Gdy po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich ośmieliłem się w pewnym gronie wypowiedzieć słowa: „No to po Smoleńsku już pozamiatane”, ktoś mnie skontrował: „A po co ci ta wiedza?”.
No rzeczywiście, zdawać by się mogło, że współczesny świat żyje tylko tym, co „tu i teraz”. Na jakieś „historyczne sentymenty” - z historii dawnej, nowszej i najnowszej - miejsca nie ma. Idąc tym tokiem rozumowania, można powiedzieć, że wiedza o Katyniu 1940 też nam jest niepotrzebna. Nie mówiąc o wydarzeniach, których okrągłe lub mniej okrągłe rocznice w ostatnim czasie już obchodziliśmy (Grunwald 1410) lub będziemy obchodzić w najbliższych tygodniach (Powstanie Warszawskie, Cud nad Wisłą, powstanie „Solidarności”).
Trywializowanie i lekceważenie własnej historii to zabieg dobry dla mas, bo masami odciętymi od historycznych korzeni steruje się najłatwiej. Narody i państwa świadome swej wartości i znaczenia prowadzą odważną „politykę historyczną” - przykłady Niemiec i Rosji są tu najbardziej adekwatne. A mojej interlokutorce odpowiadam cytatem marszałka Ferdynanda Focha: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie”. Foch nie był „rozhistoryzowanym” Polakiem, był Francuzem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu