Reklama

Rozsypuje się Raport Millera

Naukowcy z sejmowego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy jednoznacznie wskazują, że raport komisji Millera jest jedynie zbiorem luźno powiązanych spekulacji. Nie jest poparty rzetelną analizą ani badaniami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ustalenia biegłych z krakowskiego Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Sehna dotkliwie obnażyły słabość jednej z okoliczności katastrofy smoleńskiej, którą wskazał raport komisji ministra Jerzego Millera. Okazało się, że jeden z pewników został wyssany z palca (pisaliśmy o tym w nr. 5 „Niedzieli”). Skoro nie ma żadnych dowodów na to, że gen. Andrzej Błasik był w kokpicie Tu-154, to raport przynajmniej częściowo jest fałszywy. Pod znakiem zapytania jest również wiarygodność innych spekulacji opublikowanych w tym dokumencie. Największe błędy i słabe punkty mogliśmy poznać podczas telekonferencji amerykańskich naukowców, którzy współpracują z Parlamentarnym Zespołem ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej.

Brzozę też wymyślili?

Naukowcy współpracujący z zespołem posła Antoniego Macierewicza nie roszczą sobie monopolu na jedynie słuszną prawdę, ale wytykają pomyłki, niedociągnięcia, manipulacje i sprzeczności zarówno w raporcie MAK, jak i w raporcie Millera. Okazuje się, że pytań, na które nie ma odpowiedzi, jest coraz więcej.
Umysły komentatorów rozpala podważanie najbardziej kluczowej przyczyny katastrofy, czyli brzozy, która - według komisji MAK i Millera - miała odciąć część lewego skrzydła Tu-154. Według badań, symulacji i obliczeń eksperta z USA prof. Wiesława Biniendy, samolot powinien przeciąć brzozę, nie zmieniając swojej powierzchni nośnej ani trajektorii lotu. - Skrzydło nie odpada, przecina brzozę niezależnie od wysokości czy orientacji samolotu - wskazuje prof. Binienda. Z jego obliczeniami powinna liczyć się zarówno polska komisja, jak i prokuratura. Jest on bowiem jednym z najlepszych naukowców w zakresie wytrzymałości materiałów kompozytowych używanych w lotnictwie. Pracuje dla NASA, był też członkiem zespołu badającego katastrofę promu kosmicznego Columbia. Warto dodać, że tego typu obliczeń i symulacji zderzenia samolotu z drzewem polscy eksperci nie zrobili do tej pory.
Drugi amerykański naukowiec - prof. Kazimierz Nowaczyk również wskazuje naciągane i kłamliwe tezy dotychczasowych ustaleń. - W raportach MAK i ministra Millera nie określono nawet metodologii badań, a odczyty parametryczne samolotu poddano nieuzasadnionym korekcjom - podkreśla prof. Nowaczyk. Okazuje się więc, że komisja według swojego widzimisię nie tylko wsadziła gen. Błasika do kokpitu, ale według podobnych kryteriów określiła również trajektorię lotu tuż przed katastrofą. - Zarówno raport rosyjski, jak i raport polski milczą na temat ostatniego zapisu TAWS 38. Informacje z tego urządzenia zaprzeczają temu, by samolot w ogóle zderzył się z brzozą. Gdyby jednak tak się stało, samolot musiałby skręcić w lewo, a więc zmienić kierunek. Żadne dane tego nie potwierdzają - wskazuje prof. Nowaczyk.
Według jego obliczeń, samolot znajdował się znacznie wyżej, niż opisano to w raportach. - Niedaleko za pierwszą brzozą zaczyna się wznosić i spada gwałtownie przy zamrożeniu pamięci FMS (komputer, który jako jedyny dowód był badany w USA - przyp. red.). Kontakt z brzozą przy pierwszej radiolatarni i tej, która miała odciąć fragment skrzydła samolotu, nie mógł mieć miejsca, bo samolot znajdował się około 14 metrów wyżej, niż oficjalnie podano - tłumaczy prof. Nowaczyk. Naukowe badania wzmacnia również ekspertyza krakowskich biegłych, którzy nie odczytali dźwięku uderzenia w brzozę.
Jednym z nielicznych polskich naukowców, który nie boi się badać przyczyn katastrofy, jest prof. Marek Czachor, fizyk z Politechniki Gdańskiej. Wskazuje on, że odłamane skrzydło ma bardzo nietypowe uszkodzenia. I nic nie wskazuje na to, by odcięła je brzoza. - Chcę zaapelować do prokuratury. Jeżeli skrzydło i brzoza były faktycznie badane, jak stwierdzili prokuratorzy, to proszę, by te badania były udostępnione środowisku akademickiemu - mówi prof. Czachor.

Cenzurowanie nauki

Naukowcy z łatwością znajdują również dowody obalające teorię, że Tu-154 obrócił się podczas ostatniej fazy lotu do góry podwoziem. Gdyby tak było, to odczyt z radiowysokościomierza raptownie zmieniłby się. Urządzenie to za pomocą odbitych fal radiowych wskazuje odległość między podwoziem samolotu a ziemią. - Przypomnę, że, według ustaleń komisji, ostatnia faza lotu miała się odbywać w przechyle o 150 stopni. Fale radiowe nie miałyby od czego się odbić - wyjaśnia prof. Czachor. Również parametry lotu, które odczytano z czarnych skrzynek, nie opisują tzw. beczki autorotacyjnej. Na czym oparli się więc śledczy obydwu komisji? - Wnioskowali to na podstawie obserwacji drzew wokół miejsca katastrofy, a „udowodnili” za pomocą amatorskich fotografii znalezionych w internecie - mówi prof. Nowaczyk.
Naukowcy współpracujący z tzw. zespołem Macierewicza nie odpowiadają na pytanie, co było przyczyną katastrofy w Smoleńsku. Mówią raczej, co nią nie było, i wskazują, jak bardzo naciągane są spekulacje raportów MAK i Millera. Natomiast polskie instytucje państwowe, zamiast wspierać ich w tych badaniach, rzucają kłody pod nogi. W efekcie wielu naukowców pracuje w zespole anonimowo, bo boi się szykan i utraty pracy. Polskiej opinii publicznej wmówiono bowiem, że badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej jest przynajmniej nietaktem, a poszukiwanie prawdy to uprawianie polityki.
Gdy w zeszłym roku kilkunastu profesorów mechaniki chciało zorganizować konferencję naukową na temat katastrofy, odmówiono im. „Nie” powiedział m.in. Komitet Mechaniki Polskiej Akademii Nauk, a później Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Dlatego też podczas telekonferencji w Sejmie profesorowie z USA zaapelowali o niezastraszanie i niezniechęcanie naukowców do badań nad katastrofą. Zaapelowali też o powołanie nowej komisji eksperckiej, która nie będzie jedynie spekulować, jak do tej pory, lecz będzie starała się faktycznie i rzetelnie wyjaśnić przyczyny tej katastrofy. - Wszyscy moi przeciwnicy opierają się jedynie na wierze, intuicji i demagogii. Żadna z osób, które dyskredytują moje wyniki, nie zaprezentowała naukowych badań ani żadnych symulacji - odpiera zarzuty prof. Binienda.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Karol Porwich/Niedziela

Więcej ...

Mandat za różaniec?

2025-09-23 13:58

Niedziela Ogólnopolska 39/2025, str. 64

Adobe Stock

Więcej ...

Ikona Jasnogórska powraca do katedry Notre-Dame w Paryżu!

2025-09-26 07:06
Ikona Jasnogórska w Polskiej Kaplicy, 2018

Polskifr.fr

Ikona Jasnogórska w Polskiej Kaplicy, 2018

Serdecznie zapraszam wszystkich Rodaków do udziału w tym doniosłym i historycznym wydarzeniu - napisał w okolicznościowym przesłaniu Rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji ks. Bogusław Brzyś. Mszy Świętej, połączonej z ponownym wprowadzeniem Ikony Matki Bożej Częstochowskiej do odnowionej Polskiej Kaplicy, będzie przewodniczył abp Tadeusz Wojda SAC, metropolita gdański, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Czy potrafię z pokorą i uczciwie dążyć do prawdy?

Wiara

Czy potrafię z pokorą i uczciwie dążyć do prawdy?

Były prezydent Francji skazany na 5 lat więzienia

Wiadomości

Były prezydent Francji skazany na 5 lat więzienia

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Wiadomości

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Kościół

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Wiara

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...