Reklama

To jest mój brat

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeden ze świadków tak wspomina identyfikację ciała ks. Jerzego Popiełuszki: „Ujrzeliśmy leżące na wznak na stole ciało Księdza Jerzego, przykryte z wierzchu białą tkaniną. Spod tkaniny widać było prawy bok, rękę ułożoną obok ciała i prawie całe nogi. Po zdjęciu tkaniny ukazało się ramię od łokcia do barku. Całe ciało było tak zmienione, że mieliśmy kłopoty z jego rozpoznaniem. Aby uniknąć wszelkich wątpliwości, księża poprosili do prosektorium braci Księdza Jerzego. Jeden z nich rozpoznał znamię na klatce piersiowej. - Tak, to jest mój brat - powiedział” (Milena Kindziuk, „Ksiądz Jerzy zwyciężał dobrem”, Warszawa 2009, SSL, s. 125, 127).
W tym miejscu przypominają się słowa, które - choć w innym kontekście - wypowiedział Bóg Ojciec nad Jordanem oraz na górze Tabor: „To jest mój Syn umiłowany. To jest mój Syn, w którym mam upodobanie” (por. Mt 3, 17; 17, 5).

Kapłan otwarty na Boga

Reklama

Jakże podobne są te wyznania. Wyznanie brata ks. Popiełuszki jest w rzeczy samej wyznaniem wielu ludzi, z którymi spotykał się Ksiądz Jerzy. To był zwyczajny, a zarazem jakże inny kapłan. Dewizą życia uczynił hasło: „Żeby się nie skleszyć”, innymi słowy - żeby nie stać się klechą, który chodzi w nienagannie wyprasowanej sutannie i urzęduje na plebanii oraz w zakrystii. Jerzego często widywano w cywilnym ubraniu. Ale nie był księdzem zeświecczałym, był to kapłan otwarty na Boga i na ludzi. Gdy przybył na swą pierwszą placówkę w Ząbkach pod Warszawą, najpierw wstąpił do kościoła. Ukląkł na dwa kolana i modlił się. Potem udał się na plebanię. Pracował na kilku placówkach: w Ząbkach, Aninie, na Żoliborzu (w parafii Dzieciątka Jezus), w kościele akademickim św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu i ponownie na Żoliborzu, tym razem w parafii pw. św. Stanisława Kostki. To była jego ostatnia placówka. Więcej nie zdążył…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Otwarty na człowieka

Reklama

Zajmował się młodzieżą, ministrantami, bielankami. Katechezę uatrakcyjniał slajdami i muzyką. Pragnął, by lekcje religii były żywe, by nie nudziły uczniów. Bardzo szybko zaprzyjaźnił się ze wszystkimi parafianami. Był ich bratem. Gdy odwiedzali go w jego pokoju, nikogo nie wypuszczał bez podarku. Były to małe upominki, jak czekoladka, obrazek, długopis. Bardzo lubił pierniczki. Grał z ministrantami w piłkę, zabierał ich na wycieczki, organizował pogawędki i ogniska. Odwiedzał parafian. Zaprzyjaźnił się z wieloma rodzinami. Podtrzymywał kontakty i pielęgnował zawarte przyjaźnie. Szybko przechodził na „ty”. Dla dorosłych był bratem, dla rówieśników - „szefem”, a dla dzieci - wujkiem. Prowadził duszpasterstwo studentów, pielęgniarek, lekarzy, wreszcie - robotników.
Ten styl życia pozwalał na swobodną katechizację na ulicach Warszawy. Wędrując po Starówce i Nowym Świecie w Warszawie z gromadą studentów, wpadał do cukierni na Piwnej na pierniczki czy do baru na frytki, po drodze rozprawiając o Bogu i wierze. Każdy mógł powiedzieć o tym księdzu: To jest mój brat.
Epilogiem ledwie rozpoczętej pielgrzymki Księdza Jerzego stała się posługa w kościele parafialnym u św. Stanisława Kostki. Przeniósł się tutaj pod koniec maja 1980 r. Nie zrobił wrażenia na proboszczu. Cichy, słabego zdrowia, nieśmiały i jakby zalękniony - nie rokował wielkich nadziei.
Do duszpasterstwa robotników trafił prosto z zakrystii, do której wszedł po Mszy św. Z braku kapłanów miał odprawić Mszę św. dla hutników w Warszawie. Zdjął komżę i zaczął szykować się do wyjazdu. Tak zaczęło się jego duszpasterstwo ludzi pracy. Nigdy dotąd nie pracował w takim środowisku. Miał dużą tremę. Gdy przywitał go tłum hutników i rzęsiste oklaski, trema minęła. Zaczęła się Święta Liturgia. Nigdy wcześniej nie był świadkiem tak żywiołowego i aktywnego udziału w niej wiernych. Najbardziej jednak ucieszył go widok długiej kolejki do konfesjonału, gdy „te twarde chłopy w usmarowanych kombinezonach klękali na asfalcie zrudziałym od smarów i rdzy”. Tego dnia stał się ich bratem. Stał się jednym z nich. Jego słowa były bezpośrednie, bez wygładzania i przemilczeń.
Przybywało zajęć. W niedzielę 13 grudnia 1981 r. władze ogłosiły stan wojenny. Ksiądz Jerzy ukrył się. Na plebanię przyszło dwóch „smutnych panów”, którzy wypytywali o obywatela Popiełuszkę...

Prześladowania

Kapłański czas Ksiądz Jerzy dzielił odtąd między Msze św. za Ojczyznę a przesłuchania na posterunku MO. W Wigilię Bożego Narodzenia 1981 r. poszedł do żołnierzy marznących na ulicy i rozdał im opłatki. Wiedział, że nie z własnej woli tam stoją. W pierwszy dzień Świąt zaapelował z ambony, by ludzie przynieśli żołnierzom ciepłe potrawy. Sam zaniósł gorącą kawę patrolowi SB. Nie był niczyim wrogiem. Był bratem. Także tych trzech, którzy uprowadzili go w drodze z Bydgoszczy do Warszawy i zabili...
Ale wcześniej były jego imieniny. Ostatnie. Niedawno wyszedł z aresztu, uwolniony po interwencji Episkopatu. Początek „wolności” w 1984 r. nie był łatwy. Księdza Jerzego regularnie wzywano na przesłuchania. Zatrzymywano jego samochód i przetrzymywano nieraz przez kilka godzin, tak aby nie zdążył przybyć na umówioną Mszę św. Były też „stłuczki” i podsłuchy. Pośród szykan i nękania nadszedł dzień 23 kwietnia 1984 r. Imieniny. Ostatni błysk radości. Zebrało się wielu gości. Nikt nie przypuszczał, że są to ostatnie imieniny ich brata i wujka, ich „szefa”. Ksiądz Jerzy zaprosił wszystkich na uroczystą Mszę św. Potem czekali cierpliwie w kolejce, by osobiście złożyć życzenia solenizantowi.
Po imieninach nastał trudny czas. Przesłuchania, oskarżenia: o posiadanie broni, o „seanse nienawiści”, o podżeganie w kazaniach, które miały „jednoznaczną wymowę antypaństwową”. Chór oskarżycieli był niemały: prokurator, rzecznik rządu, „Trybuna Ludu”, „Izwiestia”. A on, brat wszystkich ludzi, dużo się modlił i czasem tylko napomykał, że nie ma przed sobą długiego życia.

Ostatnia droga

Nie znamy ostatnich słów, które wypowiedział Ksiądz Jerzy do Kaina. Zapewne były to słowa braterskiego pouczenia o ludzkiej godności - słowa niewypowiedziane, wszak zakneblowano usta Ablowi: „Zachować godność to być sobą w każdej sytuacji życiowej. To stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo prawda wypowiadana w słowie kosztuje. Tylko za plewy się nie płaci. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba zapłacić. Każda rzecz, każda sprawa wielka musi kosztować i musi być trudna. Tylko rzeczy małe i liche są łatwe” - mówił już poeta Novalis (1772-1801). „Człowiek opiera się na prawdzie. Jeśli zdradza prawdę, zdradza siebie” (ks. Jerzy Popiełuszko, Msza św. za Ojczyznę, 29 stycznia 1984 r.).
Takie zostawił nam przesłanie Kapłan i Męczennik. Przesłanie braterskie, aby wszyscy rozpoznali w ks. Jerzym Popiełuszce swojego brata: bielanki i ministranci, studenci, pielęgniarki i lekarze, hutnicy...

Podziel się:

Oceń:

2010-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo 10-letniego, poparzonego chłopca: "Bez względu na to, co się stanie, nie poddawajcie się!"

2025-02-06 21:15
10-letni Roman Oleksiv

Vatican Media

10-letni Roman Oleksiv

Rosyjski pocisk zabił mu mamę. W tym samym ataku rakietowym 8-letni wówczas Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała. Dziś dzieciom na całym świecie chce powiedzieć: „Bez względu na to, co się wydarzy, nie poddawajcie się”. Młody Ukrainiec mówi Radiu Watykańskiemu, że wszystkiego uczy się od swego taty, który jest dla niego najlepszym przykładem. Tata Jarosław wyznaje: „Marzę, aby ta dobroć, ta energia, którą ma teraz, trwała przez całe jego życie”.

Więcej ...

Brazylia: wskutek zawalenia się sufitu zabytkowego kościoła zginęła turystka

2025-02-06 16:19
Pojazdy należące do policji federalnej zaparkowane przed kościołem św. Franciszka z Asyżu w Salvadorze, Brazylia, 05 lutego 2025 r.

PAP/RAFAEL MARTINS

Pojazdy należące do policji federalnej zaparkowane przed kościołem św. Franciszka z Asyżu w Salvadorze, Brazylia, 05 lutego 2025 r.

26-letnia turystka zginęła wskutek zawalenia się sufitu zabytkowego kościoła pod wezwaniem św. Franciszka z Asyżu w mieście Salvador, w brazylijskim stanie Bahia, na wschodzie tego kraju. W przekazanym przez lokalne władze komunikacie poinformowano, że ofiarą tragedii jest Brazylijka pochodząca ze stanu São Paulo.

Więcej ...

Mistyczka zaprzyjaźniona ze św. o. Pio będzie błogosławioną?

2025-02-06 21:00

Passionisti Itri Channel YT/zrzut ekranu

Dykasteria Spraw Kanonizacyjnych oznajmiła 27 stycznia, iż Ojciec Święty Franciszek upoważnił ten urząd kurialny do ogłoszenia sześciu dekretów dotyczących tyluż sług Bożych. Jedną z nich jest uznanie heroiczności cnót włoskiej mistyczki Luiginy Sinapi (1918-78). Według Dykasterii ta świecka wierna, „kierując się głęboką miłością do Jezusa od najmłodszych lat miała wizje Maryi, Jezusa i aniołów”. Poznała też osobiście i utrzymywała bliską znajomość ze św. o. Pio z Pietrelciny i z papieżem Piusem XII, który wielokrotnie przyjmował ją w Watykanie.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Śmierć nie istnieje? Niezwykłe świadectwo kardiologa

Wiara

Śmierć nie istnieje? Niezwykłe świadectwo kardiologa

Księdzu zostaną postawione zarzuty za odmówienie Komunii...

Wiadomości

Księdzu zostaną postawione zarzuty za odmówienie Komunii...

Nowenna do Matki Bożej z Lourdes

Wiara

Nowenna do Matki Bożej z Lourdes

Niebiańskie ogrody św. Doroty

Święci i błogosławieni

Niebiańskie ogrody św. Doroty

Gromnica - świeca nieco zapomniana

Rok liturgiczny

Gromnica - świeca nieco zapomniana

CBA zatrzymało księdza

Wiadomości

CBA zatrzymało księdza

Święta na trudne czasy

Święci i błogosławieni

Święta na trudne czasy

Co chleb, sól i woda mają wspólnego ze św. Agatą?

Kościół

Co chleb, sól i woda mają wspólnego ze św. Agatą?

Pod Toruniem stanie największy pomnik Matki Bożej na...

Kościół

Pod Toruniem stanie największy pomnik Matki Bożej na...