Po wielu latach względnej stabilizacji ponownie wzrosła liczba wystąpień z Kościoła katolickiego w Niemczech. Z danych opublikowanych przez Konferencję Biskupów Niemieckich 18 lipca w Bonn wynika, że w 2013 r. z Kościoła wystąpiło 178 805 katolików, podczas gdy rok wcześniej 118 335. W 2010 roku, gdy wybuchł skandal wykorzystywania seksualnego nieletnich przez księży, zanotowano 181 tysięcy wystąpień.
W 2013 r. w Niemczech mieszkało 24,2 mln. katolików, co stanowi 29,9 proc. społeczeństwa tego kraju, w 2012 r. odsetek ten wynosił 30,3. Najnowsze dane dotyczące Kościoła ewangelickiego z końca 2012 r. wskazują, że do Kościołów członkowskich Kościoła Ewangelickiego Niemiec (EKD) należało 23,35 mln. mieszkańców Niemiec - 29 proc. ludności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- To bolesne dane - stwierdził przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich, kard. Reinhard Marx. Powszechnie uznaje się, że przyczyną wzrostu liczby wystąpień z Kościoła w Niemczech były skandale seksualne, ale także sprawa biskupa Franza-Petera Tebartza-van Elsta z Limburga - szokująco wysokie koszty przebudowy jego rezydencji biskupiej. Nie mówiąc wprost o tych skandalach, kard. Marx powiedział, że druga połowa 2013 roku „w sposób widoczny doprowadziła do utraty zaufania i wiarygodności”. W diecezji limburskiej w ubiegłym roku wystąpiło z Kościoła 7980 katolików - o 3527 więcej niż rok wcześniej. Przewodniczący niemieckiego episkopatu zaapelował, aby „dobrą i przekonującą pracą budować zaufanie na wszystkich płaszczyznach”.
Z danych na temat życia kościelnego opublikowanych przez katolicki episkopat Niemiec wynika ponadto, że w ubiegłym roku na niedzielne Msze św. chodziło 10,8 proc. katolików tego kraju, podczas gdy w 2012 r. 11,7 proc. Na niezmienionym poziomie pozostaje liczba wstąpień do Kościoła (3062 osoby w 2013 i 3091 w 2012 r.). Podobnie rzecz się ma z powrotem na łono Kościoła (6980 w 2013 i 7185 w 2012 r.).
Statystyka odnotowuje też niewielki spadek liczby chrztów w porównaniu z 2012 r. (ze 167 505 do 164 664) oraz małżeństw kościelnych (z 47 161 na 43 728), wzrosła natomiast liczba pogrzebów - z 247 502 do 252 344.
W 27 katolickich diecezjach Niemiec i 11 085 parafiach było 14 490 księży, w tym 2154 zakonnych. Aktywnie pracowało w duszpasterstwie 9222 księży. Nieznacznie wzrosła liczba referentów i asystentów duszpasterskich - z 3119 w 2012 r. do 3140 w 2013, natomiast zmniejszyła się liczba referentów parafialnych, których jest obecnie 4470.
Zaprezentowane dane kard. Marx nazwał "pomocnym apelem o przebudzenie". Raz jeszcze z całą wyrazistością nasuwają one pytanie, "w jaki sposób dziś i w przyszłości musimy się przygotować na takie działania, by Ewangelia mogła być w dalszym ciągu słuchana i przeżywana" - stwierdził przewodniczący niemieckiego episkopatu, zapewniając, że „wszystko to będzie z pewnością tematem rozważań biskupów”.
Reklama
Również niemiecki socjolog religii z Fryburga, Michael Ebertz, jest przekonany, że na wzrost liczby wystąpień z Kościoła wpłynęły ostatnie skandale. "Kościół wpada z jednego skandalu w drugi: w 2010 roku były to sprawy nadużyć seksualnych, w 2013 – niedostateczna kontrola finansowa" - powiedział Ebertz w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA.
- Musimy się przygotować na to, że rocznie będzie występowało z Kościoła nawet 100 tysięcy osób - uważa niemiecki naukowiec, a jako uzasadnienie tej tendencji podał utrzymujący się „wysoki potencjał rozczarowania katolików, i to mimo pozytywnego przykładu papieża Franciszka, który jednak sam nie jest w stanie wszystkiego odmienić. Ebertz podkreślił, że wystąpienia z Kościoła są często zakończeniem dłuższego procesu oddalania się od niego. Jego zdaniem, wielkie skandale są często tylko ostatecznym powodem odejścia.
Zdaniem socjologa, Kościół w Niemczech nie może liczyć na to, że fala wystąpień ustanie, gdyż należy oczekiwać kolejnych skandali zarówno w sprawach pedofilii, jak i czystości finansowej w Kościele. Zależeć to będzie także od tego, czy wyniki październikowego synodu biskupów na temat małżeństwa i rodziny będą zgodne z nadziejami katolików. Wiele pozostawia też do życzenia zainicjowany kilka lat temu „proces dialogu na temat przyszłości Kościoła”, który - jak się wydaje - stracił na znaczeniu.