Nowy proboszcz nowej - utworzonej w ubiegłym roku - parafii w Ossowie ks. Dariusz Skwarski nie ukrywa, że nie może dać sobie rady z niszczejącymi miejscami związanymi z historyczną batalią. Małej parafii nie stać prawie na nic, a wandale nie uznają żadnej świętości. Sytuację może zmienić szybka interwencja władz, wsparcie ludzi dobrej woli albo plany władz samorządowych stworzenia tu parku kulturowego.
Ślady kul
Reklama
Najpierw, w pobliżu rzeczki Długiej, tuż obok pola bitwy, powstał cmentarz. Utworzono go w miejscu, gdzie - w zbiorowych mogiłach w połowie sierpnia 1920 r. - złożono ciała części poległych. Innych przewieziono na cmentarze do Warszawy i Kobyłki. Zabity opodal, w obrębie wsi, legendarny kapelan ks. Ignacy Skorupka znalazł pochówek na Powązkach.
Pod Ossowem spoczęło ok. 100 polskich żołnierzy, w większości zidentyfikowanych. Są wśród nich bardzo młodzi ochotnicy. Ich nazwiska wymienia pomnik postawiony w 1924 r., np. Karol Płoszko, uczeń, w chwili śmierci miał 16 lat.
W 1928 r. cmentarz otoczono murem, a obok postawiono kaplicę pw. Matki Bożej Zwycięskiej, dopiero po kilkudziesięciu latach rozbudowaną. - To najstarszy fragment kościoła. Obejmował tę część, gdzie dziś jest prezbiterium. Była to mała kapliczka, mieściła ołtarz oraz kilkanaście osób i to w ścisku - pokazuje ks. D. Skwarski. W 1929 r. wzniesiono obelisk z wyrytymi nazwiskami poległych. Kilka lat później obok kaplicy zbudowano dzwonnicę.
Zmiany przyniosła II wojna światowa: kaplica została zniszczona i już jej nie odbudowano. - Władze włączyły teren sanktuarium w obręb poligonu, co przesądziło o jego zniszczeniach - mówi Andrzej Ptaszyński z Urzędu Gminy w Wołominie, pasjonat historii okolicy. - Dopiero w 1977 r. przesunięto granicę poligonu poza cmentarz.
- Miejsce było niewygodne dla ateistycznych władz PRL. Nie było im na rękę, żeby o Ossowie się mówiło. Miejsce miało być zapomniane i ukryte przed ludzkimi oczami. Wcześniej były tu łąki, teraz teren zalesiono - podkreśla ks. Skwarski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Aktywni w XXI wieku
Reklama
Gdy ks. Dariusz, jeszcze jako chłopak dowiedział się o tym miejscu, przekradł się tu. Kaplica była zrujnowana. - Dach był, ale nie było okien - wspomina. - W czasach PRL nie mieli żadnego szacunku do tego miejsca. Na obelisku do dziś widać wyraźne ślady kul karabinowych. Ktoś ćwiczył tutaj celność oka.
W końcu lat 70. rozpoczęto remont kaplicy, a zaraz potem, w czasach „Solidarności” rozbudowano ją. Dziś dobrze widać, że zrobiono to metodą chałupniczą: tanio, bez większej izolacji, w pośpiechu, jakby ktoś chciał zdążyć przed końcem politycznej odwilży. Ten pośpiech odczuwają parafianie w czasie Mszy św. - latem jest za ciepło, zimą trudno kaplicę ogrzać.
Naprawa, remont, utrzymanie kościoła w odpowiednim stanie przekracza jednak możliwości parafii. Na samo oświetlenie sanktuarium idzie jedna czwarta dochodów. Gdy przychodzą większe mrozy, wnętrze kaplicy bywa oszronione. W ubiegłym roku wymieniono, co prawda, część okien, ale pozostałe też nadają się tylko do wymiany. Gdy pada większy deszcz, w środku tworzą się kałuże.
Parafia jest mała, a ks. Skwarski dzieli obowiązki proboszcza z powinnością kapelana w Areszcie Śledczym na warszawskiej Białołęce. Mieszka zaś w Kobyłce: postawienia plebanii w Ossowie, tak jak nowego kościoła i renowacji sanktuarium, nie może się szybko spodziewać.
Ponad możliwości parafii jest nawet ochrona kaplicy. A bardzo by się przydała. Ksiądz pokazuje ocalały fragment piorunochronu. Nawet on komuś się przydał.
Przy okazji
Reklama
Teren sanktuarium jest ogrodzony, ale otwarty: chodzi o to, żeby nikt nie zniszczył zamka albo ogrodzenia. Zamknięty jest sam kościół, co dla złodziei - aktywnych szczególnie już w XXI wieku - nie jest problemem.
Skomplikowali oni i tak już pogmatwaną historię kaplicy. Kilka lat temu skradziono kopię obrazu Jerzego Kossaka, który z bitwą (i bitwa z nim!) wyraźnie nam może się kojarzyć. Wisiał przy wejściu i przypominał parafianom, gdzie są. Ten, który dziś przypomina, to już, mniej udana, kopia kopii.
Skradziono również żyrandole, niektóre zrywając razem z instalacją. Miały wartość historyczną - pochodziły z lat 30. ub. wieku. Złodzieje zorientowali się, że nie będzie z nich pożytku, i porzucili w okolicy. Tyle że pewnie ze złości zniszczyli je.
Przez dłuższy czas dzwonnica była pozbawiona dzwonu. Wiszący obecnie ufundowano w zeszłym roku, w czasie erygowania parafii. Poprzedni, mniejszy, skradziony, miał wartość historyczną. Za dzwon niewiele można było uzyskać. Trzeba było go pewnie przetopić. Łatwo było go rozpoznać, bo miał napis nawiązujący do wydarzeń z 1920 r.
W centralnej części ołtarza w 1932 r. umieszczono kopię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej pędzla paulina o. Franciszka Jędrzejczaka. Obraz wywieziony stąd, wrócił wraz z remontem w końcu lat 70. Dziś jest zagrożony nie tylko przez złodziei. Obraz wykonano na desce lipowej. Zżerają ją - pokazuje ks. Skwarski - korniki.
Zdjęć z uroczystości, replik plakatów z tamtych czasów, opisów bitwy, zawieszonych naprzeciwko ołtarza złodzieje pewnie nie ruszą. Może je natomiast naruszyć deszcz. Przed kilkoma laty kaplica rzeczywiście została zalana. Stało się to po tym, gdy ktoś ukradł blachę z dachu.
Co kryje śnieg?
W okolicy sanktuarium jest najsympatyczniej, gdy spadnie śnieg i przykryje zaśmiecony las. Widać, że ściągają tu młodzi ludzie na pikniki. Obok wyraźne ślady pozostawiają też wędkarze znad Długiej.
Utrzymania porządku w sanktuarium nie ułatwia skomplikowana sytuacja prawna okolicy. Kaplica i cmentarz leżą w gminie Zielonka. Wieś i siedziba parafii w gminie Wołomin, a dzieli je rzeka. Proboszcz mieszka w Kobyłce, gdzie siedzibę ma także okręg poczty (parafia ma kod pocztowy z Kobyłki). To tam odbywają się śluby i chrzciny z Ossowa. Natomiast otaczający sanktuarium las należy do Skarbu Państwa, jest w zarządzie Lasów Państwowych, ale administrowany przez… wojsko.
- Mam kłopot formalny. Spowodowały go władze PRL, przekazując cmentarz i kaplicę wojsku, tworząc utajniony teren wojskowy. Jakiekolwiek działania były tutaj niemożliwe - przyznaje Krzysztof Antczak, wiceburmistrz Wołomina.
- Co gorsze - dodaje burmistrz - ten stan trwa do dziś, bo sytuacja wciąż jest niewyjaśniona i nie do końca wiadomo też, jakie będą dalsze losy tej okolicy. - Nie tylko zwykłym ludziom trudno się w tym połapać. Decyzje o korekcie, zmianie przynależności, muszą zapaść na bardzo wysokim szczeblu - ocenia burmistrz Antczak.
Wrota bitwy
Władze Wołomina mają własny pomysł na zagospodarowanie okolicy. W porozumieniu z gminami Zielonka, Kobyłka i starostwem powiatowym od kilku lat przygotowują projekt stworzenia parku kulturowego „Ossów - Wrota Bitwy Warszawskiej”. Miałoby tu powstać muzeum z centrum dokumentacji wojny, z centrum konferencyjnym i szkolnym, z pokazowymi okopami i miejscem do inscenizacji historycznych.
Pomysł umieszczono w programie opieki nad zabytkami. Pasuje do planowanego przez władze województwa stworzenia sieci parków kulturowych kojarzących się z Bitwą Warszawską.
- Swoje prawa do bitwy mają też m.in. Radzymin i Wyszków, toczyła się przecież w trzech województwach - przypomina burmistrz K. Antczak. - Ale to tu zginął ks. Skorupka, tu założono cmentarz wojskowy, tu nastąpił przełom w bitwie, stąd bolszewicy po kontrataku polskiego wojska zaczęli się wycofywać.
Dlaczego tak długo - od upadku komunizmu mija 20 lat - trzeba czekać na stworzenie w Ossowie miejsca pamięci narodowej z prawdziwego zdarzenia i wyjaśnienia sytuacji i zabezpieczenia sanktuarium?
- To chyba kwestia edukacji i wyobraźni - ocenia Andrzej Ptaszyński z UG w Wołominie. - Nie mówiło się o Ossowie przez lata, trudno to odwrócić. Ale teraz jesteśmy w Unii Europejskiej, samorządy mogą występować o fundusze na podobne cele.
Stworzenie tutaj parku kulturowego pozwoli też - przypomina burmistrz Antczak - na uniknięcie dzikiej zabudowy. - Nacisk na oddanie terenów jest duży. Gmina przygotowała plan odnowy Ossowa. Wieś sama przeforsowała potrzebę ochrony tego miejsca. Ale jest coś za coś: żeby wieś mogła się rozwijać bez oddania ziemi deweloperom, musi tu powstać park.
W razie potrzeby
Piotr Wyszyński z Urzędu Gminy Zielonka przyznaje, że usytuowanie sanktuarium na przecięciu kompetencji kilku samorządów i instytucji utrudnia jego funkcjonowanie. - Kościół i cmentarz leży w naszej gminie, ale nie my go administrujemy - mówi. Sytuacja sanktuarium pewnie ulegnie zmianie, gdy powstanie tu park kulturowy.
Wyszyński podkreśla, że emocjonalnie jest związany z okolicą. - Od niedawna jestem mieszkańcem Ossowa i tym bardziej zależy mi na tym, żeby sanktuarium nie niszczało. Doraźnie, jeśli będzie taka potrzeba, gmina służy pomocą; jeśli się ktoś do nas zwróci, nie odmówimy jej - deklaruje.