Reklama

„Jarzębina” z sercem

Niedziela Ogólnopolska 26/2012, str. 44-45

Ludowy zespół śpiewaczy „Jarzębina”

Andrzej Bucior

Ludowy zespół śpiewaczy „Jarzębina”

Cała Polska komentowała w maju 2012 r. wybór piosenki „Koko Euro spoko” na przebój naszej reprezentacji na Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej - Euro 2012.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANDRZEJ BUCIOR: - Na początku w imieniu Czytelników „Niedzieli” serdecznie gratuluję wielkiego sukcesu Pani zespołu. Proszę przedstawić skład „Jarzębiny” i opowiedzieć o poszczególnych osobach.

IRENA KRAWIEC: - Zespół jest wielopokoleniowy, działa przy Gminnym Ośrodku Kultury w Kocudzy od 1990 r. Od początku w „Jarzębinie” są panie: Władysława Dycha, Janina Oleszek, Lucyna Jargiło oraz założycielka Irena Krawiec. W kolejnych latach dochodziły: Monika Jargiło, Beata Oleszek, Janina Dyjach i - z najkrótszym stażem w zespole - Bogumiła Smagała. Można powiedzieć, że to rodzinny ośmioosobowy zespół o różnym przekroju wiekowym.

- Co skłoniło Panią do utworzenia ludowego zespołu śpiewaczego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Z przyjściem do Gminnego Ośrodka Kultury w Kocudzy w 1990 r. zostałam zatrudniona jako instruktor ds. kulturalno-oświatowych. Znając to środowisko, wiedziałam, że jest potrzeba ożywienia kobiet ze wsi i utworzenia zespołu ludowego. Zaprosiłam kobiety z dwóch Kół Gospodyń Wiejskich w Kocudzy - przyszło ok. 40 pań. Wiedziałam, że są rozśpiewane i z chęcią występują na różnych imprezach lokalnych, na dożynkach kościelnych. Urządziłam przesłuchanie i wybrałam 16 pań. Początkowo śpiewałyśmy literackim językiem, ale na jedną z prób przyjechała do nas p. Alina Dudzic, pracownik janowskiego Ośrodka Kultury, i przysłuchując się naszym występom, powiedziała: „Pani Irenko, dlaczego wy śpiewacie literackim językiem, kiedy macie taką piękną kocudzką gwarę”. Ta podpowiedź dużo dała mi do myślenia. I wróciłyśmy do swoich korzeni, do tradycyjnego śpiewu, dawnej mowy, naszej kocudzkiej, lokalnej gwary. Zaraz ruszyłyśmy ostro do roboty, gdyż zbliżał się przegląd w Janowie Lubelskim, na który chciałam, by zespół pojechał. Dzięki swojemu repertuarowi zespół został zauważony przez komisję i wytypowany na Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu n. Wisłą. Tam z kolei, jako początkujący młodziutki zespół, otrzymał wyróżnienie.

- Kto jest autorem tekstów i muzyki śpiewanych przez Was pieśni?

- Wszystkie pieśni, które mamy w repertuarze - nawet nie wiem ile, bo jest ich bardzo dużo - to pieśni ludowe, „chodzące”. Mogę o sobie powiedzieć, że bawię się w Oskara Kolberga: biorę dyktafon i wyruszam w teren. Odwiedzam starszych ludzi, rozmawiam z nimi, nagrywam pieśni, wypytuję o różne zwyczaje, obrzędy, jakie były na terenie gminy Dzwola. Dlatego zespół „Jarzębina” ma ciekawy i bogaty repertuar. To też taka moja pasja i zamiłowanie do kultury ludowej.

- A ostatni utwór - „Koko Euro spoko”? Jak powstała ta nagrodzona piosenka?

Reklama

- Otrzymałam telefonicznie od znajomego propozycję napisania piosenki dla polskiej reprezentacji na Euro 2012. Później okazało się, że ta piosenka będzie brała udział w konkursie Radia Zet na „Hit Biało-Czerwonych”. Zaprosiłam koleżanki do domu - bo byłam w tym czasie na urlopie - i zapytałam, czy podołałybyśmy takiemu wyzwaniu. Na początku podeszły do tego sceptycznie, ale po krótkim namyśle podjęły decyzję: „A czemu nie? Możemy spróbować”. I tak próbowałyśmy przez 2 dni. Przez ten czas ułożyłyśmy 7 zwrotek, ale musiałyśmy zmieścić się w regulaminowych 3 min, bo jeślibyśmy przekroczyły czas, to by naszą piosenkę odrzucono. Ostatecznie do konkursu wybrałyśmy 4 zwrotki z powtórką refrenową. I taką właśnie piosenkę zgłosiłyśmy na konkurs.

- Czyli same ułożyłyście tekst i o żadnym plagiacie nie może być mowy?

- Same, same. Układałyśmy tekst do melodii ludowej, którą często śpiewamy na różnych przeglądach, lokalnych imprezach, w zależności od sytuacji. O żadnym plagiacie nie ma mowy, bo do melodii ludowej nikt nie ma prawa, to jest dobro narodowe.

- Grupa „Jarzębina” istnieje już 22 lata i mimo że pochodzi z małej miejscowości Kocudza w powiecie janowskim, od lat zdobywa wiele nagród i wyróżnień. Czy ostatni najgłośniejszy sukces jest, według Pani, przypadkiem, czy jednak Ktoś z góry kieruje takimi wydarzeniami?

Reklama

- „Jarzębina” przez 22 lata istnienia zdobyła wszystkie nagrody, jakie tylko może zdobyć zespół ludowy. Nagrodę im. Oskara Kolberga, trzy „Baszty”, nagrodę od Senatu i wiele, wiele innych naprawdę znaczących nagród za całokształt pracy. A że nam się taka fantastyczna przygoda przydarzyła - pewnie taka jest wola Boża. Niejedna osoba mówiła, że my to jesteśmy takie „śpiwocki kościelne”, gdyż lubimy śpiewać w kościołach, często włączamy się w obsługę liturgii Mszy św. w naszym kościele w Kocudzy. Często też koncertujemy po całej Polsce z pieśniami wielkopostnymi, z kolędami i pastorałkami oraz z pieśniami adwentowymi. Wspólnie koncertowałyśmy i łączyłyśmy nasz śpiew, ten dawny, archaiczny, ze scholami: „Węgajty” z Węgajt, „Gregoriana Silesiensis” z Wrocławia, z chórem akademickim „Nova Gaudia” z Poznania. Najdłużej współpracujemy ze scholą „Węgajty”, przedstawiającą misteria średniowieczne, natomiast zespół „Jarzębina” śpiewa swoje dawne pieśni wielkopostne.

- Co najbardziej zmieniło się w życiu Pań z zespołu po zwycięstwie dzięki piosence „Koko Euro spoko”?

- Bardzo dużo. Piosenka wywołała duże zamieszanie wśród społeczności, wśród nas i domowników. Rozregulowany tryb życia każdej z nas. Ale jest też bardzo miło, bo wszyscy - rodzina, przyjaciele - odnoszą się do nas pozytywnie. Może wielu ludzi psioczy na tę piosenkę, ale ja uważam, że oni tego nie rozumieją. Jeśli ludzie wypowiadają o niej różne negatywne oceny, to jest to już ich zmartwienie, ich problem, bo my do tego podeszłyśmy z sercem. Chciałyśmy, żeby tekst był prosty, zrozumiały dla kibica, żeby melodia była rytmiczna - i tak to zrobiłyśmy. Zaśpiewałyśmy z sercem, nikogo nie udając. I widocznie to zaszczepiłyśmy w widzach i słuchaczach, bo przewagą głosów ta piosenka zwyciężyła. Na początku po zwycięstwie było trudno, bo nie mogłyśmy podołać zamieszaniu, przerosło nas to, ale opanowałyśmy sytuację i dajemy sobie radę. Z pomocą rodziny, przyjaciół i wielu bardzo przychylnych nam osób.

- Na koncertach nie widać, żeby brakowało wam energii, Panie podskakują, wymachują rękoma…

Reklama

- Tak, ale o to trzeba się w duchu modlić, żeby człowiek mógł skoczyć do góry, żeby miał tę siłę, tę werwę, jaką pokazujemy. Niekiedy jesteśmy zmęczone, ale tego nie widać. Wystarczy, że wyciszymy się chwilę, każda sobie gdzieś w kąciku coś od siebie powie i nabierze energii - tak jak ładuje się baterie. Możliwe, że to jest od Boga, że mamy taki płaszcz ochronny, bo nam ludzie różnie życzyli; jest ludzka zazdrość, i to jest normalne, że jak komuś się wiedzie, to znajdą się tacy, którzy życzą, żeby ci się noga powinęła. Tak jak w Biblii, tak samo jest i w życiu. Dawniej tak było, to i teraz jest. Moje pokolenie wychowało się bez komputerów, same wymyślałyśmy sobie zabawy i cieszyłyśmy się nawet wtedy, gdy miałyśmy tylko jakiś sznurek lub kawałek szkiełka, żeby zagrać w klasy lub poskakać ze skakanką. Grałyśmy i skakałyśmy. W tej chwili nasze dzieci mają wszystko i są niezadowolone. Nie wiem, od czego to zależy, może właśnie od tego, że wszystko mają podane jak na dłoni...

- Co teraz sprawia Paniom radość i w czym jest Wasza nadzieja?

- Dla nas śpiew jest radością i mamy mnóstwo satysfakcji z wygranej w konkursie na „Hit Biało-Czerwonych” - „Koko Euro spoko”. W życiu nie pomyślałyśmy, że zespół ludowy może wygrać przy takiej liczbie osób i zespołów bardzo znanych na rynku muzycznym w Polsce. Byłyśmy mało znaczącym i mało znanym zespołem. Ale gdy ktoś jest zafascynowany muzyką ludową, to nas zna i dostrzega. Jednak i dla nas to było niesamowite zaskoczenie, szok. Pojechałyśmy do Brukseli na zaproszenie prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej, widziałyśmy Parlament Europejski, zwiedzałyśmy piękne miejsca. Tego, co zobaczyłyśmy przez ten miesiąc, nikt nam nie zabierze, to pozostanie w pamięci.

- Głośno było w mediach o odmowie udzielenia wywiadu pewnej gazecie, ponieważ wybierały się Panie akurat do kościoła w niedzielę. Czy zawsze stawiacie Pana Boga i obowiązki religijne na pierwszym miejscu?

- Oczywiście, że tak. Dla mnie to przedziwne, że ktoś nie rozumie, iż niedziela jest dla rodziny: żeby rodzinnie pójść do kościoła, rodzinnie zjeść obiad. Faktycznie tak było: powiedziałam, że po kościele i po obiedzie, jak kobiety będą miały czas, to możemy zgodzić się na wywiad, bo my nad wszystko stawiamy Kościół, rodzinę, spokój i wyciszenie się. A niedziela powinna być dla rodziny.

Reklama

- 1 maja w Kocudzy miały miejsce wyjątkowe uroczystości religijne z udziałem biskupa sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza - parafia obchodziła swoje 25-lecie, był odpust patrona parafii, św. Józefa, i bierzmowanie. Jakie jest znaczenie wiary w życiu Pań?

- Gdybyśmy nie wierzyły w dobre owoce tego, co robimy, to zapewne nie miałybyśmy takich osiągnięć, jakie ma zespół „Jarzębina”. Pan Bóg widzi, jak oddajemy się tej pracy. Śpiewamy religijne pieśni, które bardzo lubimy, odświeżyłyśmy też różne zapomniane pieśni, które śpiewało się dawniej w Dzwoli lub Frampolu i Kocudzy.

- Mówimy, że człowiek planuje, a Pan Bóg te plany krzyżuje, ale czy może nam Pani zdradzić najbliższe zamierzenia zespołu?

- Plany są wyrazem naszych marzeń. A że czasem się krzyżują, że właściwie nie wiesz, co cię może spotkać za chwilę - to może jest i dobre, żeby człowiek nie był taki pewny siebie. Jeżeli chodzi o to, co będziemy robić w najbliższej przyszłości, to planujemy wydanie płyty, aby przedstawić szerszej publiczności nasz ciekawy repertuar zaśpiewany w lokalnej gwarze.

- Czy na jednej płycie się skończy?

- Nie, nie! Marzymy o płytach tematycznych: z pieśniami wielkopostnymi, kolędami i pieśniami archaicznymi - naszymi „Basztówkami”, za które zespół uzyskał najwyższe opinie znawców.

- Czego trzeba dziś życzyć „Jarzębinie”?

- O, przede wszystkim życzyłabym sobie i zespołowi zdrowia oraz siły do dalszej tak owocnej pracy, jak przez te 22 lata.

Podziel się:

Oceń:

2012-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Ingres bp. Wojciecha Osiala do Bazyliki Katedralnej w Łowiczu

2024-11-16 14:12
Ingres bpa Wojciecha Osiala

diecezja łowicka

Ingres bpa Wojciecha Osiala

Chcę Kościoła wspólnoty. Jesteście moimi braćmi, chcę was otoczyć najprawdziwszą miłością pasterską - powiedział bp Wojciech Osial, w czasie ingresu do katedry łowickiej. Duchowny został mianowany biskupem łowickim 12 września. Kanoniczne objęcie urzędu miało miejsce 25 września bieżącego roku.

Więcej ...

Jaskinia Słowa (31. niedziela zwykła)

2024-11-03 07:22
Ks. Maciej Jaszczołt

Red.

Ks. Maciej Jaszczołt

Więcej ...

Kraków/ Duda do harcerzy: kończę prezydencką służbę, harcerzem w duszy będę dalej

2024-11-17 13:40

PAP/Łukasz Gągulski

Kończę już swoją prezydencką służbę, harcerzem zostaje się zawsze, więc harcerzem w duszy będę dalej – mówił w niedzielę w Krakowie prezydent Andrzej Duda. Zwracając się do harcerzy zgromadzonych na gali 35-lecia ZHR, podkreślił, że pełnią ważną misję mającą znaczenie dla bezpieczeństwa kraju.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny...

Wiara

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny...

Dziś odbył się pogrzeb zamordowanego księdza Lachowicza

Kościół

Dziś odbył się pogrzeb zamordowanego księdza Lachowicza

Rozważania na niedzielę: Jak oszukać zegar biologiczny?

Wiara

Rozważania na niedzielę: Jak oszukać zegar biologiczny?

Wiadomości

"Fakty" TVN wyraziły nadzieję, że będzie się zabijać...

Portal wpolityce.pl: zablokowano 28 rachunków bankowych...

Wiadomości

Portal wpolityce.pl: zablokowano 28 rachunków bankowych...

Archidiecezja przemyska: Oświadczenie w sprawie ostatnich...

Kościół

Archidiecezja przemyska: Oświadczenie w sprawie ostatnich...

Pilne: 47-latek podpalił się przed krakowską kurią

Wiadomości

Pilne: 47-latek podpalił się przed krakowską kurią

Bp Jacek Jezierski złożył rezygnację z urzędu

Kościół

Bp Jacek Jezierski złożył rezygnację z urzędu

Nie żyje ciężko pobity ks. Prałat Lech Lachowicz

Kościół

Nie żyje ciężko pobity ks. Prałat Lech Lachowicz