Hierarcha w homilii zwrócił uwagę na obchodzone dzisiaj święto św. Łukasza Ewangelisty, którego „życie i dzieło ukazują nam mentalność synodalną”. Ów uczeń Pański „pokazuje nam, o czym musimy pamiętać w czasie naszej pracy; to po pierwsze wierność i wytrwałość” - podkreślił litewski arcybiskup. Zaznaczył elementy obecne w świadectwach Łukasza o Jezusie oraz wczesnym Kościele: rolę kobiet, poczynając od Maryi, moc Bożego miłosierdzia, powszechne powołanie ochrzczonych do głoszenia Królestwa, niesienie pokoju, działanie Ducha Świętego jako protagonisty życia wspólnoty. One wszystkie powinny się odnosić również do obecnego synodu. Ale, jak wskazuje dzisiejszy fragment ewangeliczny o posłaniu 72 uczniów, zawsze spotyka się to z pewnymi wyzwaniami – mówił abp Grušas.
Reklama
„Nie wszyscy, którym głoszone jest przesłanie o Królestwie, okażą się chętni, by je otrzymać – człowiek ma wolność przyjęcia Bożej Dobrej Nowiny lub nie. Kościół pozostaje otwarty dla wszystkich, ale podobnie jak pokój Boży, jest on udzielany na warunkach Bożych, a nie ludzkich – podkreślił litewski hierarcha. – Kontynuując dyskusję o tym, jakich procesów, struktur i instytucji potrzeba w misyjnym Kościele synodalnym, musimy upewnić się, że faktycznie pomagają one w misji niesienia Dobrej Nowiny ludziom oczekującym zbawienia. Synodalność (w tym jej struktury i spotkania) musi służyć misji ewangelizacyjnej Kościoła, a nie stawać się celem samym w sobie, podobnie jak Słowo Boże, w którego przekazywaniu nam współuczestniczył św. Łukasz, zostało dostarczone jako narzędzie naszego własnego zbawienia.“
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podczas porannej sesji pojawiło się kilka świadectw wprowadzających do tematu rozpoczętego czwartego modułu refleksji. Jedno z nich należało do bp. Shane’a Mackinlaya z Sandhurst w Australii. Wspominał on jak podczas jednego ze zgromadzeń całego tamtejszego Kościoła dotarto do punktu problematycznego, kiedy proponowane teksty jednego z dekretów nie zdobywały większości głosów i musiały być oddane pod głębsze konsultacje. Ostatecznie po poprawkach chętnie je zaakceptowano – wskazał bp Mackinlay.
„Często później zastanawiałem się nad tym, co wydarzyło się w nas podczas tamtych dni. Wszyscy obecni mówili już wcześniej swobodnie i otwarcie, a także byli słuchani z szacunkiem. Ale z perspektywy czasu myślę, że mówiliśmy głównie z naszych głów, przedstawiając idee, które wielokrotnie sami rozważaliśmy i które mocno zakorzeniły się już w naszych umysłach – zauważył australijski hierarcha.
Zwrócił uwagę, że po kryzysie ludzie wyrażali się znacznie bardziej z serca, z odsłaniającą ich osobiście wrażliwością, objawiając samych siebie, by opisać własne przeżyte doświadczenia, w jaki sposób zostali dotknięci. "I to odważne mówienie spotkało się z inną jakością słuchania. Zamiast uznawać znane argumenty oraz powtarzać wysuwanie zastrzeżeń, lepiej słuchaliśmy wypowiedzi wyrażonych jako głęboko osobiste i byliśmy bardziej otwarci na docenienie tego, uczenie się z tego i bycie przez to zmienionym. Wymagało to pokory, aby uznać, że sami możemy nie mieć ostatecznej odpowiedzi. Wiele osób opisywało później to zakłócenie planów oraz nowe możliwości, które ono otworzyło, jako doświadczenie Ducha Świętego. Z pewnością było to doświadczenie parezji – zarówno odważnego mówienia, jak i pokornego słuchania; i nie ma wątpliwości, że chodziło tu o fundamentalne wzbogacenie naszej komunii“ - powiedział bp Mackinlay.