i cierpliwie słuchać. Przez prawie 20 lat ks. Kania służył również jako kapelan w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Głowackiego; nie żałował czasu dla osób starszych i niepełnosprawnych. Jednak największą misją ks. Janusza było strzeżenie pamięci Kościoła.