Reklama

Jest taki Ktoś

Bp Józef Zawitkowski podczas gali wręczania nagród Feniks 2012 - Warszawa, 21 kwietnia 2012 r.

Bożena Sztajner/Niedziela

Bp Józef Zawitkowski podczas gali wręczania nagród Feniks 2012 - Warszawa, 21 kwietnia 2012 r.

- Za żarliwego ducha wiary i miłości, ekspresyjnie wyrażanego w bogactwie słowa, wobec którego nie można przejść obojętnie - taką ocenę swojej twórczości usłyszał bp Józef Zawitkowski 21 kwietnia 2012 r. w Warszawie, gdy wręczano mu Feniksa Specjalnego, nagrodę Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Ksiądz Biskup wspominał, że na warszawskiej Pradze, gdzie przyszło mu odbierać nagrodę Feniks, przed laty odbierał świadectwo maturalne. - Jeszcze są iskry z popiołów, bo co byłoby za życie bez nagrody - powiedział

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Liryk współczesnej polskiej ambony, zrośnięty wyjątkowo silnymi więzami z ziemią ojczystą i jej ludźmi - powiedział prof. Jan Miodek, wybitny znawca języka i mowy polskiej, o bp. Józefie Zawitkowskim, który w tym roku obchodzi 50. rocznicę święceń kapłańskich oraz 30. rocznicę posługi biskupiej w Łowiczu.

Miał śliczną mamę z warkoczem i dobrego, przystojnego, mocnego tatę

Reklama

Urodził się 23 listopada 1938 r. w niewielkiej wiosce Wał w parafii Żdżary k. Nowego Miasta nad Pilicą. W jego autobiografii czytamy: „Pochodzę z chłopskiej, bardzo religijnej rodziny, gdzie praca i modlitwa wzajemnie przenikały się. U nas wszystko było nabożeństwem. Gdy patrzę na prace polowe mojego taty i dziadka, to widzę, że wszystko było połączone z modlitwą. Niewątpliwie oni wywarli największy wpływ na późniejsze moje powołanie kapłańskie. Wcześnie zostałem sierotą, bo już w wieku 12 lat straciłem swoją ukochaną mamę. Pozostało pięcioro rodzeństwa oraz tata, który wymownie wtedy powiedział, wskazując na duży obraz Matki Boskiej: «Teraz Ona będzie wam matką». Pamiętam ją zawsze młodą z warkoczem, tak jak na tym portrecie, który wisi nad moim łóżkiem w sypialni. Ona zawsze mnie we śnie ostrzega, gdy miałoby mi stać się coś niedobrego. Czuję nieustannie jej troskę do dnia dzisiejszego”. Ksiądz Biskup wyznaje, że zawsze nosi przy sobie zdjęcie mamy i coraz bardziej za nią tęskni. Często odwiedza cmentarz w Żdżarach i czyta na grobie ukochanej mamy Marii sierocy napis: „Ty się módl za nas, bo już jesteś święta, pamiętaj o nas, jak mama pamięta”. Bronisław - ojciec bp. Zawitkowskiego - odszedł z tego świata w 2001 r. Przez pięćdziesiąt lat był dla swoich półsierot i ojcem, i matką.
Ksiądz Biskup pamięta pachnący świeżym chlebem rodzinny dom, w którym sercem była mama, a „patriarchą” dobry dziadek Franciszek. Wieczorami po kolacji ojciec, ciotka lub wujek głośno czytali przy lampie książki, co dzieciom bardzo pomogło w szkole, a potem, w dalszym życiu, w rozwijaniu zamiłowań humanistycznych. Józef miał nawet zamiar iść na polonistykę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Powołanie kapłańskie

Józef Zawitkowski był ministrantem w maleńkiej żdżarskiej parafii. Przed Pierwszą Komunią św. ksiądz proboszcz zapytał mamę, czy chce, aby jej syn został księdzem. - Rozpłakała się -wspomina dzisiaj bp Zawitkowski. Potem ja płakałem w szóstej klasie nad jej trumną, powiedziałem jej, że będę księdzem. W 1956 r. wziął walizkę i udał się ze świadectwem maturalnym, zamkniętym w białej kopercie, do Seminarium Duchownego przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Tam - jak sam wyznaje - uczył się, jak być dobrym księdzem, uczył się modlitwy, zaufania Bogu i umiłowania Boga, uczył się innym mówić o Bogu. 20 maja 1962 r. w katedrze warszawskiej przyjął święcenia kapłańskie z rąk kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski.

Rozpoczęło się „księdzowanie”

Reklama

Jako wikariusz zaczynał w Krośniewicach, gdzie wszystko - jak mówi - było pierwsze. Potem „księdzował” w Legionowie, a następnie w parafii Nawrócenia św. Pawła w Warszawie na Grochowie. Mieszkał tam na stancji u parafian, miał setki grup do katechizowania, a w niedzielę 13 Mszy św. Potem został posłany do parafii św. Zygmunta na Bielanach w Warszawie, gdzie musiał się wykazać wielką gorliwością i pracowitością, gdyż miał 42 godziny lekcji religii tygodniowo, nie mówiąc o obowiązkach parafialnych.
- W katedrze to już byłem wielki pan - wspomina po latach swój kapłański przystanek w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie. - Miałem tylko 16 godzin lekcji. Radość przeżywałem wielką z tymi ze szkoły muzycznej i baletowej. Jakie to wrażliwe, mądre, dobre i śliczne. Kochałem ich bardzo, a oni cuda czynili w jasełkach, kolędach i misteriach. Bywaliśmy gośćmi u Księdza Prymasa na Miodowej.
Potem ks. Zawitkowski posługiwał jeszcze w parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. Został skierowany do pracy w Wydziale Duszpasterstwa Kurii Metropolitalnej w Warszawie. Od 1978 r. był proboszczem w parafii Gołąbki, gdzie przeżywał stan wojenny, wprowadzony w Polsce 13 grudnia 1981 r. Wreszcie nastąpiło jego spotkanie z Łowiczem: w 1984 r. został proboszczem w kolegiacie łowickiej i oddał się pod władanie Księżnej Łowickiej.
I przyszedł czas biskupstwa. Na Starym Rynku w Łowiczu przyjął święcenia biskupie. W 1991 r. został mianowany biskupem pomocniczym warszawskim, a w 1992 r. - biskupem pomocniczym łowickim, równo 30 lat temu.

Kazanie jak muzyka Bacha

Reklama

Gdy na mocy pamiętnych umów sierpniowych, w 1980 r., władze PRL wyraziły zgodę na transmisje radiowe Mszy św. z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie, świątynia była co niedzielę o godz. 10 wypełniona do granic możliwości. I przy odbiornikach gromadziły się miliony ludzi oczekujących szczególnie na głos ks. Zawitkowskiego. W stanie wojennym kazania były cenzurowane, ale świętokrzyski kaznodzieja miał wypróbowane zwroty, aby przekazać treści, których potrzebował naród, spragniony prawdy i oczekujący na ocenę bieżącej sytuacji. - Obdarzony przez naturę ciepłym, miękkim głosem, zniewalający uczuciowo stałą formułą „Kochani moi!”, kierowaną do odbiorców, zafascynował wszystkich niezwykłymi kazaniami, z których każde, odznaczające się nadzwyczajną urodą języka, można by określić jako religijny esej literacki, najbliższy rodzajowo lirycznym formom wypowiedzi - twierdzi prof. Jan Miodek. Ten wybitny językoznawca zwraca uwagę na literacką erudycję bp. Zawitkowskiego, jego wyczucie poetyckiego słowa i mistrzostwo w posługiwaniu się słowem, a także doskonałą znajomość dziejów języka ojczystego, tak że ma odwagę sięgać nawet do archaicznej składni.
A gdzie tkwi tajemnica kunsztu tego złotoustego kaznodziei? Bp Zawitkowski mówi: - Homilia musi być koncertem. Musi być formą muzyczną. To znaczy musi być temat zapowiedziany, tak jak u Bacha jedną melodią zapowiada się inne głosy, dochodzi się do punktu centralnego i tam jest cała dynamika. Tego sposobu głoszenia homilii nikt nie uczy. Mój sposób mówienia ma pomagać człowiekowi, żeby go nie zmęczyć, żeby go wciągnąć w tematykę kazania, żeby on je akceptował - wyznaje. - Chciałbym dotknąć człowieka, który nosi w sobie zło, które go męczy i niszczy. Nie chciałbym go dobijać następnym złem, bowiem zło wyzwala zło - to zwierzenia świętokrzyskiego kaznodziei.
Bp Zawitkowski do 2006 r. miał regularnie kazania u Świętego Krzyża w Warszawie. Z pewnością w ich przygotowywaniu i wygłaszaniu pomogły mu studia muzyczne w Instytucie „Musica Sacra” w Aninie oraz muzykologia ukończona w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Jest on nie tylko kompozytorem małych form muzycznych dla chórów, zespołów wokalnych, ale także „kompozytorem” tekstów, w których słyszy się mistrzów: od Kochanowskiego, Norwida, Tuwima do ks. Twardowskiego. Cała Polska zna pieśń na Kongres Eucharystyczny w 1987 r. „Panie dobry jak chleb”, do której napisał słowa, a melodię - ks. prał Wiesław Kądziela. „Abyśmy byli jedno” - to też dobrze nam znana pieśń autorstwa bp. Zawitkowskiego.

Mistrz słowa

Bp Zawitkowski ma przebogaty dorobek wydawniczy. Swoje utwory zwykle drukuje pod pseudonimem ks. Tymoteusz, m.in. modlitewniki „Panie mój!” i „Tobie, Panie, zaufałem”, a także książki: „... będę z Panem gadał”, „Trzymaj się!”, „To jest Ktoś!”, które ukazały się w Bibliotece „Niedzieli” jako teksty zebrane, a wcześniej co tydzień drukowane na łamach „Niedzieli”. W naszym tygodniku były też publikowane cykle: „Iskry z popiołów”, „Słowo Ci daję”, „Przednówek”, „Listy polecone”, które ukazywały się potem w pięknych tomach w różnych wydawnictwach, np. w serii z bratkiem. Powstał nawet „Tymoteuszowy” śpiewnik i wydania doczekały się jego bajki pt. „Dawno, dawno temu”.
Nie da się tutaj wymienić wszystkich dzieł ks. Tymoteusza, ze względu na imponującą ich liczbę. Oczywiście, w specjalnych tomach zostały opublikowane również kazania. Indeks publikacji (do 2005 r.) bp. Józefa Zawitkowskiego - ks. Tymoteusza jest zawarty w książce „Zatrzymać słowo”, pod redakcją Barbary Jagiełło (Wydawnictwo Księży Sercanów, Kraków 2005). Następne książki czekają na odnotowanie w wykazie lub dopiero się piszą. Ogromne zasługi w utrwaleniu i ocaleniu słów bp. Zawitkowskiego ma Bożenna Czubak, uważana za pierwszą czytelniczkę i recenzentkę jego tekstów.

Balet i gazeta

Widać, jak ciekawymi formami ks. Tymoteusz docierał do czytelników, aby ich ewangelizować. Wyjątkowe w odbiorze są „Listy polecone”, drukowane w odcinkach w „Niedzieli” w latach 2003-2004, a zebrane w 2005 r. w tomie Wydawnictwa Księży Sercanów. Nadawca nieznany listu otwierającego ten tom napisał, że ich adresatem może być każdy: człowiek wielki, święty, artysta, przyjaciel, nauczyciel, sąsiad, dobrodziej, ale i mała dziewczynka - „Księżniczka Niebieskooka” - są pisane do wszystkich ludzi.
Wśród „Listów poleconych” bp. Józefa Zawitkowskiego znalazła się również „Niedziela” jako adresat. W pierwszych słowach pisał: „Wiele rzeczy nie umiem, ale najwięcej zadziwienia budzą we mnie balet i przygotowanie gazety”. I dziwił się w swoim liście: „Jak ten choreograf potrafi z fragmentów melodii zrobić figury, potem połączyć je w jeden taniec”. I drugie zadziwienie: „Jak to się robi gazetę? Tylu różnych ludzi, a wiedzą, jak myśleć, jak tworzyć takie dzieło zbiorowe na jeden dzień, na tydzień?”. I z troską zapytał wtedy, co czujemy, gdy ktoś gazetę wrzuca do kosza. W odpowiedzi zanotował, że taki jest los gazety i trzeba robić nową.

„Ktosie” ks. Tymoteusza

Zatrzymajmy się przez chwilę nad bogactwem treści przekazywanych przez ks. Tymoteusza. W rubryce pt. „Trzymaj się!”, startującej w „Niedzieli” w 1994 r., Autor w sutannie zszedł z kościelnej ambony i podążył zwykłymi ścieżkami naszych wsi i szarymi ulicami naszych miast, aby wejść w zwykłą codzienność, zdając sobie sprawę z kapłańskiej odpowiedzialności szczególnie za młodego człowieka. Co tydzień na łamach „Niedzieli” rozmawiał z zaczepnym chłopakiem, który stawiał mu drapieżne pytania. A on - jak dobre Ojczysko - jedną ręką strofował „wierzgającego” dzieciaka, a drugą szybko przytulał i prowadził na spotkanie z Bogiem, mówiąc: „Trzymaj się mnie mocno, bo w pojedynkę nie wpuszczają do nieba!”.
- Tu słowa są proste, zdarzenia życiowe i konkretne, bo nasze, codzienne, tylko bardzo celnie wyrażone i naświetlone blaskiem Ewangelii, a raczej blaskiem Prawdy. Ks. Tymoteusz w tej Prawdzie, w Chrystusie, każe szukać rozwiązania ludzkich pytań o sens. Dla niego rzeczywiście Pan jest kluczem do zrozumienia człowieka. Taką opinię o cyklu pt. „...będę z Panem gadał”, drukowanym w 1995 r., wyraził ks. inf. Ireneusz Skubiś, dzięki którego mądrym decyzjom w „Niedzieli” mogło ukazać się tak wiele publikacji ks. Tymoteusza.
Od 1997 r. prawdziwym hitem każdego numeru naszego tygodnika był tekst z rubryki „To jest Ktoś!”. Autor budował biografie zarówno świętych wyniesionych na ołtarze, jak i świętych niekanonizowanych. Ujrzeliśmy literackie sylwetki ludzi znanych całemu światu z pierwszych stron gazet i ekranów telewizyjnych, ale również tych żyjących pośród nas, w szarej codzienności. Trafnie ujął to o. Jan Pach, paulin, mówiąc, że żyjemy w rodzinie świętych, którzy promieniują żarem dobroci serca i mądrości umysłu. Niech słowa o. Pacha - zanotowane po zapoznaniu się z całą rzeszą „Ktosiów” odkrytych i ukazanych przez ks. Tymoteusza - będą podsumowaniem tego, z pewnością niedokończonego tekstu: - „Ktosie” są wśród nas, znam jednego z nich - ks. Tymoteusza, który - w swojej pokorze - nie przyznaje się, że jest Biskupem. To Księżak zakochany w ziemi, która go zrodziła, radosny rodzimymi pasiakami, czujący zapach ziarna wysiewanego przy śpiewie skowronka na dziewiczej roli, słuchający jego modlitw wzrastania ku niebu. Bp Józef Zawitkowski - uważa o. Pach - podaje nam receptę na świętość, którą każdy z nas może zrealizować w aptece Pana Boga.
Sięgajmy jak najczęściej do przemyśleń bp. Józefa Zawitkowskiego. Jego słowa sprawiają, że wspinamy się coraz bliżej nieba, czujemy, że już tylko krok do spotkania z Bogiem. Pozostaje nam powiedzieć: Dobrze, że jesteś, Księże Tymoteuszu!

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Wilkanów. Pół tony pierogów z Rzeszowa jako wsparcie dla powodzian

2024-09-18 16:24
Pierogi z Rzeszowa (Pierożarnia Rzeszowska)

Archiwum prywatne

Pierogi z Rzeszowa (Pierożarnia Rzeszowska)

Już jutro w czwartek 19 września mieszkańcy wsi Wilkanów w Kotlinie Kłodzkiej oraz okolicznych miejscowości dotkniętych ostatnimi powodziami będą mieli okazję skosztować wyjątkowego daru z serca Rzeszowa.

Więcej ...

Ks. Waldemar Cisło rezygnuje

2024-09-17 11:14
Ks Waldemar Cisło

Katarzyna Cegielska

Ks Waldemar Cisło

Ks. Waldemar Cisło zrezygnował z funkcji dyrektora polskiej sekcji Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, którego celem jest pomoc chrześcijanom na całym świecie. Duchowny pełnił tę funkcję od 2006 r.

Więcej ...

Nie żyje Felicjan Andrzejczak, wokalista Budki Suflera

2024-09-18 20:04

Bieniecki Piotr /wikipedia.org

Nie żyje Felicjan Andrzejczak, wokalista Budki Suflera, w pamięci Polaków zapisał się m.in. wyjątkowym wykonaniem piosenek „Jola, Jolka pamiętasz” czy „Noc komety”. O śmierci artysty poinformowało Polskie Radio.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Kościół

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Wiadomości

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Św. Stanisław Kostka

Niedziela Świdnicka

Św. Stanisław Kostka

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Niedziela Świdnicka

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Kościół

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Kościół

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Niedziela Świdnicka

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Kościół

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...

Niedziela Świdnicka

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...