Narodziny
Reklama
Kiedy jeszcze Pan Jezus chodził po Ziemi Świętej, głównym celem Jego działalności i nauczania było dobrze czynić ludziom i poświęcać się dla nich. Te hasła przejęły, jako swoją główną działalność, niektóre zakony męskie i żeńskie, aby rosło w siłę dzieło Boże, stworzone po to, by pomóc biednym, opuszczonym i cierpiącym. Jednym z nich jest Zgromadzenie św. Wincentego à Paulo.
Zakon powstał we Francji i miał zaopiekować się wszystkimi ofiarami dziejowych kataklizmów z XVII w. W 1617 r. proboszcza małej parafii Chatillon les Dombes, którym był Wincenty à Paulo, powiadomiono o dramatycznej sytuacji ubogiej rodziny. Zaopiekował się nimi w myśl nauki Chrystusowej: "Czyńcie dobro biednym i potrzebującym". Zgromadzenie początkowo nazywał Bractwem Miłosierdzia. Rozrastało się, a ludzi do pracy przybywało. Także pobożne i bogate panie pomagały opiekować się ubogimi i pielęgnowały chorych. Z tej działalności znana była szczególnie Ludwika de Marillac, nazwana pierwszą siostrą miłosierdzia. 29 listopada 1633 r. rozpoczęła formację dziewcząt i ten dzień uznano za datę narodzenia Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia - Filles de la Charité. Wincenty à Paulo polecił, aby siostry składały śluby zakonne. I w ten sposób powstało żeńskie zgromadzenie, którego głównym celem była posługa wśród biednych, chorych i nieszczęśliwych.
W 1655 r. Zgromadzenie zatwierdził arcybiskup Paryża, a w 1668 r. papież Klemens XI. Zamysł św. Wincentego à Paulo zaczęto rozpowszechniać w całej Europie, a następnie na całym świecie.
Siostry najpierw podjęły pracę w Szpitalu Świętego Krzyża w Warszawie. Następnie zajęły się sierotami i bezdomnymi. Po rozbiorach Polski w XVIII w. nastąpił podział Zgromadzenia na różne prowincje związane z zaborami. Domy Zgromadzenia zaboru pruskiego połączono w 1850 r. w prowincję poznańską z Domem Prowincjalnym w Poznaniu. Po kilkunastu latach został on przeniesiony do Chełmna.
Lata między I a II wojną światową to okres rozkwitu działalności Sióstr św. Wincentego à Paulo na obszarze całego kraju. Zgromadzenie otwierało swoje domy w różnych miastach Polski. Ludzie ofiarni i o gorącym sercu rozumiejący potrzeby biednych i pokrzywdzonych chętnie wspierali działalność Sióstr Miłosierdzia, dla których służba Chrystusowi w ubogich była aktem miłości, która kierowała ich życiem. Wiele sióstr poświęcało się i pracowało w aureoli świętości. Jeszcze w XIX w. we Francji jednej z sióstr Katarzynie Labouré objawia się Matka Boża z poleceniem, żeby postarała się o wybicie medalika według wzoru, jaki jej pokazała, z napisem: "O, Mario, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". Cudowny Medalik został przyjęty i rozpowszechniony najpierw we Francji, a potem na całym świecie.
W Gnieźnie
Do Gniezna Siostry Miłosierdzia przybyły w 1855 r. Sprowadził je tutaj i pomógł im się urządzić ks. Feliks Kozłowski, profesor Seminarium Duchownego, wielki działacz i społecznik. Siostry zamieszkały najpierw przy ul. św. Wojciecha i założyły sierociniec dla bezdomnych dzieci. Początkowo było tu kilkunastu chłopców, ale dzieci przybywało. Dlatego też ks. Kozłowski pomógł siostrom wybudować nowy dom, gdzie oprócz ochronki była także szwalnia dla dziewcząt. Opiekowano się także chorymi i bezdomnymi. Jak zwykle znaleźli się i w naszym mieście ludzie, którym nie był obojętny los sierot i opuszczonych.
Niestety, posługa sióstr dla biednych w Gnieźnie nie trwała zbyt długo. Nastały trudne czasy Kulturkampfu. W całym zaborze pruskim zaczęła się ostra akcja germanizacyjna i ograniczanie wpływów Kościoła katolickiego. Ówczesny kanclerz Prus Otto von Bismarck odebrał władzom kościelnym prawo prowadzenia akt stanu cywilnego, nadzór nad szkolnictwem, a rząd niemiecki przejął kontrolę nad kształceniem księży, a nawet nad treścią wygłaszanych przez nich kazań. Siostry musiały zrzucić habity i kornety, ubrać cywilne stroje i w myśl swego powołania pracować dalej, chociaż w ukryciu. W 1879 r. dom Zgromadzenia Sióstr w Gnieźnie został zamknięty. Siostry wyprowadziły się, by wrócić tutaj dopiero po 40 latach.
W 1919 r,. po zakończeniu I wojny światowej, gdy naród polski odzyskał szczęśliwie niepodległość, Siostry Szarytki wróciły do Gniezna. Przybyły z Domu Prowincjalnego z Chełmna. Zaczęły pracować w Domu Katolickim. Opiekowały się sierotami z Kresów, założyły ochronkę i szwalnię. Organizowały Stowarzyszenie Dzieci Maryi. Tekla i Zygmunt Frankowscy ofiarowali siostrom w testamencie dom przy ul. Lecha 11. Jednak z zastrzeżeniem, że będzie tu przede wszystkim szpital dla dzieci. I tak się stało. W tym szpitalu siostry pracowały z przerwą wojenną, aż do 1962 r.
W czasie II wojny światowej szpital przejęli Niemcy. Siostry pracowały tu nadal jako pielęgniarki, ale ubrane po cywilnemu. Funkcje kierownicze sprawowali lekarze niemieccy i ich personel. Współpraca sióstr z personelem niemieckim, jak na tamte wojenne i okrutne czasy, układała się dość dobrze.
Po II wojnie światowej siostry początkowo odzyskały swój szpital i zaczęły w nim pracować jako pełnoprawne właścicielki. Ale zmieniający się w Polsce ustrój doprowadził do tego, że w 1962 r. odebrano im szpital, a nawet zakazano w nim pracować. Mogły jedynie mieszkać na ostatnim piętrze własnego domu. Były to bardzo smutne i trudne lata dla Sióstr Szarytek. Starsze zakonnice, które już miały wypracowaną emeryturę, otrzymywały ją od państwa. A młodsze musiały poszukać sobie pracy niepaństwowej. Chodziły więc po domach, opiekując się chorymi i robiąc zastrzyki, uczyły religii, posługiwały przy kościołach. Miały w ten sposób także udział w życiu kulturalnym i religijnym Gniezna. Postępując w myśl reguły swojego Zgromadzenia zakonnego, były wszędzie tam, gdzie potrzebna była rada i pomoc biednym, chorym i cierpiącym. Mieszkańcy Gniezna znali i cenili działalność Sióstr, a placówka przy ulicy Lecha zawsze była gościnnie otwarta dla szukających wsparcia, kawałka chleba i modlitwy do miłosiernego Boga.
Jedna z nich
Najbardziej znaną zakonnicą była i jest s. Felicja Sieracka. Przez dwie kadencje była przełożoną tego Domu. Urodziła się w Poznaniu w 1915 r. Jej rodzice - Andrzej i Helena Sieraccy w okresie międzywojennym wyprowadzili się z Poznania i całą rodziną - mieli jeszcze trzech synów - zamieszkali koło Wolsztyna, gdzie ojciec znalazł pracę w majątku hrabiów Mycielskich. Tutaj też Felicja zaczęła chodzić do szkoły. W pobliżu domu był sierociniec, gdzie pracowały Siostry Miłosierdzia. Obserwując jego działalność, młoda dziewczyna postanowiła także poświęcić się pracy dla biednych, chorych i opuszczonych dzieci. Wtedy też zaczęła myśleć o ofiarowaniu się służbie Bogu, by połączyć te dwie idee. Jakże pięknie to brzmi w założeniach św. Wincentego à Paulo: "W osobie ubogich usługujecie Jezusowi Chrystusowi. Jakaś siostra pójdzie dziesięć razy na dzień odwiedzić chorego i dziesięć razy na dzień znajdzie tam Boga". I odtąd ta głęboka myśl zaczęła już ostatecznie kiełkować w sercu i umyśle młodej Felicji Sierackiej. Postanowiła wstąpić do Zgromadzenia Sióstr św. Wincentego à Paulo, co zrealizowała w 1938 r. Nowicjat odbyła w Chełmnie, skąd w lipcu 1939 r. przybyła do Gniezna.
Dzisiaj prawie każdy gnieźnianin zna szczupłą, lekko pochyloną postać zakonnicy, która drobnym krokiem przemierza ulice naszego miasta i puka do różnych drzwi, prosząc o pomoc materialną dla swoich biednych. Wydaje się, jakby nie czuła ciężaru minionych już lat i jest pełna siły i energii. Siostra Felicja uważa, że jeżeli ma jeszcze trochę zdrowia, to musi służyć Bogu i ludziom. "Nigdy nie można opuszczać rąk" - to główne hasło życia tej wspaniałej i zasłużonej dla Gniezna służebniczki Bożej. Gniezno jest biednym miastem. Jest tu wielu bezrobotnych, bezdomnych i opuszczonych. Miejscowe władze nie zawsze dają sobie radę z tym problemem. Gdy Zgromadzenie postanowiło otworzyć kuchnię dla niezaradnych i bezdomnych, siostra Felicja całym sercem włączyła się w tę akcję. Dogląda i kieruje jadłodajnią, gdzie codziennie wydawane są darmowe obiady. Są to treściwe zupy i chleb, który Siostra zyskuje od okolicznych piekarzy. Warzywa, owoce i mięso także ofiarowują ludzie dobrej woli, bo na prośby siostry Felicji nikt nie może pozostać obojętny. Poza tym w każdą pierwszą niedzielę miesiąca Siostra zbiera datki pieniężne przed farą lub kościołem garnizonowym, aby mieć za co kupić potrzebne do prowadzenia kuchni artykuły. Codziennie wydaje się tutaj 34 obiady dla bezdomnych, którzy jedzą na miejscu w stołówce, a prócz tego 35 biednych rodzin zabiera obiady do domu. W 2001 r. siostra Felicja wspólnie z kucharką przygotowały i wydały 38 tys. obiadów. Siostra ma przy kościele farnym swoje małe biuro, gdzie załatwia różne sprawy dla biednych i zbiera odzież, którą rozdziela później najbardziej potrzebującym. Jak sobie daje radę z tym wszystkim, to tylko jej tajemnica. I chociaż na co dzień ma poważną, zatroskaną twarz, gdy się uśmiechnie, to jakby niebo otwierało się przed człowiekiem. Bardzo wydatnie wspiera działalność kuchni dla ubogich Gnieźnieńskie Stowarzyszenie św. Wincentego à Paulo, którego prezesem jest M. Ćwiklińska. Panie zbierają datki pieniężne oraz udzielają innej pomocy potrzebującym. Jest to bardzo cenna współpraca.
Siostra Felicja jest z wykształcenia pielęgniarką. W czasach młodości zrobiła kurs dla pielęgniarek w Poznaniu, zakończony państwowym dyplomem pielęgniarskim. Ale jej obecna działalność ma inny wymiar. W miarę swoich sił poświęca się całkowicie służbie biednym i potrzebującym. Za swoją działalność charytatywną i posługę ubogim w Gnieźnie została uhonorowana przez Towarzystwo Miłośników Gniezna tytułem "Gnieźnianina roku 2000". Ale to nie wszystko. Papież Jan Paweł II odznaczył ją medalem "Pro Eclesiae et Pontifice" - przyznawanym tylko ludziom szczególnie zasłużonym dla Kościoła. Mimo to siostra Felicja jest nadal bardzo skromna i pełna pokory. To, co robi, robi przecież dla Boga i ludzi.
Dom Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo przy ul. Lecha 11 w Gnieźnie jest pełen życia i pracy. Codziennie rano dziesiątki maluchów zmierzają do przedszkola i zerówki, gdzie uczą i wychowują siostry szarytki, a także świeckie nauczycielki. Dyrektorką jest s. Renata Zygmaniak, równocześnie przełożona Domu. Dzieci uczą się w pięknych, kolorowych salach. Wszędzie lśni czystością, tchnie spokojem i atmosferą ducha Bożego. Po południu także są zajęcia. Działa świetlica dla dzieci, które nie mają warunków do nauki w domu. Tutaj z pomocą nauczycieli odrabiają lekcje, mogą również coś zjeść, gdy są głodne. Potrzebujących stale przybywa. Dlatego Siostry rozbudowują swój Dom, by móc rozszerzyć działalność oświatową i charytatywną. A to wszystko ku chwale Bożej. Siostry Miłosierdzia liczą na dalszą pomoc i ofiarność mieszkańców Gniezna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu