Reklama

Ucho

ALEKSANDRA POLEWSKA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Malchus miał największe uszy w całej Jerozolimie i jakby tego było mało, najbardziej odstające w całym owym niezwykłym mieście. Kiedy był małym chłopcem, dzieci naśmiewały się z nich bezlitośnie. Chichocząc, opowiadały sobie, że rodzice Malchusa musieli poszerzyć drzwi wejściowe do domu, bo inaczej ich syn nie mógłby ani z niego wyjść, ani do niego wejść, gdyż jego imponujące uszy całkowicie by mu to uniemożliwiły. Albo że chłopiec sypia pośrodku trzyosobowego łóżka, po którego lewej stronie nocą spoczywa jego lewe ucho, a po prawej - prawe. Dowcipów, jakie opowiadano o uszach naszego bohatera, nikt nie był w stanie policzyć, nikt również nie zdołał nigdy zliczyć łez, które wylał chłopiec, cierpiąc z powodu dokuczliwych rówieśników. Pewnego dnia jednak Malchus stwierdził, że dość już się napłakał i że więcej nie pozwoli na to, by się naśmiewano z jego uszu. Odtąd każdy, kto choćby zbyt długo przyglądał się jego uszom, w najlepszym wypadku obrywał od Malchusa porządnego kopniaka. A jeśli komuś przychodziło do głowy nazwać chłopca Uszatkiem albo Wielkim Motylem, który w upalny dzień może wachlować innych własnymi uszami i w ten sposób zarabiać na życie - obrywał tak bardzo, jak mógłby oberwać od całej bandy miejscowych łobuzów.

Lata mijały, Malchus rósł i stawał się z każdym rokiem silniejszy, a mieszkańcy Jerozolimy przestali z czasem mówić o nim jako o właścicielu największych uszu w Świętym Mieście, a zaczęli nazywać go Najtwardszą Pięścią Jeruzalem. Ponieważ nasz bohater nauczył się w dzieciństwie świetnie bić i nie tylko nikogo się nie bał, ale potrafił wzbudzać w innych przerażenie groźnymi minami, jakie robił, gdy tylko osiągnął dorosłość został strażnikiem świątyni jerozolimskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tajemnicze pojmanie

Pewnego wiosennego czwartku nasz osiłek przejrzał się w tafli wody, popatrzył na swoje wciąż odstające uszy i zrozumiał, że gdyby nie one, nie byłby tym, kim jest. - Gdybym urodził się z normalnymi uszami i dzieci nie dokuczałyby mi z ich powodu, nigdy nie nauczyłbym się bronić, nie nauczyłbym się zadawać celnych ciosów, nigdy nie stałbym się tak silny. Gdybym miał zwyczajne uszy, byłbym dziś może ostatnim fajtłapą, który drżałby na widok swojego cienia. A tak boją się mnie dziś nawet rzymscy żołnierze! - Malchus uśmiechnął się szeroko do swojego odbicia w wodzie. Po raz pierwszy przyjrzał się swym uszom z sympatią. - Lubię was - rzekł, zerkając raz na lewe, raz na prawe ucho. - Trochę przez was pocierpiałem, ale gdyby nie wy, byłbym dziś kompletnym ciamajdą!

Reklama

I wtedy właśnie podszedł do Malchusa przełożony strażników świątyni. - Dziś wieczorem - powiedział - będziesz nam bardzo potrzebny. Musimy pojmać pewnego bardzo groźnego przestępcę. Malchus spojrzał na swojego szefa nieco zdziwiony. - Dlaczego akurat wieczorem? - zapytał. - Przecież kiedy mamy kogoś aresztować i doprowadzić do więzienia, robimy to w ciągu dnia. Przełożony spojrzał na niego poważnie i rzekł ściszonym głosem: - To bardzo groźny przestępca i jego pojmanie musi się odbyć w całkowitej dyskrecji. Dlatego pójdziemy po niego po zmroku.

Po zachodzie słońca Malchus wraz z innymi strażnikami ruszył w kierunku ogrodu Getsemani, bowiem - według tajnego informatora o imieniu Judasz - właśnie tam przebywać miał człowiek, którego mieli pojmać. W drodze do Getsemani Judasz wyjaśnił strażnikom, że wskaże im przestępcę, całując go w policzek na powitanie. Chwilę później w jednej z grot ogrodu Malchus zobaczył grupkę mężczyzn, którzy wcale nie wyglądali na bandytów. Judasz ruszył ku jednemu z nich i przywitał się, całując go w policzek. Dla Malchusa był to znak, że bezzwłocznie ma dopaść wskazanego człowieka i natychmiast go obezwładnić. I rzeczywiście, błyskawicznie ruszył ku niemu, ale gdy zobaczył jego twarz, zamarł w bezruchu.

Reklama

To musi być jakaś straszna pomyłka

Stał przed nim sam Jezus z Nazaretu, o którym mówiono w Jerozolimie, że jest wielkim prorokiem. Niektórzy szeptali nawet, że to sam Syn Boży, sam Mesjasz, którego Bóg obiecał zesłać. Jezus był najlepszym człowiekiem, jakiego Malchus kiedykolwiek widział. Mało tego, był tym, który uzdrowił z ciężkiej choroby jego sąsiada. Z całą pewnością nie był groźnym przestępcą. - To musi być jakaś straszna pomyłka - szepnął do swojego przełożonego. - Ten Nazarejczyk muchy by nie skrzywdził! Szef strażników świątyni rzucił Malchusowi nieznoszące sprzeciwu spojrzenie i syknął: - Natychmiast masz go pojmać! - A więc to jakiś spisek! - odparował Malchus, patrząc odważnie w oczy przełożonego. Sekundę później spojrzał na Jezusa i zrobiło mu się potwornie wstyd, że przyszedł po Niego z grubym, twardym drągiem w dłoni, którym zwykł okładać aresztowanych przez siebie łotrów. A Jezus patrzył na niego tak, jak gdyby czytał w jego myślach. Jakby mówił: „Nie wiń się, Malchusie, znam twoje serce i wiem, że nie chcesz zrobić mi krzywdy”. Siłaczowi nagle przyszło do głowy, że owego legendarnego już drąga mógłby użyć w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Mógłby ocalić Jezusa, mógłby rzucić się na strażników, a niewinnemu Nazarejczykowi kazać uciekać. Z pewnością dałby sobie radę. Był przecież niczym utalentowany gladiator. Jego gorączkowe rozmyślania przerwał trzask wyciąganego z pochwy miecza i świst rozcinanego tuż przy swojej głowie powietrza. Sekundę później poczuł straszny ból ucha.

Cud

Gwałtownie uniósł do niego dłoń i z przerażeniem odkrył, że jego ucho zostało odcięte. Zupełnie osłupiał. Nie rozumiał, co się dzieje. Stał przed nim potężnie zbudowany brodacz, a jego oczy przypominały dwa płomienie gniewu. Musiał być przyjacielem Jezusa i najwyraźniej był też jego obrońcą. Zrobił to, nad czym Malchus zbyt długo się zastanawiał. Gdyby nie owo odcięte ucho, Malchus pomógłby teraz brodaczowi oswobodzić Jezusa, ale rana okropnie krwawiła i sam potrzebował natychmiastowej pomocy. Jezus spojrzał na walecznego przyjaciela z lekkim wyrzutem. Wcale nie zamierzał bronić się ani uciekać. - Schowaj miecz do pochwy, Piotrze - rzucił, ruszając w kierunku Malchusa. - Nie wiesz, że kto mieczem wojuje, od miecza ginie? - Nim skończył wypowiadać te słowa, podniósł z ziemi odcięte ucho i przyłożył je do rany. Ból natychmiast ustąpił, a Malchusa ogarnął nieznany mu dotąd pokój. Po krótkiej chwili Jezus zdjął rękę z jego skroni, a po ranie nie było śladu. Zupełnie jakby Piotr nigdy nie dotknął Malchusa swym mieczem. Malchus był pewien, że żołnierze rzymscy, widząc ów cud, natychmiast uwolnią Nazarejczyka, przekonani, że Jego aresztowanie to jakieś straszliwe nieporozumienie. Ale nic podobnego nie nastąpiło, popchnęli Jezusa brutalnie, a szef strażników świątyni zagroził Malchusowi, że jeśli komukolwiek piśnie choćby słowo o cudzie, zostanie natychmiast wtrącony do więzienia.

Reklama

Malchus nie mógł pogodzić się z aresztowaniem niezwykłego Nazarejczyka. Gdy odstawiono Jezusa do celi, nie poszedł do domu, tylko wrócił do ogrodu Getsemani, gdzie pośród rozłożystych drzew oliwnych dostrzegł zarys czyjejś postaci. - To pewnie któryś z uczniów Jezusa - pomyślał Malchus i ruszył ku owej tajemniczej postaci. Ona jednak, dostrzegłszy go, zaczęła znikać. - Zaczekaj! - prosił. - Jesteś Jego uczniem, prawda? - Jestem aniołem - usłyszał w odpowiedzi. - Zstąpiłem z nieba, by Go pocieszać, kiedy się tu modlił. - A czy możesz pocieszyć także mnie? - Malchus spojrzał błagalnie na anioła. - Przecież to aresztowanie jest takie niesprawiedliwe, sam przyłożyłem do niego rękę, a teraz nie wiem, co robić! Zwłaszcza że Jezus przywrócił mi moje odcięte ucho! Ale anioł popatrzył tylko smutno na Malchusa i rozpłynął się w nocnym powietrzu.

Reklama

Droga na Golgotę

W piątek rano Jezusa przesłuchiwano, biczowano, upleciono dla Niego koronę z gałęzi cierniowych i wciśnięto Mu na głowę. Malchus obserwował to wszystko z rozdartym sercem. Nie mógł sobie wybaczyć, że poprzedniego wieczoru zamiast bronić i uwolnić Nazarejczyka, wziął udział w Jego aresztowaniu. Obiecał sobie, że jak tylko Jezus zostanie uwolniony, on porzuci służbę w straży świątyni i do końca swego życia będzie towarzyszył Cudotwórcy, który uleczył jego ucho, zostanie Jego dożywotnim, osobistym ochroniarzem. Wszystko wskazywało na to, że Jezus zostanie uwolniony. Malchus wiedział, że pojmano i ubiczowano Nazarejczyka z powodu zawiści niechętnych Mu dostojników żydowskich. Kiedy dowiedział się, że namiestnik cesarski Piłat z Pontu pozwolił na to, by lud Jerozolimy zdecydował o losie Jezusa, był niemal pewien, że wszystko dobrze się skończy, bo przecież mieszkańcy miasta wiedzieli, że Jezus to człowiek Boży, i nigdy nie przyszłoby im do głowy skazywać Go na więzienie czy śmierć krzyżową. Tymczasem kilkanaście minut później okazało się, że Malchus okrutnie się pomylił. Jego ziomkowie nieoczekiwanie dla niego zażądali uwolnienia niejakiego Barabasza, a dla Jezusa wybrali karę ukrzyżowania. Malchus był zupełnie załamany. Jedyne, co mógł zrobić dla Jezusa, to towarzyszyć Mu w drodze na Golgotę, gdzie miał zostać przybity do krzyża.

Anioł szepce do ucha

W nocy z soboty na niedzielę nasz strażnik świątynny został wezwany do pomocy przy aresztowaniu bandy groźnych rozbójników. Gdy już wszystkich rzezimieszków pojmano, związano i prowadzono w kierunku więzienia, zaczynało świtać, a wtedy nieoczekiwanie na drodze pojawiła się znana Malchusowi z ogrodu Getsemani charakterystyczna postać anioła. Ujrzeli ją wszyscy: i strażnicy, i ich pomocnicy, i aresztowani przestępcy. I wszyscy strwożyli się na jego widok. Anioł tymczasem spokojnie wszedł między nich, podszedł do Malchusa i zapytał z tajemniczym uśmiechem: - Czy nadal chcesz, bym cię pocieszył? Pytany kiwnął twierdząco głową, bo od dnia ukrzyżowania niezwykłego Nazarejczyka był przygnębiony jak nigdy wcześniej. Anioł zbliżył usta do jego ucha, tego, które uleczył Jezus, coś szepnął i zaraz zniknął. - Co on ci powiedział? - chciał wiedzieć przełożony strażników świątyni. - Że Jezus żyje, że właśnie wyszedł z grobu, do którego Go złożono! - Malchus nie dowierzał własnym słowom, ale w jego oczach rozbłysła ogromna radość. Tymczasem jego szef rozgniewał się nie na żarty, chwycił Malchusa za gardło i patrząc mu z wściekłością w oczy, wycedził przez zaciśnięte zęby, że jeśli komukolwiek opowie o pojawieniu się anioła, nie tylko zostanie wtrącony do więzienia, ale do końca życia z niego nie wyjdzie. Tyle że Malchus ani trochę się już tym nie przejął. Gdy rozbójników zamknięto w celi, ruszył dziarskim krokiem do miasta na poszukiwanie uczniów Zmartwychwstałego, postanowił bowiem jak najszybciej przyłączyć się do ich grona.

Podziel się:

Oceń:

0 -1
2013-03-25 12:11

Wybrane dla Ciebie

Nasz pierwszy święty

Wikipedia/Obraz malarstwa Zbigniewa Kotyłło

Jest nim św. Wojciech, patron Polski, który został wyniesiony do chwały ołtarzy w niecałe 2 lata po męczeńskiej śmierci.

Więcej ...

23 kwietnia świętujemy Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich

2024-04-23 07:38

Fotolia.com

23 kwietnia obchodzony jest ustanowiony przez UNESCO Międzynarodowy Dzień Książki i Praw Autorskich. W całym kraju w bibliotekach i księgarniach odbywać się będą spotkania z autorami, seanse głośnego czytania, wystawy i odczyty. W tym roku święto odbywa się pod hasłem "Czytaj po swojemu”.

Więcej ...

Bp Bronakowski o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw: to ochrona młodego pokolenia Polaków

2024-04-23 13:30
Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

Karol Porwich/Niedziela

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

- Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - zaznaczył bp Tadeusz Bronakowski w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych wyraził tę opinię w odpowiedzi na propozycję wprowadzenia w Polsce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Obecnie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad rozwiązaniami, które mają doprowadzić do zmniejszenia dostępności alkoholu.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Kościół

Maryjo ratuj! Ogólnopolskie spotkanie Wojowników Maryi w...

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Kościół

Była aktorką porno - teraz robi różańce!

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

Wiara

Dziś w Ewangelii przedziwny wybór Boga i tajemnica

Nasz pierwszy święty

Wiara

Nasz pierwszy święty

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Wiara

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją...

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Wiara

Ilu jest katolików w Polsce? – analiza danych ze spisu...

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Wiara

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik...

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Kościół

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

Kościół

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć