Miała wyjątkowo piękną barwę głosu. Był to głos rzadkiej urody, niebotycznej skali, niezwykłego wyrazu i siły niezmiernej. Czystość intonacji, subtelność dynamiki i ta wyjątkowa prawda artystycznego wyrazu, do tego płynące od niej jakieś dobre wibracje. Nienaganny styl bycia, śpiewaczka o fantastycznych warunkach zewnętrznych, a przy tym o wyjątkowej inteligencji. Gdy śpiewała, przenosiła się i zapraszała nas do swojego świata - świata marzeń, autentycznych przeżyć i piękna. Ten, kto choć raz zetknął się z Anną German, choćby na jednym koncercie - wie, że brzmiała jak najszlachetniejszy instrument, że cała była muzyką.
O Annie German sporo było w prasie, mniej w telewizji, ale tak naprawdę nikt nie zajął się wnikliwie i na tyle, by dokonać analizy ZJAWISKA. Tak, to była autentyczna gwiazda. Sama siebie wykreowała mimo niekompetencji polskiego show-businessu, wbrew wszelkim regułom, zwyczajom niesprzyjającym istnieniu gwiazd w naszej polskiej rzeczywistości. Właściwie była jedyna, jak postać z bajki. Śpiewała obok Connie Francis, Dalidy, Cateriny Caselli, Dianny Warwick, Milvy, Freda Bongusto, Boby Solo, Luigiego Tenco, Domenica Modugno. Piosenki Anny German śpiewały i nagrywały na swoje płyty m.in.: Niki Kamba z Grecji („Tańczące Eurydyki”), Serena d’Alba z Włoch („Tańczące Eurydyki”), Jean Turner z USA („Deszczem, zawieją”), Irena Delmar z Anglii („Andaluzyjska Romanza”). German wygrywała najbardziej znane i prestiżowe festiwale piosenki, począwszy od Opola po Sopot, Bratysławę, po Cann, Neapol, San Remo… Największe firmy fonograficzne i estrady stały przed nią otworem, ale życie okazało się okrutne. Wypadek samochodowy we Włoszech (28 sierpnia 1967 r.), jakiemu uległa Anna German, w którym o mało nie zginęła - w ułamku sekundy zmienił jej życie, poruszył cały artystyczny świat…
Długie, żmudne i wyczerpujące leczenie szpitalne, najpierw we Włoszech, później w Polsce, następnie bardzo trudny okres rehabilitacji artystki - to wszystko trwało ponad trzy lata. W tym czasie Anna German wykazywała niewiarygodny hart ducha, nie poddała się złemu losowi. W czasie leczenia rehabilitacyjnego pisała reportaże do „Panoramy Śląskiej”, prowadziła na antenie Polskiego Radia wywiady z ciekawymi ludźmi. W końcu zaczęła komponować swoje piosenki, oswajała się z myślą o powrocie na estradę. I wróciła! Całkowicie odmieniona - naznaczona piętnem tragicznych przeżyć, ale na szczęście i te doświadczenia pokonała. Kiedy już wydawało się, że prawie odzyskała zdrowie, zmienił się i jej repertuar składający się z wartościowych utworów trudnych i mądrych, jakże ludzkich i bliskich życia. Nie lubiła mówić o sobie, natomiast ze skupieniem słuchała innych. Była taktowną, bardzo delikatną, ogromnie wrażliwą i dobrą kobietą. Rozmawiała głosem przyciszonym, by nie zwracać na siebie uwagi - nie lubiła zamieszania wokół swojej osoby… Uwielbiała obdarowywać przyjaciół prezentami, pisała do nich zabawne liściki.
Przez cały czas swojej kariery Anna German cieszyła się ogromną sympatią fanów oraz uznaniem krytyki. Szczególnie podziwiano ją w byłym Związku Radzieckim. Tam spędziła lata wczesnego dzieciństwa, w 1964 r. nagrała swoją pierwszą wielojęzyczną płytę długogrającą, ale i dziś w Rosji sława German jest ogromna. Ma swoją planetę, ulicę i tablicę na placu Gwiazd w Moskwie, wydawane są kolejne wznowienia jej płyt. Często organizowane są koncerty wspomnieniowe, powstają kolejne programy dokumentalne w telewizji i emitowane są pieśni Artystki w specjalnych audycjach radiowych.
Dorobek twórczy Anny German - pieśniarki, kompozytorki, aktorki i dziennikarki - dokonany w tak krótkim, bo zaledwie 46-letnim życiu, pozostał trwałą wartością polskiej kultury. Jej utwory (znaczna ich część nagrana na początku lat 60.), te wesołe, żartobliwe - „Szedł Atanazy do Anny”, „Karina” i bardziej refleksyjne - „Jesienny zmierzch” czy „List do Chopina”, zajmują w naszej pamięci stałe miejsce, bez względu na zmieniającą się modę, style ich wartość jest nieprzemijająca. Wiem, że za 10, 20 i więcej lat jej działalność artystyczna będzie obiektem analiz, badań i odkrywania wartości, których wielu z nas nie potrafiło zauważyć. Są ludzie, którzy rodzą się, by wypełnić misję… Dla Anny German był to śpiew.
Lata, które upłynęły od jej przedwczesnej śmierci, pokazały, że była artystką wyjątkową i nie do podrobienia - nikt nie jest w stanie jej zastąpić, ani jako wokalistki, ani także jako wspaniałego, o wielkiej kulturze i klasie człowieka. Anna German bardzo kochała życie i walczyła o nie. 14 lutego 2011 r. skończyłaby 75 lat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu