WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Od kiedy zacząłeś organizować prywatne wycieczki Jana Pawła II?
EGILDO BIOCCA: - Organizacja prywatnych wycieczek Jana Pawła II była powierzona centralnemu biuru Straży Państwa Watykańskiego. Jego komendant - Camillo Cibin po trzech pierwszych wycieczkach zdał sobie sprawę, że w tym celu należy utworzyć małą, 4-5-osobową grupę zaufanych i dyskretnych żandarmów, z których każdy miał konkretne zadanie. Ja zostałem powołany do tej grupy, gdyż kochałem góry i bardzo dobrze znałem Abruzję, gdzie się urodziłem.
- Dodajmy, że właśnie góry Abruzji znajdują się najbliżej Rzymu i dlatego najłatwiej jest tam dojechać zarówno z Watykanu, jak i z Castel Gandolfo. Wracając jednak do papieskich wycieczek, czy mógłbyś powiedzieć, jak były one organizowane?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Gdy trzeba było zorganizować wycieczkę, komendant Cibin zlecał mi dokonanie wizji lokalnej w danej okolicy, głównie w górach, ale nie tylko. Jechałem więc w teren i przygotowywałem dokładny raport, w którym wyrażałem opinię, czy dana okolica mogłaby być celem papieskiej wycieczki.
- Czy chodziło o okolice, w których nie było turystów?
Reklama
- Wybieraliśmy miejsca, w których Papież mógłby spędzić spokojnie kilka godzin na łonie natury, bez nieporzebnego zamieszania, wynikającego ze spotkań z turystami i miejscową ludnością. Dlatego komendat Cibin był bardzo wymagający - po otrzymaniu moich raportów jeździł ze mną w teren, by sprawdzić osobiście, czy dane miejsce spełnia wszystkie wymogi celu papieskiej wycieczki. Następnie komendant przedkładał propozycje papieskiemu sekretarzowi - ks. prał. Dziwiszowi. „Don Stanislao” prawie zawsze zostawiał nam wybór miejsca, czasami tylko sugerując, by powrócić w okolice, które szczególnie spodobały się Papieżowi.
- Czy Jan Paweł II jeździł na prywatne wycieczki tylko w czasie wakacji spędzanych w Castel Gandolfo, czy również w innych okresach?
- Papież jeździł na wycieczki zawsze - zarówno w czasie wakacji spędzanych w Castel Gandolfo, jak i w ciągu roku. Z reguły te papieskie wypady miały miejsce we wtorki, gdy Ojciec Święty nie miał oficjalnych audiencji, ale jeździliśmy też w inne dni, w zależności od okoliczności.
- Czy planując papieskie wycieczki, braliście pod uwagę jedynie okolice Abruzji, tzn. góry?
- Rzeczywiście, celem papieskich wycieczek były głównie góry w Abruzji, gdyż dzięki autostradzie można tam bardzo szybko dojechać, ale organizowaliśmy też wycieczki w góry obok miejscowości Rieti (monti Reatini) i Frosinone (monti Ernici). Chciałbym jednak dodać, że jeździliśmy z Papieżem także nad morze oraz do Toskanii na monte Argentario (góra Argentario - to zalesione wzgórze w południowej Toskanii wznoszące się na wysokość 635 m n.p.m., kiedyś wyspa oddalona 12 km od lądu, dziś połączona z wybrzeżem dwoma szerokimi, piaszczystymi językami lądu, zwanymi tomboli, między którymi powstała płytka laguna z miastem Orbetello pośrodku - przyp. W. R.).
- Nad morze?
Reklama
- Tak, jeździliśmy nad morze w okolice Rzymu. Papież nie kąpał się, tylko spacerował po plaży lub odpoczywał w ustronnych miejscach, z dala od ludzi. Natomiast wycieczkę na monte Argentario zorganizowaliśmy po to, by Ojciec Święty mógł odwiedzić miejsce całkowicie inne.
- Gdzie góry spotykają się z morzem...
- No właśnie. Tam Papież, będąc w górach, mógł patrzeć na morze i słuchać szumu fal.
Przed powrotem do Rzymu z jednej z ostatnich wycieczek na monte Argentario, 12 grudnia 2000 r., Ojciec Święty odwiedził klasztor Ojców Pasjonistów, którego budowę rozpoczął w 1733 r. św. Paweł od Krzyża (założyciel Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa, zwanego zgromadzeniem pasjonistów - przyp. W. R.). Oczywiście, wizyta nie była w programie wycieczki i można sobie wyobrazić zdumienie ojców pasjonistów, gdy zobaczyli Papieża modlącego się w ich kościele.
- Jakimi samochodami jeździliście na prywatne wycieczki?
- Aby Papież mógł spędzić spokojnie kilka chwil poza Watykanem, musieliśmy robić wszystko, aby nie został rozpoznany. Dlatego używaliśmy naszych własnych samochodów na włoskich numerach. Również włoska policja z inspektoratu przy Watykanie, która nas eskortowała, jeździła samochodami na zwykłych numerach, a policjanci chodzili po cywilnemu. W naszym orszaku były trzy samochody, które poruszały się po Rzymie tak jak wszyscy inni automobiliści, stojąc w korkach i zatrzymując się na światłach.
- Ile godzin trwały papieskie wycieczki?
Reklama
- Z reguły wyjeżdżaliśmy z Watykanu między godz. 9.30 a 10. Czas przejazdu do celu wycieczki był różny, w zależności od odległości i od ruchu - od godziny i kwadransa do dwóch godzin. Po dotarciu na miejsce Papież natychmiast zaczynał swoją przechadzkę, którą przerywał w południe, aby odmówić „Angelus” (czynił to również, gdy jeździł na nartach). Około godz. 14 żandarmi podawali Ojcu Świętemu i towarzyszącym mu osobom obiad, który przygotowywali na miejscu. Papież mógł potem trochę odpocząć na składanym łóżku w specjalnie rozbijanym namiocie lub na leżaku. Często przed powrotem do Watykanu rozpalaliśmy ognisko i śpiewaliśmy piosenki strzelców alpejskich, które tak bardzo podobały się Ojcu Świętemu.
- Ile było tych prywatnych wycieczek Jana Pawła II?
- Dużo. Chyba ze 150.
- Jednym słowem, do 104 zagranicznych podróży Jana Pawła II i 146 wizyt apostolskich we Włoszech historycy pontyfikatu powinni dodać również 150 prywatnych wycieczek Papieża.
Za tydzień napiszemy w „Niedzieli” o sanktuarium w Abruzji, które jest dedykowane bł. Janowi Pawłowi II.