Mam problem. Chodzi o sprawy spowiedzi. Od dwóch lat nie przystępuję do tego sakramentu, bo nie widzę w nim najmniejszego sensu. Dlaczego miałabym opowiadać jakiemuś księdzu, który jest w końcu tylko CZŁOWIEKIEM, o swoich problemach i sprawach przecież tak wielce intymnych?
Najwyraźniej brakuje tu wiedzy na temat tego sakramentu. Zacznijmy od początku. Spowiedź podarował nam Pan Jezus, jest ona darem dla każdego człowieka, ponieważ wszyscy popełniamy grzechy. Życie z obciążonym sumieniem nie jest łatwe. A Chrystus znał naturę ludzką i wiedział, że będziemy potrzebować oczyszczenia. I dlatego po swoim zmartwychwstaniu ustanowił ten sakrament: "A Jezus rzekł do nich: Pokój wam. Jak Ojciec Mnie posłał, tak Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie grzechy, są im zatrzymane" (J 20, 21-23).
Chrystus zostawił taką władzę Apostołom tuż przed wniebowstąpieniem. Chciał, aby Ci, którzy pragną zmieniać swoje życie na lepsze, mieli taką możliwość. Dlatego w konfesjonale spotykamy kapłana. Chociaż są ludzie (mam wrażenie, że Ty się do nich zaliczasz), którzy woleliby nie wyznawać swoich win przed człowiekiem. Jest to błędne przekonanie, ponieważ grzechy wyznajemy Jezusowi.
Być może te ataki wynikają z trudności zaakceptowania, że ktoś zna ciemną stronę naszego życia, której - jak się nam wydaje - na co dzień nie pokazujemy. Dbamy przecież o nasz wizerunek i starannie go pielęgnujemy. Jednak na potwierdzenie konieczności pośredniczenia kapłana podczas spowiedzi przytoczę słowa Jezusa: "gdzie są dwaj lub trzej zebrani się w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich" (Mt 18, 20). To jest zapewnienie Jezusa, a nie ludzkie wymysły.
Tak łatwo zapomina się o tym, że na krzyżu każdy grzech już został przyjęty z miłością oraz usprawiedliwiony przez Jedynego Sprawiedliwego. To o każdym z nas, spowiadających się mówił Jezus: Wybacz mu Ojcze, bo nie wiedział co czyni! Spowiedź jest więc sytuacją, w której proszę Jezusa, aby był ze mną, gdy ukazuję swoje rany Ojcu; gdy idę do Boga pełna lęku, wstydu, bólu i niepewności.
Pan pozwala mi uklęknąć przy konfesjonale, którym jest Jego krzyż. Jestem jak "dobry łotr", z tą różnicą, że znajduję się na tym samym krzyżu, co Zbawiciel. Nie jestem sama w chwili, gdy opowiadam o swoim upadku i wyznawaniu grzechów. Jest ze mną Ten, który zna moją duszę i wie, co się w niej kryje. Gdy uznaję tę swoją nędzę, wówczas Syn Boży najchwalebniejszą szatą swego ukrzyżowanego ciała okrywa moją nagość. A zatem przyjście do Jezusa jest najbardziej niezwykłym wyznaniem wiary w zbawczy sens Jego krzyżowej śmierci. Przebaczenie, pokuta, wewnętrzna przemiana jest drogą do miłości. Jeżeli z miłością będziemy patrzeć na Jezusa, to nie odstraszy nas ksiądz w konfesjonale. Zapraszam Cię do spowiedzi, wcześniej poproś Jezusa, by wypełnił Twoje serce miłością, a wtedy nie będzie w nim miejsca na lęk.
Pomóż w rozwoju naszego portalu