Reklama

O niecałej Rybie i dwóch synagogach

Niedziela warszawska 46/2002

Ulica Targowa większości kojarzy się przede wszystkim z bazarem Różyckiego. Sławne targowisko dziś dogorywa, a wraz z nim jego historia. W niepamięć popadają także ciekawe obiekty znajdujące się w pobliżu sławnego niegdyś targu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W latach siedemdziesiątych XIX w. Julian Różycki dochody z dobrze prosperującej apteki inwestował w parcele u zbiegu ulic Ząbkowskiej, Targowej i Wołowej. Pomysł zorganizowania w tym miejscu bazaru podsunął mu legendarny Manas Ryba, obrotny i pomysłowy handlowiec. Właściciel powierzył administrowanie targowiskiem właśnie jemu. Pan Ryba, jak go tu tytułowano, później stopniowo wykupywał część działek, na których mieścił się bazar. Wkrótce, w 1885 r., wybudował dom na narożniku ulicy, dzisiaj Targowa 56. Stąd kierował sprawami targowiska, wynajmował lokale, nadzorował napływanie zysków.
Podobno fizycznie bardzo przypominał Różyckiego, też nosił długą, siwą brodę. Często mylono go z właścicielem, chociaż Julian Różycki był dużo młodszy od swego zarządcy. Z nazwiskiem Ryba wiąże się zabawna historia. Opowiadano, że jego żona Estera - z domu Halbfish - poślubiła Manasa tylko z jednego powodu - by nie nazywać się już Półryba.
Tuż obok bazaru, pod obecnym numerem 52, mieścił się dom modlitwy dla starozakonnych. Teraz możemy podziwiać pod tym numerem witrynę sklepu z kreacjami ślubnymi. Niepozorny budynek jest prawdopodobnie jednym z najstarszych obiektów na Pradze, datuje się go na rok 1819. Ponieważ władze carskie po powstaniu styczniowym zakazały budowania na Pradze murowanych domów, jest to lokal tym bardziej cenny. Niewielkie podwórze nawet jeszcze dziś sprawia wrażenie enklawy. Żydzi mieli tu masarnię - ważne miejsce ze względu na obowiązujące reguły odżywiania, czyli kaszrut. Tutaj także mieścił się lokal przeznaczony na organizowanie przyjęć z okazji świąt, ślubu, pogrzebu czy obrzezania. Najważniejszy był dom modlitwy. Opiekował się nim Szmul Ekstien. Ten sam człowiek kupował też woły od rolników, a potem sprzedawał okolicznym rzeźnikom.
Dom modlitwy wewnątrz został podzielony na dwie części - właściwą synagogę i tak zwany babiniec, miejsce, z którego kobiety przysłuchiwały się modlitwom.

Reklama

Polichromie u krawca

Budynek stanął w połowie XIX w., ale dopiero w 1934 r. jego ściany zostały ozdobione malowidłami. Polichromie zachowały się we właściwej synagodze, zamienionej później na zakład krawiecki. Nie znamy autora tych przedstawień, ale niewątpliwie są one dziś największą wartością tego obiektu.
Dawny babiniec został zamieniony na garaż, w ścianach wykuto otwory, a malowidła uległy zniszczeniu. Natomiast u krawca ściany pomalowano i dzięki temu malowidła pod farbą zakonserwowały się. W ostatnim czasie, kiedy budynek nabyła Fundacja Gęsia, malowidła odsłonięto. Przedstawiają różne sceny biblijne, Żydów przed ścianą płaczu, grób Racheli, a także motywy zodiakalne. Odkryto także hebrajską inskrypcję fundatorów, którymi byli synowie Dawida Grinsteina.
W piwnicach budynku zostały niedawno odkryte urządzenia mykwy (hebr. wodozbiór), czyli rytualnej łaźni. W mykwie należało na przykład zanurzyć sztućce kupione u gojów, zanim się je użyło po raz pierwszy. Mężczyźni kąpali się w niej przed postem w Jom Kipur, natomiast mężatki korzystały z niej po menstruacji. To, co kobieta zobaczyła po wyjściu z kąpieli, mogło odbić się na dziecku poczętym tej nocy. Na przykład napotkanie osła groziło głupotą dziecka. W takim wypadku można było wrócić do mykwy. Za to dobrze było zobaczyć konia albo uczonego męża. Wtedy dziecko powinno radować się Torą. Zdarzało się, że kobiety wyprowadzano z zawiązanymi oczami, by oczyma wyobraźni widziały kogoś pobożnego. W Talmudzie można znaleźć opowieść o urodziwym rabi Jochananie, który miał zwyczaj siadania przed mykwą. Chciał w ten sposób zapewnić kąpiącym się piękne potomstwo. Na uwagi odpowiadał, że nie dręczą go grzeszne myśli, bo widzi te kobiety jako białe łabędzie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsza bóżnica

Naprzeciw bazaru jest wylot ulicy ks. Ignacego Kłopotowskiego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Loretanek i społecznika pracującego na Pradze od 1920 r. Dawniej ulica nazywała się Brukowa. Zyskała na znaczeniu w okresie wojen napoleońskich. Powstał wtedy most pływający, który łączył ją z Bednarską po drugiej stronie Wisły. W latach siedemdziesiątych XIX w., po wybudowaniu pierwszej stałej przeprawy - mostu Kierbedzia, zmieniono Brukową na Szeroką. Niedługo potem władze carskie przemianowały Szeroką na Moskiewską i Petersburską.
Przy obecnej ul. ks. Kłopotowskiego, w drewnianym domu Berka Szmula, mieściła się pierwsza praska bóżnica. U zbiegu tej ulicy pobliskiej Jagiellońskiej już w połowie XIX w. utworzył się prężny ośrodek społeczności żydowskiej, wybudowano tu synagogę.
Po powstaniu listopadowym wielu Żydów z odległych rejonów cesarstwa rosyjskiego osiedliło się właśnie na Pradze. Oni zapoczątkowali bogate rody Bergsonów, Feigenbaumów, Dancygierów. Gmina nie była jeszcze wtedy na tyle zamożna, by wynająć wziętego architekta do budowy domu modlitwy. Zamówiono projekt u miejskiego budowniczego, Józefa Lessela, autora pobliskiej wieży straży pożarnej. Punkt obserwacyjny znajdował się na miejscu obecnego kina "Praha". Wieża służyła strażakom przez kilkadziesiąt lat, dopóki nie przenieśli się do nowej siedziby.
Dom modlitwy zbudowano w stylu klasycyzującym, miał kształt rotundy. Była to oryginalna budowla, w Europie powstało tylko pięć podobnych. Synagoga przetrwała dwie wojny światowe, chociaż podczas tej drugiej została częściowo spalona. Rozebrano ją w latach pięćdziesiątych XX w., a na tym miejscu urządzono plac zabaw dla dzieci. Do dziś pozostało niewielkie wzniesienie w miejscu, gdzie stał budynek. Zachowało się za to oryginalne ogrodzenie i brama wejściowa.

Pałac dla sierot

Na tej samej działce, wzdłuż ul. Jagiellońskiej, również przed I wojną światową, wybudowano ogromny kompleks dydaktyczno-charytatywny. Gmach zaprojektował Henryk Sztifelman, znany architekt warszawski, który wcześniej zbudował podobny dom dla Janusza Korczaka. Choć budynek wzniesiono w tym samym czasie, co synagogę, style tych budowli bardzo się różnią. Zespół ochronek dla sierot nawiązywał do baroku polskiego, a także późnorenesansowych spichlerzy w Kazimierzu Dolnym. Do dziś możemy podziwiać bogate zwieńczenia i ornamenty zoomorficzne. Obiekt oddano kilka dni przed wybuchem I wojny światowej, ale tablica z pewnością została murowana kilka lat później. Świadczy o tym datowanie: "w roku Wielkiej Wojny".
Już we wrześniu 1939 r. przeniesiono tutaj szpital Świętego Ducha. W czasie okupacji Niemcy prowadzili tu biura, natomiast po wojnie stworzono teatr dla dzieci "Baj". Przed wejściem można zobaczyć tablicę z napisem: "Gmach Wychowawczy Gminy Starozakonnych im. Michała Bergsona". Patron przytułku był zamożnym kupcem i czynnym działaczem społecznym. Cała rodzina była znana ze swej działalności charytatywnej. Jak cytuje Jerzy Kasprzycki w Korzeniach miasta w tomie poświęconym Pradze, Bergson "wymarzył sobie pałac dla sierot".
Warto w jakieś słoneczne niedzielne popołudnie wybrać się na prywatne odkrywanie tajemnic Targowej, ks. Kłopotowskiego i innych praskich ulic. Być może okaże się, że trafimy w miejsca, gdzie chadzaliśmy jako dzieci, pamiętamy budynki, po których zostało tylko wspomnienie. Może odkryjemy coś, czego istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. Dawna, magiczna Praga czeka.

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek - kompozytor, laureat Oscara

2024-05-21 12:48

PAP/Adam Warżawa

Nie żyje Jan A.P. Kaczmarek, kompozytor muzyki filmowej, laureat Oscara za muzykę do "Marzyciela", twórca festiwalu Transatlantyk. Miał 71 lat. Informację podała Polska Fundacja Muzyczna.

Więcej ...

Kard. Müller: samobójstwo dla chrześcijan nie jest opcją

2024-05-21 14:30
Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Karol Porwich/Niedziela

Bóg nie unika kontaktu z nami. On nas dotyka i obejmuje – powiedział kard. Müller

Samounicestwienie przez samobójstwo, narkotyki i alkohol lub powiedzenie «nie» naszej męskiej lub kobiecej seksualności nie są opcjami dla chrześcijan - stwierdził na zakończenie tradycyjnej pielgrzymki do Chartres były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Müller. Przewodniczył on w Poniedziałek Wielkanocny w tym sanktuarium Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego z udziałem 18 tys. wiernych. Wśród młodych, którzy przybyli w poniedziałek do katedry w Chartres, było także 1500 zagranicznych pielgrzymów, głównie z Niemiec, Austrii i Szwajcarii, ale także z USA i wielu innych krajów. Trzydniowa pielgrzymka, odbywająca się od 1983 roku przyciągnęła w tym roku rekordową liczbę pątników.

Więcej ...

Katecheci przeciwko zmianom zasad organizacji religii w szkołach

2024-05-21 16:42

Bożena Sztajner/Niedziela

Nauczyciele ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich krytykują propozycję MEN zmian w zasadach organizacji lekcji religii w szkołach. Według nich spowodują one utratę pracy przez część katechetów. Opowiadają się za natomiast za wprowadzeniem obowiązkowych dla uczniów lekcji religii lub etyki.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe

Kościół

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe "nabożeństwo" z...

Największą wartością człowieka jest służba innym

Wiara

Największą wartością człowieka jest służba innym

Święty Jan Nepomucen

Święci i błogosławieni

Święty Jan Nepomucen

#PodcastUmajony (odcinek 21.): Egoista

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 21.): Egoista

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnię życia,...

Wiara

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnię życia,...