Pracuję jako nauczyciel w miejskim przedszkolu w Markach. Na diecie warzywno-owocowej jestem od ponad 10 lat. To przypadek zrządził, że zakupiłam publikację autorki kuracji dr Ewy Dąbrowskiej - „Ciało i ducha leczyć żywieniem”. Po przeczytaniu postanowiłam ściśle zastosować się do wszystkich wskazówek. Kilka razy w swoim życiu przeszłam ten czyniący prawdziwe cuda post leczniczy. Czułam się lepiej, lżej, młodziej, jakby po każdej diecie ubywało lat… Zazwyczaj osoby, które stosowały ten rodzaj żywienia, najpierw przechodzą kurację w specjalistycznych ośrodkach, a potem zaopatrują się w książki promujące dietę. U mnie było odwrotnie. Przez wiele lat chciałam pojechać na kurację do placówki, która w sposób zgodny z założeniami autorki diety warzywno-owocowej prowadzi tego typu turnusy, jednak wciąż czegoś brakowało, a to czasu, a to pieniędzy. Przełom nastąpił w ubiegłym roku, kiedy przeczytałam kilka artykułów w „Niedzieli”, promujących nowy Ośrodek „Akces Medical SPA” w Dźwirzynie. Z tekstu wynikało, że to wysoce specjalistyczna placówka, a ponieważ jestem stałą czytelniczką tego pisma i bardzo je cenię, więc postanowiłam podążać tym tropem. Namówiłam koleżankę, która z zawodu jest lekarzem, i razem wybrałyśmy się do Dźwirzyna. Letni pobyt w uroczej nadmorskiej miejscowości należał do wyjątkowych, do wczasów, gdzie na pewno chętnie się powróci. Cenię sobie zwłaszcza to, że tutaj wszystko podporządkowane jest diecie - cała ramówka dnia - gimnastyka, basen, ćwiczenia, zabiegi, spacery, wykłady, profesjonalna obsługa i opieka. To było to, czego potrzebowałam. Stosując się do wszystkich zaleceń, naprawdę można zrobić wiele dla swojego ciała i ducha. To prawdziwa rewitalizacja dla organizmu i ubogacenie wewnętrzne dla duszy. Ośrodek ten polecam wszystkim, bo wiadomo, że prowadzi on wiele innych specjalistycznych kuracji żywieniowych, zaś dietę warzywno-owocową polecam nie tylko osobom chorym, ale przede wszystkim zdrowym jako profilaktykę, jak to było w mojej sytuacji życiowej. Każdy powinien ofiarować sobie takie „5 minut” przynajmniej dwa razy w roku: przed zimą, by nabrać odporności na nadchodzący trudny czas zimowy, oraz po zimie, po zimowym osłabieniu, by z wiosną być w pełni sił na ciele i duchu.
W przedszkolu, gdzie pracuję, warzywa i owoce wypełniają znaczną część diety dziecięcej. Właściwie nie ma posiłku, w którym by się nie znalazły. Dietę promuję także w środowiskach, z którymi jestem związana - nie tylko w rodzinie, ale także wśród nauczycieli, rodziców i wychowanków przedszkola. To skarb, o którym wszyscy powinni nie tylko wiedzieć, ale i po niego sięgnąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu