Chmury zaciągnęły się na niebie. Poszarzało, smutek wije się ulicami. Bez pożegnania odeszła nadzieja, a po radości nie ma już śladów. W ich miejsce przyszło zwątpienie a przygnębienie ciąży na sercu.
Taki stan nawiedza nas nierzadko. Wtedy nie wiemy, co ze sobą zrobić. Jedni sięgają po alkohol, drudzy biorą środki przeciwdepresyjne. A wszystko to po to, by poprawić sobie nastrój.
A jeśli stan zachmurzenia się przedłuża, życie traci sens. Nie wiemy, jak żyć. Ale chcemy wiedzieć, co z nami będzie. Chcemy się dowiedzieć czegoś nowego o przyszłości. Szukamy oparcia.
Nierzadko bierzemy do ręki wątpliwe przepowiednie, powtarzamy zasłyszane przestrogi albo wprost idziemy do wróżki
Wierzący chrześcijaninie. Wróżka ważniejsza niż objawione Słowo Boże. Przepowiednie z kart cenniejsze niż karty Ewangelii.
Zaćmienie słońca.
Powstań, o śpiący, niech zajaśnieje Ci Chrystus.
Ale ta noc.
Trzeciego dnia zajaśniało światło - Zmartwychwstał Pan. To Słońce świeci już od ponad dwóch tysięcy lat. A my uparcie tkwimy w mroku. Na codzienność zdarzeń nie umiemy patrzeć w perspektywie Zmartwychwstania. Wierzący w Zmartwychwstanie Pana borykamy się z problemem ciemności.
Zmartwychwstanie było - a w duszy mrok, przygnębienie, a najgorzej z myśleniem. Pozostało stare, z Wielkiego Piątku.
Synowie światłości w mrokach przeszłości.
Jakby poza zasięgiem wydarzenia Poranka Wielkanocnego.
Strumień zwątpienia zasuwa kamień.
Wzbudź się, o śpiący, uczyć się żyć żyjącym Bogiem. Myśleć Jego logiką i w tej perspektywie odczytywać swoje życie i interpretować świat.
Nawet to, co trudne, to, co przygnębia i boli, chrześcijanina nie powinno prowadzić do depresji duchowej. Mamy na to lekarstwo - moc Zmartwychwstałego.
O nią trzeba prosić, spotykać się ze Zmartwychwstałym. Pytać Go o przyszłość.
A odpowiedzi?
W sakramentach, w Słowie Bożym - więc czytaj i módl się, a serce twoje napełni pokój o przyszłość nieznaną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu