Pochówek odbył się w okolicy dnia 15 października. – 15 października będziemy przeżywać Międzynarodowy Dzień Dziecka Utraconego. Gdyby dziecko poczęło się 1 stycznia, to właśnie 15 października, po 9 miesiącach, przypadłby książkowo jego dzień urodzin. Dla rodziców po stracie to dzień wspominania ich dziecka. Choć te dzieci, które odeszły przedwcześnie, były bardzo malutkie, to w sercach rodziców pozostawiły wielki ślad. Ten ślad nigdy nie zniknie, bo każde poczęte życie jest święte, godne miłości i troski – mówiła podczas uroczystości pogrzebowych boromeuszka s. Ewa Jędrzejak, prezes Fundacji Evangelium Vitae.
Reklama
To właśnie Fundacja Sióstr Boromeuszek, razem z miastem Wrocław, od 2015 roku organizuje pochówki dla dzieci martwo urodzonych. Wcześniej dzieci poronione były traktowane we wrocławskich szpitalach jako odpady medyczne. – Uświadomili nam to rodzice, którzy stracili dziecko, chcieli je pochować i zderzyli się z murem. Ale się nie poddawali, szukali i walczyli o swoje prawo. Okazało się jednak, że był bardzo duży problem, żeby doczesne ciało dzieciątka wydobyć ze szpitala i je pochować. Stąd wypracowywanie pewnych procedur z miastem i szpitalami i nasza troska o pochówki dzieci utraconych, których rodzice nie odebrali ze szpitali – tłumaczy s. Ewa. I dodaje: – Zadaniem Fundacji Evangelium Vitae jest troska o życie od poczęcia do naturalnej śmierci. Myślę, że pokazanie dziś, że śmierć należy do życia, że nawet to maleńkie dziecko poronione to też człowiek, jest bardzo ważne. Człowiekiem jest się od poczęcia – ten pochówek to przypomina. W naszych czasach, kiedy tak bardzo walczy się z życiem, kiedy cywilizacja śmierci chwilami zdaje się zwyciężać, pochówki dzieci utraconych mają tym większe znaczenie. I na przestrzeni tych dziewięciu lat, odkąd pochówki odbywają się we Wrocławiu, wiele osób faktycznie zmieniło swoje patrzenie w tej kwestii, w szpitalach zaczęto podchodzić inaczej do dzieci poronionych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Boromeuszka podkreśla, jak ważne jest towarzyszenie rodzicom po stracie, pomoc w godnym przeżyciu żałoby: – Na pierwszych pochówkach było bardzo dużo osób starszych, które podchodziły i dziękowały, bo przez wiele lat – czasem nawet kilkadziesiąt po poronieniu czy nawet aborcji – nie potrafiły zamknąć tej żałoby. A uczestnictwo w pochówku dzieci utraconych pomaga domknąć i przeżyć godnie żałobę, pomaga pewne rzeczy poukładać.
10 października Eucharystii pogrzebowej i pochówkowi przewodniczył franciszkanin o. Dominik Banaś. – Przychodzimy pożegnać dzieci utracone. W wymiarze ludzkim przeżywamy ogromną stratę, ból nienarodzenia, patrząc z tej perspektywy mamy wielki żal. Jak ciężko się z tym pogodzić, bo przecież tyle planów, myśli, marzeń mieli rodzice. Ale nie możemy też zapomnieć o perspektywie Bożej. Czy to są dzieci utracone? Nie, dla Boga one nie są utracone, ale są zyskane. Mamy tę ogromna wiarę, przekonanie, że te dzieci są z Bogiem, są w Bogu – mówił podczas homilii franciszkanin.
Dzieci spoczęły we wspólnym grobowcu pod bardzo symbolicznym i charakterystycznym pomnikiem (kwatera nr 79, po prawej stronie kaplicy Cmentarza Osobowickiego). – Rodzicom, którzy przeszli stratę dziecka i nie odebrali z różnych powodów ciała dziecka ze szpitala, potrzebne jest miejsca, gdzie mogą przyjść i zapalić znicz. Na grobie ciągle ktoś zapala świeczki, kładzie kwiaty, ludzie przychodzą tam przez cały rok – mówi s. Ewa.