Reklama

Ostatnia wielka wojna

JACEK RUTKOWSKI

Inżynierowie przyszłości, łamiąc zasady porządku naturalnego, tworzą - za biernym przyzwoleniem społecznym - odczłowieczony świat. Kiedy nadchodzi czas prawdy i wielka wojna niszczy ową koszmarną rzeczywistość, to jedyną ocalającą siłą okazuje się… zwyczajna ludzka miłość. „Ostatnia wielka wojna” to rodzaj antyutopijnej noweli, poddającej totalnej krytyce eksperymenty z ludzką naturą i z ludzką wolnością; z tą wolnością, która w wykreowanej przez „ideologów gender” przyszłości wyradza się i staje się przerażającą dowolnością. Pisarz w wielkim skrócie, niepozbawionym jednak trafności, przepowiada przyszłe losy Ziemian. Na szczęście w finale zwycięża miłość, a nie technologia „in vitro”, triumfuje rodzina i małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, a nie eksperymenty z seksualnością.
(zs)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ostatnia Wielka Wojna objęła prawie cały świat. Nie jest ważne, kto zaczął, bo też nikt nie wie, kto skończył. Po długiej nuklearnej zimie powoli zaczęło wracać życie. Jakże inne od dotychczasowego. Ludzie, którzy przeżyli katastrofę, wegetowali, ale powoli przystosowywali się do warunków, jakie zapanowały na ziemi. Nie było miast i lasów. W zasadzie nie było nic. Wszystko było wymieszane i stłamszone. Ocalona reszta ludzkiej populacji wymierała a to od chorób popromiennych, a to ze starości, a to bijąc się o resztki. Partnerzy i partnerki, osobnicy alfa i beta nagle stali się bezradni wobec życia. Kliniki „Invitros”, które zapewniały przetrwanie ludzkiego gatunku, zostały zmiecione z powierzchni ziemi. W powojennych warunkach były nie do odbudowania. A poza tym kto z ocalałych znał technologię życia? Próby odnalezienia protologów zakończyły się niepowodzeniem. Jedyny, jaki jeszcze żył, był keloidem, niezdolnym poprzez potworne blizny do jakichkolwiek działań, w dodatku był ślepy i w głowie mu się pomieszało, mówiąc językiem starej literatury.

Reklama

Twominutes i Daabrys byli invitrowcami, tylko każdy z nich miał innego dawcę, tzn. jak się dawniej mówiło - „tatusia”, zanim zakazano używania tych pojęć. Surogatka była anonimowa. Nie znali jej. Zaraz po „cesarce” zostali zabrani przez obu dawców. Mieli szczęście, że byli bez wad, że nikt się nie rozmyślił, że nieprzewidziane okoliczności społeczne nie spowodowały skoszarowania ich w Banku Ciał. A stamtąd, jak wiadomo, albo się szło od razu na „krem”, albo do „hodowli na części zamienne”. Dawcy zaufali całkowicie biotechnolożce, o której mówiono, że ma szczęśliwą rękę do babyvitrowców. Chociaż to zaufanie kosztowało trochę grosza, to jednak opłaciło się - rzeczywiście obaj chło… ups! oczywiście, obaj invitrowcy rozwijali się pomyślnie i to zgodnie z harmonogramem wzrostu i dojrzewania. Byli tuż przed pierwszym określeniem płci. Kursy symetrii i relatywizmu biologicznego miały ich obu przygotować do terapii genowej, gdyby naturalne cechy płciowe nie odpowiadały im. Niestety, wojna zmieniła wszystko. Na szczęście ocaleli nie ponieśli jakichś ubytków na zdrowiu i dorastali jako osobnicy o męskich przejawach płciowych. Mieszkali w miejscu, gdzie zastała ich wojna. Reprodukodawcy, niestety, nie przeżyli wybuchu. Zaopiekowali się nimi inni, ale i oni z czasem powymierali. Ostatni, który się o nich troszczył, w pożegnalnych słowach, tuż przed osobistą eutanazją, radził im szukać innych ocalonych. Żywność z podziemnych schronów skończyła się i nie mieli innego wyjścia, jak tylko posłuchać rady opiekuna. Przed exodusem zapalili ostatnie ognisko i rozmawiali.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jak byłeś mały, to kim chciałeś zostać?

- A ty? - zaczepnie odpowiedział Daabrys.

Twominutes był starszym invitrowcem od „brata” o dwie minuty, więc uważał się za poważniejszego i bardziej odpowiedzialnego, dlatego przybrał minę zatroskanego popularnego niegdyś internetowego mediokreatora i powiedział:

- Najpierw dawcą, a potem inkubatką…

- A ja chciałbym być surogatką! - wykrzyknął Daabrys.

- To takie potrzebne ludziom - dodał.

- Tak, to jest na pewno powołanie - potwierdził Twominutes.

Nagle zamilkli obaj. Zdali sobie sprawę z bezsensowności swoich marzeń.

Reklama

O poranku wyruszyli z miasta w nieznane. Długo by opowiadać, co ich spotkało podczas wędrówki. Najważniejsze, że pewnego dnia, wchodząc do nieznanych ruin miasteczka, usłyszeli jakieś dziwne wysokie dźwięki, dochodzące gdzieś z podziemia gruzowiska. Ostrożnie podchodzili do źródła głosu. W otworze ziemi, przykrytym jakąś przezroczystą taflą, zobaczyli pomieszczenie mieszkalne z łóżeczkiem i z małym człowieczkiem, drącym się wniebogłosy. Patrzyli zafascynowani widokiem ludzika. Nagle do łóżeczka podeszła inkubatka i przyłożyła wrzeszczącego do swojego tułowia, obnażając stygmat płciowy, który ten chwycił ustami. Nigdy czegoś takiego nie widzieli. Potem pojawił się przy tej dwójce jakiś dawca i uśmiechał się to do małego, to do inkubatki. Zarówno Daabrys, jak i Twominutes chcieli jak najwięcej zobaczyć i nieostrożnie pochylili się nad otworem… Stracili równowagę i przebijając prowizoryczne zabezpieczenie niby-okna, wpadli do środka pomieszczenia. Ocknęli się, oparci o ścianę ze związanymi rękami i nogami.

- Macie małego invitrowca? Skąd? Jak? - wykrzykiwali na zmianę do nieznajomych.

Po kilku dniach wzajemnych przesłuchiwań i ostrożnych wynurzeń nieznajomi rozwiązali intruzom ręce i pozwolili im samodzielnie spożyć pierwszy posiłek.

- Skoro jest mały invitrowiec, to… życie jest ocalone. Musimy się dostać do „Invitros”! - zwrócił się z apelem do nieznajomego Daabrys.

- Nie ma „Invitros”, nic nie ma… - odpowiedziała z dozą smutku i ironii nieznajoma.

- To skąd macie…? - Daabrys nie odpuszczał.

- Z miłości.

A kiedy dalej nie rozumieli, co im było mówione, rozwiązano im nogi i pozwolono zostać, aż do czasu, kiedy mała Nowonarodzona stała się dojrzałą kobietą. Wtedy Daabrys wziął ją do siebie i zrozumiał, czym jest miłość.

Zapytacie, a co z Twominutesem? No cóż. Dziecko Daabrysa i Nowonarodzonej uwielbiało swojego wujka, który pozostał starym kawalerem.

Tłumaczenie z języka francuskiego - Zdzisław Skotnicki

Podziel się:

Oceń:

2013-02-25 14:46

Wybrane dla Ciebie

Koniec spekulacji wokół Medziugoria? Watykan opublikował dokument

2024-09-19 11:47
Medziugorie

Vatican News PL

Medziugorie

Dokument Dykasterii Nauki Wiary, zatwierdzony przez Papieża Franciszka, nie rozstrzyga kwestii nadprzyrodzonego charakteru zjawisk, ale uznaje liczne owoce duchowe związane z parafią i sanktuarium Królowej Pokoju, wydając ogólnie pozytywną ocenę przekazów, choć z kilkoma dodatkowymi wyjaśnieniami.

Więcej ...

Matka Boża Płacząca

Adobe Stock

Jest rok 1846. Francja przechodzi poważny kryzys, epokę fermentu i zmian społecznych. Kraj przeżywa najpierw rewolucję, czasy napoleońskie, wreszcie lata nędzy. Rodzi się moda na racjonalizm i krytykę Kościoła. W wielu miejscach z wolna zanika wiara.

Więcej ...

Spotkanie teologów fundamentalnych

2024-09-19 14:12

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W Sandomierzu odbywa się dwudniowy XX Zjazd Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce. Tematem przewodnim spotkania jest „Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jako wydarzenie historyczne i transcendentne".

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Biologia i chemia znikną ze szkół? Wiele na to wskazuje

Wiadomości

Biologia i chemia znikną ze szkół? Wiele na to wskazuje

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Wiadomości

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Kościół

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Niedziela Świdnicka

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Kościół

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Niedziela Świdnicka

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Kościół

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Kościół

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...

Niedziela Świdnicka

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...