Budowanie pokoju sprowadzane do walki z ludźmi, którzy ten pokój burzą, z chrześcijańskiego punktu widzenia wydaje się być nieporozumieniem, ponieważ sprzeciw wobec zła i niesprawiedliwości nie powinien być wojną z człowiekiem, ale walką o człowieka, nawet o tego, a może zwłaszcza o tego, który się tej niesprawiedliwości dopuszcza. Prawda ta stała się wręcz programem życia bohaterów kolejnego Dobrego Spotkania, które odbyło się 27 marca, jak zawsze w bazylice węgrowskiej. Ks. Ryszard Pasturek, kapelan więzienny w Zakładzie Karnym w Białymstoku, którego uczestnicy wieczoru poznali za pośrednictwem wywiadu filmowego, oraz Jan Tul, członek Bractwa Więziennego, założyciel Fundacji Tulliano, na co dzień organista w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie - gość spotkania, nie rezygnując z prawdy i sprawiedliwości, budują pokój wśród tych, którzy - w konsekwencji źle podjętych decyzji, niejednokrotnie zatwardziali w złu - pokój utracili. Wielu z nich myśli jednak o nowym życiu: „Za dużo straciłem. Będę szukał pomocy, żeby było lepiej. Modlę się do Boga”. Niestety, w konfrontacji z więzienną rzeczywistością słowa takie zbyt rzadko znajdują pokrycie w czynach. Wzajemna nienawiść osadzonych połączona z niechęcią do personelu więziennego nie sprzyja ani budowaniu dobrych relacji z innymi, ani otwarciu się na Boga. I mimo iż to właśnie kapelan pozostaje osobą, którą darzą szacunkiem, przyjęcie Chrystusowego pokoju, a zwłaszcza dzielenie się nim z innymi dla wielu więźniów jest trudno osiągalne, choć nie niemożliwe. Praca ks. Ryszarda z założenia obliczona jest więc na długą metę. Szukanie dobra w ludziach, cierpliwość, troska i uwaga potrafią obudzić obecne przecież w sercu każdego człowieka pragnienie pokoju i wewnętrznej wolności. Jeden z więźniów przyszedł do kaplicy - opowiadał ks. Ryszard - ponieważ dostrzegł w nim dobro, którego nikt nigdy wcześniej nie widział. Nikt też nie zwracał się do niego w ten sposób.
Jan Tul swoją nietuzinkową działalność rozpoczął od zbierania różańców na pielgrzymkach, ale to - jak mówił - było wszystko mało. Zebrał więc grupę ludzi, którzy zajmują się gromadzeniem plastikowych nakrętek po butelkach. Te z kolei przetapiane na paciorki i krzyżyki zyskują zupełnie nowe przeznaczenie. W ciągu 4 lat ok. 80 tys. różańców trafiło do zakładów karnych. Wraz z nimi zostaje ożywiona nadzieja na pojednanie więźniów z Bogiem, ludźmi i z samymi sobą. Pan Jan towarzyszy osadzonym na drodze nawrócenia, przygotowując ich do chrztu, I Komunii św. i bierzmowania. Wspomagają go byli więźniowie, którzy sami doświadczywszy Bożego miłosierdzia, próbują otwierać na nie pozostałych osadzonych.
Abyśmy mogli wprowadzać pokój - podkreślał na zakończenie ks. Andrzej Zalewski - trzeba rozpocząć od tego, o czym wspominał św. Paweł: „W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5, 20). Trzeba nam doświadczyć bliskości Boga i Jego przebaczenia. Trzeba spotkania z Jezusem, który mówi: „Pokój mój daję wam” (J 14, 27).
Pomóż w rozwoju naszego portalu