„60 godzin piekła”
Sprawa Funduszu Sprawiedliwości przez Donalda Tuska i Adama Bodnara traktowana jest priorytetowo. Ma otworzyć im drogę do pogrążenia nie tylko Suwerennej Polski, ale całego obozu poprzedniej władzy, i dokonania zemsty politycznej. Dlatego ABW w stosunku do ks. Michała Olszewskiego stosuje niewybredne metody.
„Zawieziono mnie na »dołek«. Od 6 rano, przez cały dzień (nawet przy czynnościach fizjologicznych) byłem skuty. Ani na chwilę nie zdjęto mi kajdanek. Usłyszałem, że o tej porze nie ma ani kolacji, ani wody. Ubłagałem pół butelki wody z kranu, przyniesionej w butelce, która stała w celi. Rano, kiedy prosiłem, by zaprowadzono mnie do WC, usłyszałem: »Lej do niej«” – relacjonuje ksiądz. […] „Gdy wróciłem do celi, posprzątałem ją po poprzednim lokatorze i padłem jak nieżywy. Po krótkiej chwili nagle zapaliło się światło. Okazało się, że jestem pod »specjalnym nadzorem«. Stąd kamera, kajdanki, nawet przy przejściu na spacerniak, odizolowanie od innych […], budzenie światłem przez całą noc, co godzinę! Tak było przez pierwsze dwa tygodnie” – wspomina duchowny.
Wojciech Biedroń w artykule „60 godzin piekła” przytacza fragmenty powyższego listu ks. Olszewskiego, które unaoczniają, brutalność funkcjonariuszy ABW i prokuratorów, traktujących duchownego jak najgorszego bandytę i terrorystę.
Przejmujące świadectwo księdza Michała Olszewskiego i studium sadyzmu bodnarowców oraz bezpieki Tuska. List księdza jak akt oskarżenia wobec obecnej władzy. Tak mogą potraktować każdego z nas
— napisał red. Wojciech Biedroń, autor artykułu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu