Franciszek powołuje się na rozmowę ze swoim poprzednikiem. „Pewnego razu rozmawialiśmy i pojawiło się to pytanie. Czuł, że jego siły go zawodzą, a to był problem, ponieważ w lipcu 2013 r. miał udać się do Rio de Janeiro na Światowe Dni Młodzieży. Jego rezygnacja była gestem szczerości. Nie był w ogóle przywiązany do władzy” - wyznał Franciszek.
Odnosząc się do możliwości zrzeczenia się urzędu przez papieża w przyszłości, Franciszek powtórzył, iż jego zdaniem zależy to od osobowości. „Teraz te drzwi są otwarte. Jest to opcja, która zawsze istniała, ale Benedykt ją skonkretyzował. Niektórzy pytają mnie, czy ja również zamierzam się zrzec. To realna możliwość, ale na razie nie czuję takiej potrzeby” - podkreślił papież.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Następnie wspomniał pierwsze spotkanie z Benedyktem XVI po swoim wyborze na Stolicę Piotrową, która miała miejsce w Castelgandolfo: „Usiadł przy stole, na którym znajdowało się duże pudełko i teczka. Przedstawił akta śledztwa przeprowadzonego przez trzech kardynałów w sprawie Vatileaks. W sprawę zaangażowana była prawdziwa klika. Byli tacy, którzy manewrowali, tacy, którzy oszukiwali... Wśród ofiar był także ówczesny kardynał Pietro Parolin, chciano zapobiec jego nominacji na sekretarza stanu” - powiedział Franciszek.
Nawiązał także do swoich relacji z osobistym sekretarzem Benedykta XVI, abp Georgiem Gänsweinem. „Po publikacji książki kardynała Roberta Saraha, byłem zmuszony poprosić sekretarza Benedykta o «dobrowolny urlop» lub «dobrowolne zwolnienie z pracy», relacjonuje Franciszek: „Po tym doświadczeniu, jak i po innych, zdecydowałem się natychmiast rozwiązać papieski sekretariat. Moi dwaj sekretarze współpracują również z innymi dykasteriami i pomagają mi tylko w niepełnym wymiarze godzin. Pozostają ze mną przez cztery lub pięć lat, po czym zostają zastąpieni. Posiadanie wszechmocnego sekretarza nie jest dobrą rzeczą. Bycie sekretarzem jest bardzo trudne. Dobry sekretarz pomaga, nie pozostawiając po sobie śladu” - stwierdził Ojciec Święty.