Trwa październik, miesiąc opasujący Różańcem Piękną Panią. Czy znajdziemy czas na modlitwę, której przez lata uczył nas Jan Paweł II?
Inspiracją do tej refleksji była wizyta u Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Gietrzwałdzkie objawienia miały miejsce w czasie modlitwy „Anioł Pański”. Dziewczęta i kobiety szły w kierunku kościoła, modląc się. Na „Anioł Pański”, na bicie dzwonów ludzie wznoszą myśl do Boga i dziękują za tajemnicę Wcielenia, za Matkę Najświętszą, za Jej narodziny, za narodziny z Niej Jezusa - Zbawiciela naszego. Prostą, dziecięcą pobożnością nawiązujemy kontakt z Bogiem. Musimy nieco ze smutkiem skonstatować, a może raczej zapytać - czy tak jest dzisiaj? Posoborowi teologowie, a potem także i liberalni piewcy nowoczesności usiłowali pomniejszyć kult maryjny, sprowadzając go do tzw. religijności maluczkich.
Wielka wartość modlitwy
Reklama
Warto więc przytoczyć nauczanie, na którym wychował się „najmłodszy” polski święty - Jan Paweł II. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort w „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” uczy: „Wszystkie prawdziwe dzieci Boże i predestynowani mają Boga za Ojca, a Maryję za Matkę; a kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca. I dlatego ci, co pójdą na potępienie (...), którzy Najświętszej Maryi Panny nienawidzą lub się względem Niej odnoszą z pogardą i obojętnością, nie mają Boga za Ojca (…). Najniezawodniejszym znakiem, po którym odróżnić można odstępców i głosicieli błędnych nauk, tych, których Bóg nie zaliczył w poczet wybranych, jest to (...), że mają dla Matki Najświętszej tylko wzgardę lub obojętność i starają się słowem i przykładem, otwarcie lub skrycie, nieraz pod pięknymi pozorami, obniżać nabożeństwo i miłość ku Niej”.
Nie ma co tłumaczyć, że było to dawno, że dzisiaj tak się nie mówi - faktem jest, że człowiek maryjny jest człowiekiem rozsiewającym pokój, człowiek wrogi Maryi nosi w sobie zarazki niepokoju, a nawet agresji. To widzimy na ulicach. To można zaobserwować, patrząc na zachowanie ludzi, którzy mając czas, nie idą na nabożeństwo różańcowe. W katolickiej Polsce można już dziś spotkać ludzi dorosłych, którzy nie umieją odmawiać Różańca. Jeśli dotyka to rodziców, to aż strach myśleć o dzieciach i młodzieży, która wychowuje się w takich domach. Wielka jest wartość modlitwy maryjnej. Maryja nie boi się zachęcać nas do codziennej modlitwy różańcowej. Ta nasza modlitwa to nie jest tylko przedstawianie naszych próśb, nie tylko przedstawianie Panu Bogu tego, co nas boli, co jest ważne w naszych kategoriach, ale to przebywanie z Bogiem, podniesienie duszy do Boga i napełnienie człowieka łaską Bożą, obecnością Bożą. A naszym powołaniem jest stać się dzieckiem Bożym, stać się przyjacielem na wzór Maryi, na wzór Chrystusa, bo On po to umarł na krzyżu, żebyś poczuł w sobie godność dziecka Bożego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Odkłamać rzeczywistość
„Totus Tuus - cały jestem Twój” - mówił do Niepokalanej Jan Paweł II. A jak Maryja reaguje na wybór Boga - „oto ja służebnica Pańska”. Jest cała do dyspozycji Boga, jest to radosne oddanie się Panu Bogu. Ważną jest rzeczą, żebyśmy w tym maksymalizmie pamiętali, że w człowieku nie można odłączyć najmniejszego czynu, myśli, pragnienia od nas samych i że wielkim się stajesz, ile razy w najmniejszej sprawie jesteś wielki, jesteś oddany Bogu i przydatny ludziom. Małym się stajesz, ile razy nie decydujesz się na wybór dobra, jeśli odwracasz się od dobra, przekreślasz miłość bliźniego.
W przemówieniu, które wygłosił Jan Paweł II 2 czerwca w Olsztynie, pojawił się wątek o wierności prawdzie w życiu publicznym. Papież pokusił się o bardzo głęboką refleksję na temat relacji wolności do prawdy. To był rok, kiedy przeżywaliśmy wejście w tę atmosferę wolności, i Papież przypomniał potrzebę pracy nad prawdą. Mówił, że poza prawdą wolność może się okazać szkodliwa. Istnieje wielka potrzeba odkłamania naszego życia w różnych zakresach - przypominał Papież i domagał się tego odkłamania. Niektórzy komentowali to potem, że jednak nie chce umrzeć w nas ten „homo sovieticus”, człowiek sowiecki, marksistowski, ciągle te przyzwyczajenia w nas tkwią. Co więc mamy odkłamać, jeśli chcemy być uczniami Jana Pawła II i Kościoła? Trzeba przestać udawać, być sobą, przypomnieć sobie, że jestem synem tej ziemi, mam do niej prawo, jest moja, mam prawo ją porządkować, że jestem podmiotem działania. Dzisiaj wiele się mówi, że Radio Maryja przyjmuje takie czy inne orientacje. Zasługą Radia Maryja jest to, że rozmodliło Polskę, pogłębiło modlitwę, ale jest jeszcze jedna zasługa Radia Maryja i wszystkich tych lokalnych rozgłośni i prasy lokalnej, którą trzeba wspierać całym sercem, że budzi podmiotowość narodu, że uczy nas podmiotowości, że my jesteśmy aktywnym i odpowiedzialnym podmiotem narodu, nie chcemy być ludźmi, którymi będą manipulować, chcemy mieć możliwość porządkowania naszego życia publicznego, społecznego - prawdą opartą na Ewangelii, na Bożych przykazaniach, nie na kłamstwie, nie na interesie jednej czy drugiej partii, ale na interesie narodu, państwa - to jest właśnie wartość tego ruchu wewnętrznego, społecznego.
Ta podmiotowość jest możliwa, jeśli chrześcijanie porzucą pokusę dualizmu. Arcybiskup Grenady Javier Martínez tak mówi o tym dualizmie, który narodził się właśnie w Hiszpanii: „Prawdziwym ojcem nowoczesnej filozofii jest Francisco Suarez. Dokonał on rozszczepienia życia człowieka na dwa cele: naturalny i nadnaturalny. Celem naturalnym było szczęście, a nadnaturalnym - uszczęśliwiająca wizja Boga. Przyjęcie takiego założenia oznaczało uznanie, że człowiek może wypełnić swoją naturę, nie potrzebując przy tym łaski Bożej. Jeśli moim naturalnym celem jest szczęście i mogę osiągnąć je środkami wyłącznie przyrodzonymi, to wówczas Bóg, a zwłaszcza Jezus Chrystus, staje się nieuchronnie w moim życiu czymś zbytecznym”. I dlatego, jak kontynuuje Arcybiskup, „wiele razy słuchałem praktykujących chrześcijan, którzy uważali się za osoby wierzące, ale mówili, że to wszystko, czego naucza Kościół, może być co prawda inspirujące w życiu osobistym, ale zupełnie nie nadaje się do zastosowania w firmie, w państwie, w prawie tzw. świeckim”. Ten prąd filozoficzny rozprzestrzenia się dziś w zastraszającym tempie i dlatego trzeba, by chrześcijanie odzyskali świadomość, że Jezus Chrystus jest centrum kosmosu i historii. To jest sposób na zrozumienie rodziny, małżeństwa, ekonomii i historii.
Non possumus!
Dlatego potrzebna jest ewangelizacja, którą stawia przed nami maksymalizm chrześcijański. Maksymalizm Ewangelii domaga się nie tylko tego, żebyśmy sami ją poznali i realizowali w 100%, a jeśli przyjdzie upadek, żebyśmy zawsze powstawali i wracali do godności dziecka Bożego, chrześcijanina, który zachowuje wszystkie przykazania Boże i kościelne. Nie wykreśla żadnego. Jezusa nie można tylko przyjąć dla siebie i zachować dla siebie - przypomina nieustannie Benedykt XVI. Wiary, Boga nie możemy przyjąć tylko dla siebie, bo jesteśmy wszyscy dziećmi Bożymi. Trzeba się Nim dzielić i pomagać innym ludziom żyć według Bożych przykazań, rozwijać się jako ludzie stworzeni przez Boga, a więc sięgający nieskończoności.
Dzisiaj niewygodny jest krzyż Chrystusa, niewygodne jest Pismo Święte, które trzeba podeptać, podrzeć, znieważyć, a to nie jest symbol, to jest święty znak, Boże Słowo. To jest dramat, że w katolickiej Polsce, w chrześcijańskiej, bo powiedzmy, że są i inne Kościoły chrześcijańskie, sądy udają, że nic się nie stało, jeśli się znieważyło Pismo Święte czy krzyż. To jest bardzo wielki znak i symbol tego zmagania, które trwa, zresztą powiedzmy sobie szczerze, że dzisiaj trwa nadal zmaganie, nie tyle walka mocarstw o terytorium polskie, nie tyle walka zewnętrzna o nasze ziemie, o nasze bogactwa, dzisiaj trwa walka o serce Polaka, o katolickość, o chrześcijańskość naszego narodu. To jest bardzo ważny znak walki kulturowej, która się rozgrywa między cywilizacją chrześcijańską, cywilizacją życia, a cywilizacją śmierci.
Dzisiaj nie tylko w Polsce, ale w Europie wiele jest rządów lewicowych. Socjaliści - w szerokim rozumieniu, zawsze obiecywali rozwiązanie wszystkich problemów społecznych, i ubezpieczenia, i dobre pensje, i dobrobyt materialny. Komuniści też to samo obiecywali. Dzisiaj widzimy kryzys powszechny w zabezpieczeniach socjalnych i lewica przechodzi do walki ideologicznej. Nie mówi o potrzebie znalezienia miejsc pracy, tylko mówi o usunięciu krzyża, o wprowadzeniu aborcji, związków między osobami tej samej płci na wzór małżeństwa kobiety i mężczyzny, to są programy dzisiejszej europejskiej lewicy. Bolejemy nad tym, bo to jest odejście od troski o człowieka. Antyklerykalizm, antychrześcijanizm znów się szerzy w Europie i trzeba bić wielkim dzwonem na alarm, żebyśmy nie uśpili naszego sumienia.
Polska powinna zatroszczyć się o to, aby zginęło getto katolickie, trzeba na tej drodze wytrwać, żeby w każdej dziedzinie życia każdy obywatel miał równe prawa, żebyśmy szanowali niewierzących, żebyśmy szanowali inaczej wierzących, ale nie możemy pozwolić na ograniczanie Ewangelii, na promocję zła. Głosząc Boga, nie możemy milczeć, kiedy promuje się szatana. Na to nie możemy pozwolić - non possumus, tu trzeba bezwzględnie to powtórzyć.
Warto i trzeba pokazywać piękno życia chrześcijańskiego, które jest przypominaniem godności człowieka, przypominaniem, że jesteś ważny przed Bogiem.
Trzeba też pamiętać, że moc w słabości się doskonali, jeśli stali nie zahartuje się w ogniu, będzie bezużyteczna, dlatego trudność hartuje nasze człowieczeństwo i przeciwności ujawniają moc Bożą, złożoną w człowieku.
Znany powieściopisarz Michael O’Brien, w książce „Ojciec Eliasz - czas Apokalipsy” przedstawia zakonnika wybranego do pewnej misji, który jeździ po świecie. Osąd o Polsce, o naszej ojczyźnie i narodzie tego wybitnego kanadyjskiego pisarza jest taki: „Przez wieki naród polski pokazał, że jest zdolny do walki z każdą siłą polityczną, społeczną, duchową czy kulturową, która chciałaby zniszczyć jego tożsamość. Wielokrotnie atakowany w przeszłości przez wrogów, utrzymał wiarę ojców, wiarę katolicką. Wasza wierność jest światłem narodów”.
Warto rozważyć te słowa.