Obchodziliśmy niedawno (w połowie czerwca) tzw. dzień wolności
podatkowej. Do połowy czerwca przeciętny pracujący Polak pracuje
na opłacenie podatków (pięć i pół miesiąca!), dopiero potem zarabia
na siebie i rodzinę... "Dzień wolności podatkowej" pobudza co roku
stare już pytanie: jak tu mówić sensownie o "polityce prorodzinnej",
jeśli prawie pół roku przeciętna polska rodzina pracować musi na
horrendalnie wysokie podatki? Czy naprawdę urzędnicy państwowi i
gminni wiedzą lepiej od pracującego obywatela, na co wydawać powinien
pieniądze?
Zanim rozpadła się koalicja AWS-UW, przeprowadziła kilka
zmian w tej dziedzinie, której skutkiem jest jeszcze większy wzrost
obciążeń podatkowych obywatela. Podrożały koszty utrzymania administracji
państwowej (jej niepohamowany rozwój zaczyna już budzić obawy zagranicznych
obserwatorów, dotąd nawet przychylnych rządzącej koalicji...), nie
zmieniły się koszty utrzymania publicznej opieki lekarskiej (a doszły
nowe, obciążające obywateli!), coraz to podnoszona jest akcyza na
nowe towary, a coraz wyższym VAT-em obejmowane są coraz to nowe grupy
towarów. Cóż znaczą w takiej sytuacji "ulgi prorodzinne"? Przysłowiowe "
mniej niż zero".
Nasze zarobki - pieniądze - stanowią naszą własność.
Konfiskata naszych pieniędzy poprzez podatki - najwyższe - w Europie
- zaczyna niebezpiecznie przypominać politykę euro-socjalistyczną:
wyzuwania obywateli z własności za pośrednictwem procedur demokratycznych.
Zwłaszcza teraz, gdy naciskani jesteśmy na spełnianie
różnych "warunków dostosowawczych do UE" - przyduszanie obywateli
nowymi obciążeniami podatkowymi musi rodzić i inne pytania: Jak właściwie
Polak ma sprostać europejskim wymaganiom w dziedzinie konkurencji,
inicjatywy, przedsiębiorczości etc. - gdy zmuszany jest do płacenia
wyższych podatków, niż inni Europejczycy? Czy polityka fiskalnego
dławienia i pracy, i kapitału - nie pozostaje w rażącej sprzeczności
z przyśpieszaniem prac integracyjnych z UE? O ile mi wiadomo, komisarze
UE niejednokrotnie zapewniali, że polityka podatkowa to jeszcze ciągle
suwerenna domena Polski...
Tymczasem nasi wschodni sąsiedzi - najpierw Łotwa, ostatnio
nawet Rosja, radykalnie obniżają podatki, wprowadzając tzw. podatek
liniowy. Czyżby... uczyli się na naszych błędach?
Pomóż w rozwoju naszego portalu