WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Władze francuskie i prorządowe media podkreślały, że w manifestacji, która odbyła się 26 maja 2013 r.w Paryżu, uczestniczyło jedynie 150 tys. osób. Wiadomo, że chodzi o to, aby pomniejszyć znaczenie protestów społeczeństwa. Ilu manifestantów było w rzeczywistości?
EUGENIA ROCCELLA: - Było nas co najmniej milion, zważywszy na to, że plac „Esplanade des Invalides”, gdzie odbywała się manifestacja, był po brzegi wypełniony ludźmi, a ma 10 hektarów. Wystarczy obejrzeć zdjęcia. Poza tym na placu spotykały się trzy orszaki i nie było nawet miejsca dla wszystkich.
- Kto należy do ruchu „Manif pour tous”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- To jest ruch, który powstał oddolnie, ruch spontaniczny, który sam się organizuje i finansuje. W większości należą do niego ludzie młodzi - wystarczy powiedzieć, że człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo i aspekty techniczne manifestacji miał 22 lata, podobnie jak prezenter, który nie był profesionalistą. Francję uważano za kraj bardzo zlaicyzowany, lecz to właśnie w tym państwie społeczeństwo się zbuntowało. Oczywiście, ruch składa się z wielu stowarzyszeń - są tam stowarzyszenia rodzin, ruchy obrony życia itp. Skupia on zwolenników różnych partii politycznych i wyznawców różnych religii - w większości są to katolicy. Chociaż ruch ten nie jest inicjatywą Kościoła katolickiego, Kościół podziela niepokoje i obawy społeczeństwa.
- Poproszono Panią, jako jedynego polityka z Włoch, o zabranie głosu w czasie manifestacji. Co powiedziała Pani w swoim wystąpieniu?
- Powiedziałam, że „małżeństwo” homoseksualne nie może być traktowane jako przyznanie wszystkim pewnego prawa. Małżeństwo nie jest prawem indywidualnym, lecz tysiącletnią instytucją, która w ten sposób nie zostaje „poszerzona”, lecz całkowicie pozbawiona sensu - jego celem jest przekazywanie życia, a zatem nie ma służyć ochronie pary małżeńskiej, ale potomstwa. Wszyscy ludzie są dziećmi mężczyzny i kobiety - dziećmi ojca i matki. Jeżeli zaczynamy negować to, co jest fundamentalne w samej naszej ludzkiej naturze, spontanicznie rodzi się sprzeciw. Ponieważ chcemy w dalszym ciągu nazywać naszych rodziców „tata” i „mama”, chcemy, by nasze dzieci mogły nas tak nazywać. To jest sedno sprawy, a to nie ma nic wspólnego z homofobią.
- Co się kryje za żądaniami uznania za małżeństwo związku osób tej samej płci i prawa do adopcji przez pary homoseksualne, wprowadzania ideologii gender, ustanawiania praw przeciwko homofobii? O jaką stawkę chodzi w tej grze?
Reklama
- Należy odnotować fakt, że we wszystkich państwach, gdzie zostały wprowadzone związki partnerskie, następnie uznano „małżeństwa” między osobami tej samej płci. Tak było w Danii i Portugalii, a ostatnio - we Francji i w Anglii. W Niemczech Sąd Konstytucyjny przyznał związkom partnerskim wszystkie prawa małżeństwa.
- Niektórzy łudzili się, że uznając związki partnerskie, uniknie się wprowadzenia „małżeństwa jednopłciowego”…
Reklama
- To wcale nie jest tak. Celem organizacji homoseksualistów nie są bynajmniej związki partnerskie czy niektóre prawa indywidualne, zagwarantowane już istniejącymi prawami lub przez prawodawstwo. Problem w tym, że dążą one do całkowitego wynaturzenia pojęcia małżeństwa i różnic płciowych. Tak samo jest z homofobią - wystarczyłyby zwykłe przepisy prawne, by walczyć z tym zjawiskiem. Dlaczego więc chce się stworzyć specjalną kategorię osób dyskryminowanych? To wszystko służy przygotowaniu terenu pod „małżeństwo” osób tej samej płci, z możliwością adopcji dzieci lub „uzyskiwania” dzieci za pomocą praktyk laboratoryjnych, by w końcu otrzymać prawo do dziedziczenia emerytur. To wszystko jednak jest sprzeczne z antropologią, na której bazowała nasza cywilizacja.
Wielkim problemem związanym z żądaniami środowisk gejowskich są techniki sztucznego zapłodnienia. To nie przypadek, że następnym krokiem Hollande’a miało być macierzyństwo zastępcze, w praktyce wynajmowanie macicy. Adopcja dzieci ma jedynie uprawomocnić ideę posiadania dzieci przez pary homoseksualne, które już teraz korzystają z możliwości nowego rynku sztucznego zapłodnienia. Dziś handluje się już gametami i embrionami. W Stanach Zjednoczonych istnieją nawet specjalne banki, gdzie można kupić embriony. Wynajmuje się macicę, tak jakby macierzyństwo i ojcostwo można było zredukować do „mieszanki biologicznej”. Dzięki nowoczesnym technikom sztucznego zapłodnienia dziecko może mieć materiał genetyczny 4 osób, czyli mieć 4 rodziców biologicznych, i dwóch/dwie/dwoje rodziców „społecznych”. Nie wiemy, jakie na dłuższą metę będą konsekwencje tego chaosu genetycznego na planie zdrowia fizycznego i psychicznego. Niestety, ofiarami tych procedur są kobiety, bo ten wielki interes kręci się wokół ich ciała.
- Co mogą zrobić w innych krajach ludzie, którzy nie chcą pasywnie patrzeć na narzucaną nam wypaczoną wizję człowieka i rodziny?
- Uważam, że przykład Francji jest bardzo ważny. W katolickich Włoszech taka reakcja byłaby oczywista, w Hiszpanii Zapatero protesty społeczeństwa natychmiast określono jako podrywy środowisk klerykalno-reakcyjnych, przeciwnych postępowi. We Francji, po 13 latach związków partnerskich (Pacte Civile de Solidarité - PACS), przeciwko którym nikt nie protestował, Hollande wcale się nie spodziewał reakcji społeczeństwa, reakcji tak powszechnej, długiej i zdeterminowanej. Prezydent uciekł się do polityki tzw. faktów dokonanych, wprowadzając prawo miesiąc wcześniej, ale społeczeństwo zareagowało, bo Hollande zranił głębokie uczucia ludzi. To znak przeciwny dominującym trendom, a świadczy on, że dotykanie pewnych delikatnych strun powoduje reakcję społeczeństwa.
- Co wszyscy możemy zrobić?
Reklama
- Przede wszystkim każdy powinien działać i prowadzić walkę we własnym kraju. Po drugie - należy zorganizować europejską sieć oporu. W Europie przez wyroki sądowe, rezolucje UE, naciski środowisk homoseksualnych w poszczególnych krajach próbuje się zniszczyć pojęcie płci, pojmowane jako mężczyzna i kobieta. „Małżeństwo” homoseksualne staje się czymś oczywistym, normalnym wynikiem postępu, a nie radykalną przemianą antropologiczną o nieznanych konsekwencjach.
- Jak to się dzieje, że agresywne środowiska homoseksualne mają bezwarunkowe poparcie większości środowisk kulturalnych, medialnych i politycznych?
Reklama
- Należy przede wszystkim wyjaśnić, że kampania środowisk homoseksualnych była przygotowaną w latach 80. XX wieku wielką operacją marketingową, która odniosła olbrzymi sukces. Celem tej kampanii było przekonanie ludzi, że homoseksualiści walczą o równość, przeciwko dyskryminacji. W tych samych latach dał się zaobserwować w społeczeństwie proces rozluźnienia więzów społecznych i coraz większa indywidualizacja społeczeństwa, gdzie każda osoba dąży jedynie do osiągnięcia własnego szczęścia, pojmowanego jako realizacja bieżących pragnień. Powstała w ten sposób kultura antyrodzinna, gdyż rodzina była ukazywana jako miejsce przemocy i represji, szczególnie kobiet i dzieci. Cristopher Lasch mówił o „kulturze antyrodzinnej” już w latach 70. ubiegłego wieku. Z czasem, gdy personalizm chrześcijański został zastąpiony indywidualizmem bez korzeni, człowiek stał się przede wszystkim konsumentem, a nie osobą żyjącą w sieci relacji międzyludzkich. Ale idea całkowitego samostanowienia nie jest zgodna z rzeczywistością. Wystarczy powiedzieć, że istota ludzka rodzi się w łonie kobiety, tzn. ma bardzo silny związek z inną osobą. W dzieciństwie, w starości, w czasie choroby, w okresach słabości człowiek zależy od innych, tak jak inni potrzebują nas. Jeżeli pojmujemy wolność jako niezależność od sieci ludzkich relacji, wtedy pojawia się idea szczęścia postrzeganego jako realizacja egoistycznych pragnień i zniesienie jakichkolwiek ograniczeń, jak do tej pory w kulturze zachodniej zawsze istniało pojęcie limitu, ograniczenia.
- W czasie gdy Francuzi manifestowali w obronie małżeństwa kobiety i mężczyzny, na festiwalu w Cannes Złotą Palmę przyznano filmowi o miłości dwóch kobiet, ze scenami seksu. Propaganda homoseksualna działa na pełnych obrotach…
- Marketing homoseksualny działał i działa bardzo dobrze. Świadczy to o tym, że nie można mówić o dyskryminacji homoseksualistów, bo pary tej samej płci są całkowicie akceptowane w środowskich politycznych, kulturalnych i w mediach, a więc niepotrzebne są specjalne prawa przeciwko homofobii.
- Na zakończenie chciałbym poruszyć sprawę bardzo niepokojącą: policja francuska dokonywała aresztów manifestantów. Najbardziej znani działacze ruchu muszą mieć eskortę z obawy przed atakami. Współpracownicy i wolontariusze ruchu „Manif” stali się przedmiotem obelg i agresji fizycznych. Demokracja francuska stała się jakobińska?
- Niestety, tak. Na Zachodzie dominuje już postawa kulturowa, która jest nie tylko politycznie poprawna, ale musi być „laicko poprawna”. Na straży tego autokratycznego laicyzmu stoją również aparaty państwowe. Z tego powodu my, katolicy, stajemy przed olbrzymim problemem wolności religijnej, która jest systematycznie ograniczana.
Dam jeden konkretny przykład. W czasie mojego pobytu w Paryżu mieszkałam w hotelu w centrum miasta. Aby sprawdzić tekst mojego przemówienia, które przygotowałam po francusku, poprosiłam o pomoc w recepcji. Jedna z pracownic mówiła również po włosku i pomogła mi poprawić tekst. Następnego dnia ta dziewczyna - praktykująca katoliczka - poszła również na manifestację. W tych dniach dostałam od niej wiadomość, że chcą ją zwolnić za jej domniemane zachowanie homofobiczne i za zorganizowanie „zebrania partyjnego” w hotelu! Musiała prosić o pomoc adwokata i nie wiadomo, jak się ta sprawa skończy. Sytuacja staje się rzeczywiście trudna.
- Wygląda to na polowanie na domniemanych homofobów. Kto wie, czy w Europie nie zaczną się „Noce Kryształowe” przeciwko katolikom politycznie niepoprawnym...